wtorek, 24 lipca 2012

02. Cena prawdy

  Niespokojnie wpatruję się w tarczę czarodziejskiego zegara wiszącego w moim pokoju. Złote wskazówki, jakby na złość, ciągle przyspieszają. Mam wrażenie, że każda minuta mija z prędkością jednej milisekundy.

 Postanawiam oderwać wzrok od tego przeklętego narzędzia, skupiając się na dźwiękach dobiegających z pierwszego piętra, gdzie 
'rodzice' przygotowują dom na przybycie gościa.
 Oboje zachowują się tak, jakby za piętnaście minut miał do nas przyjść król lub jakiś inny arystokrata.

 Prycham z poirytowaniem. Albus Dumbledore z pewnością jest niezwykłym czarodziejem, którego nazwisko kojarzy zapewne każda istota na całym magicznym świecie.


 Mnie jednak nie interesują jego osiągnięcia.


 Jestem pewna, że on zna prawdę o moich biologicznych rodzicach.
O tym czy żyją, czy też nie lub może mnie porzucili...


 I w jakim celu zostałam tak niespodziewanie przeniesiona do innej szkoły?


 Trzy dni po otrzymaniu listu z Hogwartu, dwie duże, czarne sowy dostarczyły pod mój dom wielką i niezwykle ciężką paczkę.
 Była zaadresowana do mnie i zawierała wszelkie potrzebne podręczniki i przybory na czwarty rok w nowej szkole. Nie zabrakło też szkolnej szaty, która okazała się jakby stworzona dla mnie.


 U moich opiekunów wywołało to nie mniejsze zdziwienie. Papa myślał, że będziemy musieli udać się do Anglii, by kupić wszystko na Ulicy Pokątnej.


 Oczywiście, ta informacja niewiele mi mówiła.


 W Beauxbatons wszelkie potrzebne rzeczy otrzymujemy w szkole. Stroje, książki, dodatkowe kociołki do prac domowych, grube kodeksy dobrych manier, własny zestaw farb, ołówków i innych przyborów potrzebnych na zajęcia ze sztuki.
Nawet pidżamy dostajemy takie same.
 Z różdżkami jest tradycja, że wszyscy pierwszoklasiści, w pierwszym dniu szkoły, gromadzą się w Sali Lustrzanej i każdy musi wypróbować minimum dwie sztuki, by znaleźć tą właściwą.
 Mnie przypadła, jak to mam w zwyczaju mawiać, „drzewna mieszanka” – mahoń i wierzba, dziesięć i trzy czwarte cala.



~*~
  Z zamyśleń wyrywa mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Przed wyjściem z pokoju nerwowo przygładzam czarną, elegancką spódniczkę...

 I nagle czuję ból.
Potężny, mający swoje źródło w okolicach serca, rozchodzący się po całej klatce piersiowej z niezwykłą prędkością.
 Mam wrażenie, że ktoś wbił mi sztylet i powolutku przeciąga nim po całym narządzie, z góry na dół.
 Opieram się o framugę drzwi dysząc ciężko, gdy, ni stąd, ni zowąd, ból, jak się pojawił, tak znika.


- Co do cholery...


- Carine, skarbie – dobiega mnie z dołu wołanie Papy. – Zejdź na dół, ktoś bardzo chce cię poznać!


 Potrząsam lekko głową wyzbywając się resztek niedawno przeżytego szoku. Odruchowo przykładam dłoń do piersi, jakby chcąc się upewnić, czy serce nie przestało mi bić.


 Następnie szybko zerkam w swoje lustrzane odbicie.
Przeczesawszy palcami włosy i nerwowo oblizawszy wyschnięte wargi, wypadam ze swojego pokoju dosłownie, jakby się w nim paliło.


 Dopiero na schodach zwalniam kroku. Delikatnie stawiając bose stopy na kolejnych stopniach, staram się wychwycić choć strzępki rozmowy 'rodziców' z przybyszem.
 Po niektórych zdaniach dochodzę nawet do wniosku, że muszą nieźle się znać i dopiero wtedy zdaję sobie sprawę z tego, że moi opiekunowie uczęszczali do Hogwartu.


 I Maman, i Papa od dziecka mieszkali w Anglii. Dziadek ze strony 'ojca' był Francuzem, lecz i on wyemigrował z ojczystego kraju wiele lat temu.


 W domu zawsze porozumiewamy się w języku angielskim. To daje mi przewagę, na przykład, w szkole na dodatkowych lekcjach tego języka i, chyba jako jedyna w klasie, może nawet w całej szkole, potrafię wyraźnie wymówić „h”*.


 Nagle dociera do mnie, że tak naprawdę nie wiem, co wygoniło moich opiekunów z  kraju piętrowych autobusów i zwyczaju five o'clock.


  Dręczona tymi myślami podchodzę do drzwi salonu i lekko, bardzo dyskretnie, wystawiam głowę korzystając z tego, że wszyscy zebrani w pomieszczeniu są pochłonięci rozmową.
 Moim oczom ukazuje się, dobrze znana mi ze zdjęć w różnych encyklopediach magicznych o wybitnych czarodziejach, sylwetka sędziwego mężczyzny z długą, białą brodą i tak samo siwymi włosami, o jasnych oczach i okularach połówkach osadzonych na haczykowatym nosie.


 Właśnie mam wejść do salonu, gdy niespodziewanie dla siebie samej zahaczam stopą o krawędź dywanu i z krzykiem zaskoczenia ląduję plackiem na podłodze w samym wejściu do pokoju.


- Pour I'amour de Dieu, Carine! – Woła Maman po francusku, podbiegając do mnie i pomagając podnieść się z podłogi.


- Och – słyszę głos z pewnością należący do naszego gościa – a więc to jest wasza podopieczna....


- Tak, panie profesorze – odpowiada Papa patrząc na mnie z lekkim rozbawieniem w niebieskich oczach. – Zazwyczaj nie robi takiego przedstawienia, chyba powinien pan czuć się zaszczycony.


- Dobry wieczór – mówię, nie potrafiąc powstrzymać wielkiego rumieńca wstępującego na moje policzki. – Je m'appelle... To znaczy... Jestem Carine.


 Dalej odczuwając lekkie zażenowanie własną wpadką, obserwuję jak jasny wzrok starca dokładnie lustruje całą moją postać. Przechylam głowę na bok, usiłując wyczytać cokolwiek z wyrazu jego twarzy. Bezskutecznie.


- Witaj... Carine – odzywa się po paru sekundach niezręcznej ciszy, a ja zastanawiam się, dlaczego zrobił taką znaczącą przerwę nim wymówił moje imię. – Cieszę się, że jednak przedstawiłaś mi się po angielsku. Mój francuski poważnie kuleje po kilkudziesięciu latach nieużywania.


 Uśmiecham się delikatnie, nagle zdając sobie sprawę, że jeżeli sama nie przejdę do konkretów, to cała wizyta może się przerodzić w zwykłą lekcję języka francuskiego.


- Cieszę się, że zechciał nas pan odwiedzić – staram się zacząć w miarę grzecznie, w końcu przez cztery lata wałkowałam podstawowe zasady etykiety.


 Ponieważ Dumbledore milczy, jakby wyczekując dalszych moich słów, kontynuuję:


- Ponieważ... – urywam na sekundę. – Ponieważ sądzę... Że mógłby pan mi w czymś pomóc.


- Bardzo chętnie ci pomogę, oczywiście, jeżeli będę w stanie. Cóż to za sprawa?


 Mrugam lekko zdezorientowana, ale w mgnieniu oka się opanowuję. Pewność, że trafiłam na właściwą osobę, wzrosła we mnie niezwykle szybko.


Biorę głęboki wdech i na jednym wydechu wyrzucam z siebie słowa:


- Czy wie pan coś o moich prawdziwych rodzicach?!


 Momentalnie słyszę jak Maman bierze głęboki wdech. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że jako jedyna w pomieszczeniu stoję, po czym szybko podsuwam do siebie jedną z puf .
Ani na moment nie przestaję śledzić twarzy dyrektora.


 Normalnie jestem naprawdę cierpliwa, ale w obecnej sytuacji wprost nie mogę usiedzieć w miejscu. Mam tyle pytań. Tyle niewyjaśnionych spraw, a czas ucieka...

- Owszem – odpowiada – wiem coś o twoich rodzicach. Co dokładnie chciałabyś...


- Wszystko – wchodzę mu w słowo, starając się tym samym trochę przyspieszyć bieg wydarzeń.


- Dobrze. W sumie dlatego też tutaj jestem...


 No, nareszcie jakaś normalna odpowiedź, myślę z radością, czując jak serce zaczyna mi szybciej bić z tej całej ekscytacji.


- Więc... Co byś powiedziała na to, byśmy wyjaśnienia zaczęli od... Twojego prawdziwego imienia?


 Zamieram, wpatrując się w niego z szeroko otwartą buzią. Czy on powiedział...


- Więc okłamywaliście mnie także w sprawie mojego imienia?! – Zwracam się tym razem w stronę moich opiekunów, nie kryjąc w głosie wyraźniej nuty goryczy.


- Nie wiedzieliśmy, naprawdę! – Woła Maman podniesionym głosem, cała zalana łzami.


- Nie złość się na nich – wtrąca się mężczyzna – naprawdę tego nie wiedzieli.


 Znów wpatruję się w niego wzrokiem kompletniej idiotki. Przez chwilę nie mam pojęcia co powinnam w tej sytuacji odpowiedzieć.


- Więc czyj... Czyj to był pomysł? – Dukam, czując w gardle potwornie dużą gulę.


- Mój – odpowiada krótko, a widząc moje otwarte ze zdziwienie usta, dodaje – sprawa była niezwykle poważna, moja droga. Musiałem wtedy powziąć bardzo radykalne kroki...


 To mi nie wystarcza. Każdy chyba w tamtych czasach „musiał powziąć bardzo radykalne kroki”, bo przecież urodziłam się jeszcze w czasach wojny z Lordem Voldemortem...
Nie mam jednak siły na dalszą dyskusję w tym temacie.


- Jak w końcu mam na imię?


- Caroline – odpowiada z uśmiechem, a ja czuję, jak automatycznie oblewa mnie zimny pot. – Caroline Lilyanne...


 Maman pyta o coś Dumbledore'a, ale ja nic nie słyszę. 


 Szumi mi w głowie, znów słyszę kołysankę. Wspomnienie ciemności sprawia mi potworny ból. Swoją uwagę koncentruję jednak na tym, jak kobiecy głos wypowiada jedno imię... 


 Caroline...


 Mrugam szybciej powiekami, upewniając się czy wciąż siedzę w tym samym miejscu. Wydaje mi się, że bicie mojego serca można usłyszeć nawet z mojego pokoju.


 Spanikowana, przełykam nerwowo ślinę, po czym, trochę bezczelnie, przerywam trwającą rozmowę:


- I co się z nimi stało? Z moimi rodzicami? Czy oni... Żyją?


 Mężczyzna spogląda na mnie znad swoich okularów połówek i, ku mojej lekkiej irytacji, odpowiada pytaniem na pytanie:


- Słyszałaś może, moja droga, o Zakonie Feniksa?


 Zaprzeczam ruchem głowy i wzdycham. Czuję, że choć staruszek zamierza ujawnić mi prawdę, to celowo z tym zwleka.


 Przez następne pół godziny wysłuchuję historii tajnej organizacji stworzonej przez samego dyrektora, która miała na celu walkę z Voldemortem i jego zwolennikami.
 Opowieść jest na tyle ciekawa, że na moment zapominam o dręczących mnie myślach, póki Dumbledore nie mówi, że...


- Twoi opiekunowie, podobnie jak i biologiczni rodzice, byli jednymi z członków Zakonu.


 Wlepiam zdumione spojrzenie w parę siedzącą na sofie. Na ich twarzach zauważam wyraźne zmieszanie, ale również i... Ból?


- Papo, czy to prawda?


 Gdy 'ojciec' się odzywa, jego głos jest dziwnie zmodulowany:


- Tak, to prawda. Wraz z paroma znajomymi z Hogwartu, razem z Larą, wstąpiliśmy do Zakonu. Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, kim tak naprawdę są twoi biologiczni rodzice – mówi, a ja po jego wzroku widzę, że nie kłamie. – Podjęliśmy się jednego z trudniejszych zadań. Szpiegowaliśmy śmierciożerców. Nie było łatwo. Nie raz z kolejnych misji wracaliśmy z poważnymi ranami lecz było to nic w porównaniu z tym, jakie piętno odbijała ta robota na naszej psychice. Mimo to nie poddawaliśmy się. Do czasu... Do czasu aż Lara zaszła w ciążę...


  Popatrzyłam się z przerażeniem na Maman. Była w ciąży? Co w takim razie stało się z dzieckiem?!


- Byłam wtedy w drugim miesiącu – odpowiada na moje nieme pytania. – Wraz z Adrianem postanowiliśmy opuścić Anglię. Nikt nie miał do nas żalu, a my obiecaliśmy, że wrócimy najszybciej jak tylko to będzie możliwe – ton jej głosu zniżał się z każdym wypowiedzianym zdaniem. – Byliśmy już na granicy, gdy... Zaatakowali nas. Śmierciożercy. Dziecko nie miało szanse na przeżycie...


 Mój oddech staje się spazmatyczny. Poroniła. Mogła zostać matką, ale, wbrew woli, odebrano jej największy skarb!


- Maman... – szepczę, nie panując nad, cisnącymi się do moich oczu, łzami.


 Podrywam się z pufy, podbiegam do kanapy i zarzucam jej ręce na szyję.


Przez chwilę tkwimy w czułym objęciu, po czym wciskam się między nią, a 'ojca' i zwracam się do Dumbledore'a:


- A moi rodzice? Jak w końcu z nimi było, bardzo proszę mi powiedzieć, to dla mnie naprawdę wiele znaczy...


- Lily i James? Oni... Byli jednymi z najlepszych i najbardziej aktywnych członków Zakonu.


 Nagle czuję jak mięśnie moich opiekunów gwałtownie się napinają. Zauważam jak wymieniają przerażone, znaczące spojrzenia.


- Lily?!


- James?!


- Znacie ich? – Pytam się, lekko wystraszona ich niespodziewaną dla mnie reakcją.


 Oni, jakby w ogóle mnie nie słyszeli, zwracają się do dyrektora:


- To niemożliwe... – Szepcze Papa. – Przecież oni mieli tylko jednego syna. Przecież Harry... James sam mi przecież mówił...


- Zaraz, zaraz – wtrącam mu się w słowo. – Czy po tym co powiedziałeś mam wnioskować, że miałam... Mam... Brata?!


 Spoglądam z wyczekiwaniem w stronę Dumbledore'a. Widok jego opanowanej twarzy sprawia, że zaczynam się denerwować.


- Owszem, Caroline, masz brata. Bardzo niezwykłego brata, można nawet powiedzieć.


- To znaczy?


 Mężczyzna uśmiecha się do mnie, a ja już wiem, że znów coś zagmatwa, nim otrzymam wyczekiwaną odpowiedź. Nie jestem więc zaskoczona, gdy po raz kolejny odpowiada mi pytaniem:


- Zapewne wiesz o Zaklęciach Niewybaczalnych? – Kiwam głową, czekając na jego dalsze słowa. – W tym o najgroźniejszym. Kropce nad „i” w słowie „śmierć”...


- Avada Kedavra – szepczę prawie bezgłośnie, dostając gęsiej skórki na samą myśl o jego skutkach.


- Zgadza się. Twoi rodzice nie byli w stanie nic zrobić... Voldemort zabił ich jednym ruchem różdżki. – Czuję jak łzy spływają mi po policzkach wielkimi kroplami, nerwowo zagryzam dolną wargę, by nie wybuchnąć głośnym szlochem. – Tylko jeden czarodziej przeżył jego działanie... Tym kimś był twój brat...


 Chcę coś powiedzieć, gdy nagle czuję się tak, jakbym dostała patelnią w tył głowy. Tracę kontakt z rzeczywistością.


 Przed oczami staje mi pracownia obrony przed czarną magią w Beauxbatons. Widzę siebie – trzynastoletnią, rudą istotkę siedzącą w jednej z pierwszych ławek.
 W sali panuje niesamowita cisza. Można usłyszeć latającą muchę, ale nawet na nią nikt by nie zwrócił uwagi.
 Wszystkie pary oczu śledzą, chodzącą od jednej ściany do drugiej, Mademoiselle Violin opowiadającą o teorii Zaklęć Niewybaczalnych.


- Klątwa Avada Kedavra... – Mówi, od czasu do czasu łypiąc groźnym wzrokiem na któregoś z uczniów. – To najgroźniejsze... Najokrutniejsze Zaklęcie Niewybaczalne powodujące natychmiastową śmierć.


 Obserwowanie strachu w oczach młodych nastolatków, najwyraźniej, sprawia jej przyjemność. Z lekko złowieszczym uśmieszkiem dodaje:


- Dziecko nienawiści... Chęci mordu... Bez żadnego, powtarzam, ŻADNEGO przeciwzaklęcia... Tylko jedna osoba, małe dziecko, ją przetrwało. Był to `Arry...


- Potter – szepczę, czując na sobie wzrok opiekunów i Dumbledore'a.


 Już nie mam serca, tylko maszynę pracującą milion razy szybciej. Mam wrażenie, że krew rozsadzi mi naczynia krwionośne. Oczy na chwilę zachodzą mgłą. Zęby usilnie starają się przegryźć delikatną skórę warg, póki nie czuję na języku metalicznego smaku własnej krwi.


 Spoglądam to na Maman, to na Papę – ich wzrok jest dla mnie jednoznacznym dowodem na to, że informacja, którą przed chwilą usłyszałam, jest w pełni prawdziwa.


- Jak mogłam być taka ślepa! – Jęczy 'matka', biorąc w dwa palce kosmyk moich rudych włosów. – Włosy Lily... – Szepcze praktycznie bezgłośnie.


- I oczy Rogacza... – Dodaje 'ojciec' łamiącym się głosem.


 Chcę zapytać, dlaczego, u licha, nazywa mojego Tatę 'Rogaczem', ale odkładam to na czas późniejszy, mając w zanadrzu jeszcze parę ważnych pytań do dyrektora.


- Czy on... – Z trudnością dobieram słowa. – Czy on... Wie o mnie?


- Nie – odpowiada krótko. – Podobnie jak większość magicznego świata. Nikt nie ma o tobie bladego pojęcia. Właśnie taki był mój plan...


- Ale teraz mam jechać do Hogwartu... – Wchodzę mu w słowo. – Czy to ma na celu... Zjednoczenie nas? Wyjawienie... Prawdy?


 Jego jasne spojrzenie znów dokładnie mierzy moją postać. Czuję wielką gulę w gardle, a dłonie pocą się mimo woli.


- To już inna sprawa, chociaż ma wiele wspólnego z twoim bratem. Dlatego też zostałaś przydzielona do tego samego domu co on.


- Jakiego znów domu?


 I znów wysłuchuję kolejnej opowieści o miejscach w Hogwarcie, gdzie wszyscy uczniowie mogą wypoczywać lub w inny sposób spędzać czas wolny. Slytherin. Ravenclaw. Hufflepuff. I ten, do którego mam uczęszczać – Gryffindor


- Rozumiem – odzywam się po wysłuchaniu Dumbledore'a – że to ja będę mu musiała wszystko wyjaśnić?


- Nie od razu. I jeszcze nie wiem, w jaki sposób Harry dowie się prawdy. Ale, przez jakiś czas, nie będziesz mogła mu o niczym powiedzieć. Twój brat w ostatnim czasie bardzo wiele przeszedł, poza tym nie jesteśmy jeszcze pewni jak twardy jest grunt, na którym stoimy...


- Więc po co mam być w tym samym domu?! – Wybucham niespodziewanie, nie mogąc już dłużej ukrywać buzujących we mnie emocji. – Po co w ogóle pan mi powiedział, że mam... Brata. I jak pan sobie to wyobraża, bym, ot tak, przechodziła sobie obojętnie obok człowieka, który jest jedyną pozostałością mojej prawdziwej rodziny?!


 Czuję, że moja klatka piersiowa unosi się w niemiarowym, przyspieszonym tempie. Ukradkiem zerkam na swoich opiekunów, którzy siedzą z opuszczonymi głowami, lekko skuleni, jakby chcieli ukryć się przed prawdą, jaką niedawno poznali.


- I to jest właśnie twoje zadanie, Caroline Potter – na dźwięk mojego prawdziwego imienia i nazwiska przeszywa mnie zimny dreszcz. – Nie wiesz jeszcze wielu rzeczy, a myślę, że na dzisiaj dosyć masz już odkrywania tajemnic o sobie, prawda?


 Nie, nie prawda, odzywa się we mnie jakiś głosik, chcę wiedzieć więcej, więcej...


- Czyli mam kłamać? – Pytam się z wyraźną pretensją w głosie. – Mam znów być, niczego nieświadomą, Carine Marie Marmouget, tak? Jest jeden problem, panie dyrektorze, ja nie umiem kłamać.


- To nie kłamstwo, moja droga. Musisz wiedzieć, że w ten sposób możesz pomóc swojemu bratu. Chciałbym ci więcej wyjaśnić, ale na razie nie mogę tego uczynić. Jednak czasy są ciężkie. Każda pomoc się liczy...


 W milczeniu wycieram łzę, która mimowolnie zaczęła staczać mi się po policzku.


- To jak? Pomożesz swojemu bratu?


 Podejmuję decyzję, zanim jeszcze zdążę się dokładniej zastanowić:


- Pomogę, ale pod jednym warunkiem – widząc pytające spojrzenie Dumbledore'a, biorę głęboki wdech i kontynuuję – Chcę zachować swoje prawdziwe imiona. Caroline Lilyanne. Nazwisko... Ono może... Poczekać.


 Zagryzam wargę i w napięciu czekam na decyzję dyrektora...



~*~
 Dochodzi północ. Noc na dobre rozlała się po niebie. Czarne chmury zasłoniły księżyc, zabrały również błyszczące gwiazdy. 

 Siedzę na parapecie w towarzystwie moich najlepszych dotąd przyjaciółek – myśli.
Dużo ich. Każda ma coś innego do wyszeptania mi na ucho. W powietrzu słychać ich cichutki chichot. Długo nie przestają mówić te małe gaduły, aż zwyciężają, gdy niczym zahipnotyzowana, zaczynam za nimi powtarzać:


 Na imię mi Caroline.


 Caroline Lilyanne Potter.


 Córka Lily i Jamesa Potterów.


 Moi rodzice nie żyją – zamordował ich Voldemort.


 Jestem siostrą Wybrańca.


 Mój brat nie ma o mnie zielonego pojęcia.


 Nikt nie wie, że istnieję.


 I, na razie, wszystko musi tak właśnie zostać...


- Cholera... – szepczę, nie słysząc już niczego, prócz własnego szlochu.



~*~
* szperając trochę w internecie natknęłam się na niezwykle ciekawą informację o akcencie Francuzów, jeżeli chodzi o język angielski; mają oni kłopoty z wymawianiem litery "h" w niektórych wyrazach. Przytaczając przykłady z cyklu o HP pragnę dać przykład, że, np. Fleur Harry' ego nazywała 'Arrym, a na Hogwart mówiła 'Ogwart.

 Będę szczera – notka nie za bardzo mi się podoba. Pisałam ja naprawdę długo, mimo to, coś mi w niej nie pasuje.
 Żeby nie było, że jestem zwykłą marudą, już Wam tłumaczę przyczynę takiego, a nie innego mojego zdania.
 Po pierwsze – nie cierpię pisać rozdziałów z Albusem Dumbledorem w roli głównej. Do dziś nie rozszyfrowałam sposobu myślenia tego człowieka, poza tym, mam do niego mieszane uczucia po przeczytaniu siódmej części o przygodach Harry'ego.
 Po drugie... Nie mam pojęcia czy wyjaśniłam, mniej więcej, wszystkie rzeczy dotyczące Caroline, które powinnam tak `na dzień dobry` wytłumaczyć. Główna bohaterka jest moim dziełem, mieszka w moim sercu – takie moje dziecko. Wiem o niej wszystko, jednocześnie w tym rozdziale miałam kłopoty z napisaniem najważniejszych rzeczy
 Mam jednak nadzieję, że zasłużyłam, chociaż, na czwórkę z tej notki i nie wygląda to aż tak źle...

66 komentarzy:

  1. Oj tam, nie narzekaj, notka była naprawdę dobra ^^.
    Wprawdzie często nadużywasz przecinków i jest ich trochę więcej, niż powinno być, to styl był całkiem spoko i nawet Dumbla udało ci się dobrze oddać, co mi zupełnie nie wychodzi i pominęłam jego dialogi w swoim opowiadaniu.
    To musiało być dla Caroline wstrząsające, dowiedzieć się prawdy i to w taki sposób. Ciekawa jestem, dlaczego teraz, po tylu latach, zdecydowali się przenieść ją do Hogwartu i powiedzieć jej, kim jest.
    Ciekawa jestem, jak jej się spodoba w szkole i jak przebiegnie początek jej znajomości z Harrym ^^. Wgl, coraz ciekawiej się zapowiada, pisz, pisz, bo naprawdę fajny pomysł masz ;)).
    Rozdział mimo długości czytało się lekko i przyjemnie ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że się podobało ;)
      Z przecinkami już tak mam chyba od gimnazjum, że za dużo ich walę, będę musiała nad tym popracować ;)
      Te dialogi z Dumblem były dla mnie koszmarem. Bo, oczywiście, nie można prosto z mostu czegoś powiedzieć, tylko strzelić gadką rodem ze starożytnych greckich filozofów ;)
      Rzeczywiście, Caroline przeżyła kolejny szok, jeszcze większy niż przedtem. Z resztą, jej rodzice również.
      Przechowywali ją tak długo w niewiedzy, że tak powiem, `w celach bezpieczeństwa` ;)
      Oj, pierwszy dzień będzie niesamowitym przeżyciem dla dziewczyny. Już mam napisane 1,5 strony nowego rozdziału. Rozmawiałam z Muti i, najprawdopodobniej, wyjeżdżamy 31 lipca, więc kto wie - może uda mi się jeszcze opublikować trójkę?...^^

      Usuń
    2. O, to jeszcze zdążysz przeczytać szóstkę na N-M ^^.
      Ale jej rodzice serio nie wiedzieli, że ona jest dzieckiem Potterów? Dumbel tak bez słowa im ją wcisnął?
      Nad przecinkami mozna popracować, ja czasem też daję za dużo, ale zwykle to stosuję szyk przestawny, co niektórzy uważają za błąd. Ale ja tak mam odruchowo i dla mnie pisanie bez szyku przestawnego jest dziwne i muszę o nim pamiętać ;PP.
      Nie umiem się doczekać jej pierwszego dnia w szkole ^^.

      Usuń
    3. No, bardzo się z tego powodu cieszę :)
      I tak, nie wiedzieli. Jak było wspmniane w prologu, Lily ukrywała się w domu w trakcie trwania drugiej ciąży i wiedział o tym tylko James i Dumble. Jak się później okaże, Potter chciał o tym powiedzieć Huncwotom, a, np. położnym w Mungu wykasowano pamięć (to takie drobnostki, które akurat już mogłam Ci zdradzić :)).
      A Dumbledore powiedział, że zna odpowiednich ludzi. A wiadomo, to członkowie Zakonu (byli) więc szybko się zorientowali, że to pewnego rodzaju misja, w dodatku po swoich przeżyciach chętnie przyjeli dziewczynę do swojej rodziny.
      Ja to po prostu mogę mieć trochę taki problem z wyczuciem. To opis przeżyć wewnętrznych w pewnym sensie i często zbyt się wczuwam także można potraktować zbędne przecinki jako zbędne pauzy w mówieniu ;)
      Ja nie mogę się doczekać kiedy to opublikuje. Z tą notką nie powinnam mieć problemów. Nawet jak potwornie dluga wyjdzie, to po prostu podziele ją na dwa i te dwie ukazę ( co mi tam, w końcu potem nie będę nic publikować od 10 dni do 3 tygodni).

      Usuń
    4. Aha, dzięki za wyjaśnienie ^^. Ale ciekawa jestem, czemu aż tak bardzo musiała ukrywać drugą ciążę. Ale w sumie to dobrze, bo Caroline miała w miarę spokojne dzieciństwo, mimo, że żyła w kłamstwie, ale przynajmniej była bezpieczna.
      Jak wyjdzie za długa, faktycznie lepiej podzielić. A datę publikacji jak coś możesz ustawić wcześniej tak jak na onecie, i chyba powinno opublikować się samo ^^.

      Usuń
    5. Drobiazg. Jeżeli chodzi o Lily to... cóż trochę kierowałam się swoim ‘prywatnym‘ opowiadaniem (takim tradycyjnie pisanym w zeszycie :)) o Lily i Huncwotach. To nic takiego ważnego, ale tam to i James i Lily napytali sobie dużej biedy nie tylko u Voldemorta, ale też u dużej ilości smierciozerców. A Dumbledore coś przeczuwał i zalecił Lily ukrywanie się. Znaczy tego o ukrywaniu się to nie mam tam wspomniane, tam normalnie jest tylko Harry :)
      No tak, w porównaniu z bratem to dziewczyna miała raj na ziemi ;)
      Co do tej metody to się raz na niej zawiodłam tutaj ;)

      Usuń
    6. Aha, bo ja jej tutaj jeszcze nie próbowałam, wiem tylko, że coś takiego jest ;).
      w sumie z tym ukrywaniem fajnie wymyśliłaś ;). W oryginalnym HP w sumie też się ukrywali, ale tylko z Harrym.
      To piszesz jeszcze jakieś inne opowiadanie prócz tego? Fajnie, że o Huncwotach - najbardziej lubię czytać o ich czasach. Młode pokolenie zupełnie do mnie nie przemawia, za to o czasach Huncwotów uwielbiam czytać opowiadania, choć i czasami Voldzia bym nie pogardziła. Czasy Harry'ego też mogą być ;PP.

      Usuń
    7. Ja ją raz użyłam na swoim “prywatnym“ blogu. Wszystko ustawiłam potem patrzę, a tu notki nie ma ;)
      Tak tylko, że z Harrym na pewno aż tak długo to nie trwało. Znaczy nie wiem dokładnie ile czasu, ale tam porzucali zaklęcia na swój dom i ten dureń Peter wszystko wykablował i już na następny tydzień nie żyli, o ile dobrze pamiętam :(
      Tak piszę jeszcze jedno i dobrze, że nikt go nie widzi prócz mnie bo mam tam tyle wątków, że każdy mógłby się tam pogubić ;)
      Ja kiedyś chciałam pisać o nowym lokoleniu i nawet jakąś złą czarownicę wymyśliłam by nudno nie było itd. ale... sama nie wiem, takie to sztuczne wyszło ;)

      Usuń
    8. No ale ogólnie żyli sobie w ukryciu, a potem ukryli się tym Zaklęciem Fideliusa czy jak mu tam było, i Peter ich wykablował.
      Ja na ten moment piszę 3 opowiadania, dwa potterowskie i jedno sensacyjne, wszystkie są publikowane w blogach. Nie piszę nic w zeszycie, bo miałabym poważny problem potem się doczytać po sobie ;)).
      Nowe pokolenie ogólnie jest oklepane i nadmiernie sielankowe. Jak ktoś fajnie pisze, to mogę przeczytać, zwykle jednak unikam takich opowiadań, bo mnie nudzą ^^.

      Usuń
    9. Tak, pod Zaklęciem Fideliusa ;)
      Ja, może, jak tak rozkręcę się do końca z tym opowiadaniem to opublikuje też coś z Huncwotami^^
      Pomysły już mnie nachodzą (ileż to daje pisanie jednego ff potterowskiego ;)).
      Akurat swoje pismo umiem rozszyfrować, nawet, gdy bazgrzę niemiłosiernie, poza tym, trochę staroświecka osobą jestem ;P
      Ja tam nawet lubię czytać o nowym pokoleniu pod warunkiem, że coś się dzieje, jak np. z Huncwotami, gdy cały czas wykręcali jakieś numery, a nie od jednego romansu syna Harry`ego do drugiego i trzeciego i taka `Moda na sukces` w końcu wychodzi ;P

      Usuń
    10. Noo, takie tasiemce z romansikami w roli głównej są be. Ileż można czytać o nowoczesnych dzieciach Pottera, często posiadających, o zgrozo, komórki, czy o związkach Rose i Scorpiusa. Ale jeśli coś się dzieje, np. jakiś następca Voldzia siejący zamęt w świecie magii, to czemu nie?
      Mnie bardziej kręci ten dawny Hogwart, klimaty czystokrwistych rodzin i takie tam. Korci mnie strasznie opowiadanie z akcją w czasach, kiedy Voldzio uczył się w Hogwarcie, kto wie, może kiedyś się skuszę? Oczywiście pisałabym o własnych bohaterach, jak zwykle ^^.

      Usuń
    11. Jak ja widzę w potterowskich ff zbyt dużo nowości, to od razu przestaje czytać. Bo klimatu już nie ma ;) Do związków w opowiadaniach nic nie mam, bo jednak trochę urozmaicają fabułę, no, ale nie może być tak, że to na nich wszystko się opiera.
      Ja kocham opowiadania o roczniku ‘60 a o czasach nauki Voldzia to, przyznam się, że widziałam tylko jednego bloga. Podziwiam Cię, jak będziesz chciała się tego podjąć. Lubię także tamte czasy, ale ta mroczna aura trochę mnie przerasta jeżeli o pisanie chodzi ;)

      Usuń
    12. Ja nawet chciałam, żeby akcja działa się wtedy, kiedy Voldzio otwarł Komnatę Tajemnic ^^. To był chyba rok 1942 o ile się nie mylę.
      U mnie w opowiadaniach też jest trochę współczesnych akcentów, mimo, że akcja M-S to rok 1977, a N-M 1980. No, ale chciałam żeby Simon czy Evelyn byli możliwie jak najbardziej amerykańscy i inni niż Hogwartczycy. W zasadzie Simon ubiera się tak, jak współcześni chłopcy, nosi te całe nerdy i czerwone marynarki... Wiem, przeginam. Ale mam ogromną słabość do NY xDDDD.
      Ale jak na przykład czytam, że postacie z HP jeżdżą wypasionymi furami, czy gadają przez telefon, to mnie irytuje ;P. Klimat musi być, o ;)). Zresztą ja popadam ze skrajności w skrajność i albo tworzę takie zimne postacie jak Rosalinda, albo kolorowe artystyczne dusze jak Evelyn.

      Usuń
    13. Ale ciekawy styl ubierania to nic złego (chociaż pewnie w tamtych czasach inna była moda w Ameryce, chociaż... za bardzo się na tym nie znam :)). Postać powinna się jakoś wyróżniaći właśnie najlepiej to właśnie albo przez ubiór, albo charakter.
      Ale nie komórki, to jest przegiecie podobnie jak inne noczesne sprzęty.

      Usuń
    14. Ja chciałam żeby miał taki wizerunek z tą czerwoną marynarką i okularami, więc puściłam wodze fantazji ^^. W końcu Rose musi mieć jakiś powód, żeby nim gardzić ;P.
      Z kolei Evelyn chadza w dżinsach i t-shirtach, ale taki ubiór to pewnie w tamtych czasach też był ^^.
      Kiedyś czytałam jakieś opowiadanie, tylko nie pamiętam jakie konkretnie, o HP i tam postacie normalnie miały auta, komórki itd.
      Moje postacie komórek nie mają, mają za to deskorolki (zarówno Simon, jak i Evelyn) i lubię tworzyć postacie z kolorowymi włosami xDDDD.

      Usuń
    15. Hm... to ciekawy z niego auror, pewnie nieźle się wyróżnia spośród innych^^
      Ja kiedyś tezy raz czy dwa natrafiłam na opowiadania, gdzie bohaterowie mieli w Hogwarcie komórki, discmany i inne rzeczy. To było wręcz sztuczne moim zdaniem ;)
      Z kolorowymi włosami? ;) no ale Ty zawsze lubisz coś oryginalnego wymysleć. Ja to głównie na charakterach zawsze się skupiam ;)

      Usuń
    16. Ja na charakterach też, bo uwielbiam kreować bohaterów i pisać o ich uczuciach, przeżyciach wewnętrznych itp., ale moi główni bohaterowie muszą mieć jakieś cechy wyróżniające, jak w przypadku Evelyn - niebieskie włosy, Simona - ekstrawagancki ubiór, czy Rosalindy - niezwykłej urody. Jakoś nigdy nie lubiłam pisać o zwykłych, przeciętnych osobach, jeszcze od czasu grupowców najciekawiej mi się pisało (i do tej pory pisze ^^) jakimiś dziwacznymi osóbkami.
      A Simon z pewnością bardzo się wyróżnia, bo dziwnie wygląda, gada z akcentem i je dużo słodyczy ^^. No i nie potrafi sobie poradzić z Rosalindą ^^.
      Ale też uważam, że komórki w Hogwarcie to przegięcie. Dlatego nie lubię grupowców o Hogwarcie z 2022 roku czy 2040, bo tam co drugi miał telefon, MP3 itp.

      Usuń
    17. No cóż - im bardziej specyficzna postać tym opowiadanie jest ciekawsze ;) Z resztą, Ty masz w tym większe doświadczenie ;)
      Moja Caro to z pewnością miałaby łatwiej, gdyby miała, powiedzmy różowe włosy - tak jest niesamowicie podobna do rodziców, zwłaszcza do matki i będzie miała przez to trochę stresujących sytuacji ;P
      Ten Simon to z pewnością niesamowity gość. I nie wiem czemu, ale zawsze miałam sentyment do przystojnych facetów uwielbiających słodycze ;)
      Według mnie nawet w 2022 roku w Hogwarcie powinien obowiazywać jakiś regulamin. To by wyszło młodzieży tylko na zdrowie ;p

      Usuń
    18. W tworzeniu ekstrawaganckich postaci? uwielbiam to robić <333. Lubię pisać o takich dziwolągach jak Evelyn czy Simon.
      Ja też mam słabość do facetów wielbiących słodycze, a także okulary-nerdy i conversy <3333.
      Też uważam, że nawet w 2022 roku powinien być regulamin, no ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić Hogwart w XXI wieku ;)). Jakoś nie ogarniam tego ^^.

      Usuń
    19. Hm... aż zastanawia mnie czy sama w rzeczywistości nie jesteś taką... Oryginalną postacią :)
      Ja lubię nerdy choć osobiście nie pasują one, niestety, do mnie :(
      Cóż, po pokonaniu Voldemorta w Hogwarcie “na reszcie“ jest spokój. Gdybym była matką dziecka które by się tam uczyło, to z pewnością byłabym szczęśliwa, że nastały w koncu takie bezpieczne czasy, mojej pociesze nic nie grozi bla bla bla ;)
      Ale co innego jeżeli chodzi o ff - wtedy choć szczypta zła jest wprost niezbędna ^^

      Usuń
    20. Gdyby Hogwart istniał też bym wolała tam chodzić w bezpiecznych czasach, ale w ff lubię jak jest zUUUo. A więc, Voldzio musi być koniecznie xDDD.
      A czy jestem oryginalna? nie mnie to oceniać w sumie ;P. W każdym razie lubię się wyróżniać i dzielę z Evelyn zamiłowanie do kolorowych włosów, choć niebieskich nigdy nie miałam, niestety :(.

      Usuń
    21. Voldzio albo jego następca^^ kiedyś czytałam bloga o nowym pokoleniu gdzie żył zaginiony syn Czarnego Pana :)
      Mi niestety pasuje tylko mój naturalny kolor włosów, szkoda, bo zawsze chciałam być blondynką ^^
      Ale mam koleżanke, która non stop sobie coś z wlosami robi, aż się dziwię, że jeszcze łysa nie jest. Niebieskie miała w zeszle wakacje, ale rodzice przed pójściem do szkoły kazali jej coś zrobić z tym kolorem więc na czarny przefarbowala, tak wytrzymała do czerwca jedynie farbując sobie końcówki na różne kolory, a w czerwcu zrobiła sobie na pomarańczowo, po czym na tydzień w lipcu przeszła na blond, a teraz od dwóch tygodni ma... Różowe ;p

      Usuń
    22. Ja zawsze marzyłam o niebieskich, ale na to rodzice by mi nie pozwolili, więc zadowalam się zwykle czerwonymi lub ciemnofioletowymi ^^. Farbuję się od tak dawna, że nie wyobrażam sobie siebie w naturalnym kolorze xDDD.
      I lubię tworzyć kolorowowłose postacie, więc na blogach grupowych tworzę praktycznie same takie - obowiązkowo z czerwonymi lub niebieskimi włosami, a jeśli mam postacie męskie - koniecznie muszą mieć okulary nerdy i czerwoną marynarkę, jak Simon ^^.

      Usuń
    23. A jaki odcień czerwieni, jeżeli mogę zapytać - ognista czy raczej wiśnia?^^

      Usuń
  2. Rozdział ciekawy i znów tajemniczy, ale osobiście mnie tak wciągnął, że przeczytałam go jednym tchem.
    Caroline zrobiło mi się żal, chyba zbyt dużo spadło jej na głowę w jednym czasie. Ale sprawia wrażenie silnej osoby, więc również wierzę, że świetnie sobie z tym poradzi, chociaż pewnie będzie jej bardzo ciężko. Zasiałaś dużo wątpliwości w tym rozdziale, które aż chce się odkrywać w kolejnych, więc proszę tylko o jedno - pisz szybko kolejny rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, czyli nie jest aż tak źle.
      Sama mam do siebie żal, że tak `biczuję` moją Caroline, ale nie mam innego wyjścia.
      W istocie, to bardzo silna osoba, a to, co, na razie przeżyła to, zaledwie, przedsmak tego, co ją czeka^^
      Co do kolejnego rozdziału... Będzie on dosyć długi i sielankowy, bo to będzie pierwszy dzień dziewczyny w Hogwarcie i trochę przyjemności też jej potrzeba, a co ;)
      Nie wiem tylko czy zdołam go opublikować nim wyjadę na wakacje, ale postaram się ;)

      Usuń
  3. Też tak mam, pisanie dialogów Dumbledore'a jakoś mi nie idzie. Jest zbyt mądry jak dla mnie :D
    Nie mogłam się doczekać rozdziału, jak Caroline dowie się prawdy. Teraz z niecierpliwością czekam na reakcję Harry'ego, ale będę musiała uzbroić się w cierpliwość xD
    I myślę nad tym tajemniczym bólem dziewczyny... Skąd się to bierze? Pozostaje czekać na następne noty :)
    Na serio podoba mi się rozdział. Zasłużyłaś nawet na piątkę xD
    Życzę mnóstwo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądry to jedno, poza tym lubi nieźle kręcić ;)
      Oj na Harry‘ego niestety musisz poczekać, póki co będzie niczego nieświadomy^^
      Ból pomału będzie wyjasniany w kolejnych notkach, za jakiś czas wszystko się wyjaśni ;)
      Pozdrawiam .

      Usuń
  4. Rozdział bardzo dobry, naprawdę nie wiem co Ci się w nim nie podoba. Rozmowa z Dumbledore'm też mi się podobała. :)
    Oj, trochę żal mi Caroline, przeszła bardzo dużo w tak krótkim czasie.
    Jestem ciekawa co oznacza ten ból dziewczyny i jak na to wszystko zareaguje Harry. Tak, wiem, jeszcze długo zanim się dowie, ale nie mogę się doczekać ^^
    Pozdrawiam, Vastness.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, jakoś tak niezbyt przypadł mi do gustu, ale skoro Tobie się podoba, to bardzo mnie to raduje ;)
      Ból Caro, podobnie jak jej sny są jednymi z ważniejszych elementów opowiadania. Może w trakcie czytania mniej więcej zrozumiesz o co chodzi, a wszystko będzie wytlumaczone tak dokładniej po ‘bitwie‘ w Departamencie Tajemnic ze śmierciozercami.
      Czyli troszeczkę poczekasz, ale może to i nawet dobrze ;)

      Usuń
  5. A ja dałabym Ci za nią mocną 5 ;) To fakt, że Dumbledore ma charakterystyczny sposób wypowiadania się i bardzo ciężko jest wykreować go w opowiadaniu, jednak Tobie się to nawet udało. Współczuję emm.. Caroline? To imię zdecydowanie bardziej mi się podoba ;) No i bardzo ciekawi mnie reakcja Harrego, więc pisz następne rozdziały.
    Życzę dużo weny i serdecznie pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety, bardzo dziękuję ;)
      Cieszę się, że w Twoim mniemaniu w miarę dobrze wyszły mi wypowiedzi Dumbledore‘a. Na szczęście, do kolejnej rozmowy dziewczyny z dyrektorem dojdzie dopiero za jakiś czas, także na razie martwić się nie muszę tym co mam wykombinować :)
      Oczywiście, że imię Caroline ładniejsze. Ogólnie wolę angielskie imiona.
      Na reakcję Harry‘ego trzeba będzie trochę poczekać ;)

      Usuń
  6. Cześć!
    Och... współczuje Caroline (to imie zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu), tyle informacji naraz. Ciekawa jestem jak rozwiniesz akcję i jak zareaguje Harry. Dziwi mnie, że Dumbledore tak od razu wyskoczył z Zakonem Feniksa... no, ale to Ty tu jesteś autorką. A tak na marginesie, to dziwne zasady panują w szkole Madame Maxime (moim zdaniem).
    Pozdrawiam!
    [iluzja-zla.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wolę Caroline od Carine ;) no, nie wiem w sumie co Cię bardziej zaskoczy - reakcja Harry‘ego czy sytuacja, w której on dowie się prawdy^^
      No Beauxbatons to... specyficzna szkoła, dlatego Caro miała do niej mieszane uczucia ;)

      Usuń
  7. A ja widzę, że ktoś tu jest wybredny! Ja bym ci dała 6 z małym minusem. Tak, Dumbledor to trudny gość, naprawdę trudno go [jak to powiedziała Paula] "Wykreować w opowiadaniu". Ja sama będę miała ten problem, bo u mnie [a właściwie na ostatniej szansie severusa] też kolejny rozdział będzie z Dumbledorem.:( Może jakoś mi się uda, chociaż wątpię. Wracając do ciebie.
    Mi się bardzo podoba forma w jakiej piszesz, czyżby to czas teraźniejszy? On jest dość trudny do pisania, ale świetnie ci to wychodzi. Jak czytałam ten rozdział to nie mogłam usiedzieć na miejscu, najpierw oburzyło mnie to że rodzice Caroline nic jej nie powiedzieli, potem dowiedziałam się, że nic nie wiedzieli, więc jak mogli jej o tym powiedzieć? [Wiem trochę zagmatwałam, mam nadzieję, że się połapiesz]. Ale nareszcie Caroline dowiedziała się prawdy, a przynajmniej większą część. Jestem ciekawa jak zareaguje Harry gdy dowie się, że ma siostrę. A więc pisz!

    Pozdrawiam:)

    PS. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci długość komentarza. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, kochana, długosc komentarza, prawdę mówiąc, bardzo mnie ucieszyła ;)
      Szóstka minus?oj no weź mnie tak nie rozpieszczaj^^
      No w Twoim opowiadaniu zapewne dużo będziesz mieć scen z Dumbledore‘m, ja na szczęście nie piszę o Harrym i jak dotrę tak jakby do szóstej części to nie wplaczę Caro w “lekcje“ z dyrektorem o szukaniu horkruksow itd. ;)
      Oj czas terazniejszy jest naprawdę trudny. Pisząc notkę jeszcze na brudno często zdarza mi się w to wplatać przeszły i potem mam poprawiania co nie miara :)
      Wszystko zrozumiałam ;) w sumie nawet się zastanawiałam nad tym czy opiekunowie mogliby coś wiedzieć, ale doszłam do wniosku, że nie będę z nich robić aż takich świń :)

      Usuń
    2. Och, masz rację u mnie będzie dużo Dumbledora. Jeszcze mi się go odechce :) Ale cym więcej będę o nim pisała, to może lepiej mi będzie to wychodziło. :)
      Haha, ja rozpieszczam? A kto mi pod moim prologiem napisał komentarz, że aż się zarumieniłam?:% Ja też Harrego nie będę opisywać, no chyba, że na lekcjach ze Snapem, ale to co innego opisywać z perspektywy Harrego, a co innego z perspektywy Severusa. Och, tak Severus będzie używał bardzo drastycznych środków, aby uciszyć tego "gnojka" Pottera:D

      Usuń
    3. Jestem ciekawa jak go przedstawisz u siebie. Bo ja, jak już pod notką napisałam, mam do niego po siodemce mieszane uczucia zwłaszcza po tekście ‘co mi dasz wzamian, Severusie?‘...
      I zbytnio to się raczej nie fatygował by Potterów ochronić...
      Zarumienilaś sie?^^ haha, czyli dużo cukru Ci do tego komentarza widzę wsypałam, no ale już masz motywację do napisania jedynki ;)
      Ja to wszystko bede opisywać z perspektywy Caroline i będzie miała ona własne sprawy, aczkolwiek, tak na margonesie, Harry już będzie wiedział, że jest jego siostrą, wiec będzie jej się zwierzać z czego tam będzie mógł.

      Usuń
    4. Tak? A ja właśnie lubiłam go od samego początku, a tak naprawdę naprawdę, to właśnie po siódemce. Severus zaimponował mi swoją wieczną miłością do Lily i to w nim cenię. Jego odwaga naprawdę wywarła na mnie duże znaczenie. Tak to prawda wcześniej przed śmiercią Potterów nie bardzo się fatygował by im pomóc. Ale tak czy tak, dla mnie osoba Severusa jest dość ciekawą postacią A ja już tak mam, że nie przepada za głównymi bohaterami, a uwielbiam tych "pobocznych". :D

      Usuń
    5. Znaczy wiesz, do Severusa zawsze podchodzilam neutralnie. Trochę mnie przerazilo gdy w szóstce zabił Dumbledore‘a, ale jego wspomnienia wszystko mi zrekompensowały ;)
      Jego miłośc do Rudej podziwiam i w sumie też współczuję, bo przez Harry‘ego był skazany na “jej“ oczy, które, jakby przypominały mu o niezbyt ciekawej przeslosci.
      Sama mam z bohaterami różnie. W HP praktycznie lubię wszystkich z wyjątkiem Cho, Percyego i Petera, ale mam też faworytów - z ‘Trójcy Świętej‘ jest nią np. Hermiona ;)

      Usuń
    6. No niestety Harry na nieszczęście Severusa odziedziczył po Lily zielone oczy. Haha, ja też nie lubię Percy'ego:D Kretyn z niego i tyle. A do Cho, nie wiem nigdy się nad nią nie zastanawiam, dla mnie to zwykła naiwna idiotka, której w głowie tylko romanse. Prawdziwa kobieta powinna być bezpośrednia i stanowcza jeśli chodzi o chłopców.
      Tak ja też lubię Hermionę:D A o Peterze mi nawet nie wspominaj-_-
      Ale jak u mnie na blogu będzie coś takiego jak spotkanie śmierciożerców to trochę po torturuję Glizdogona, aby pocierpiał za to co zrobił. I tyle :D

      Usuń
    7. To prawda. Musiał się z tymi tęczówkami zmagać przez kilka lat...
      Cho jest dla mnie zwykłą histeryczka i nie wiem jak ten Cedric z nią wytrzymywał, ciekawe czy i jemu odstawiała ona takie przedstawienia jak Harry`emu.
      O tak, podręcz, nawet nie `trochę` tego zdrajcę, niech mu wyrzuty sumienia rozszarpią woreczek żółciowy na strzępy ;P

      Usuń
  8. Po pierwsze bardzo podoba mi się drugi dział. Jest tak samo tajemniczy jak poprzedni. Uwielbiam Caroline, chodź...jest taka skryta. Nie mogę się doczekać aż spotka się z Harrym, oczywiście wiem, że nie stanie się to od razu po kilku działach. Zawsze musi być ten niedosyt :) Jestem ciekawa jak to będzie...Caroline jest od niego młodsza o rok, tak? Więc wszystko będzie się kręcić wokół GD...Zakonu Feniksa! Cudownie, uwielbiam tę część, szczególnie książkę. Nie wspominać już o filmie :D. Mam nadzieję, że ona trafi do Gwardii, pozna Syriusza...i liczę, że pozna jakiegoś chłopca - ;). Na przykład jednego z bliźniaków Weasley, hehehe ;D ale to już moja wyobraźnia. Poczekam co Ci wpadnie do głowy i tak na pewno mi się spodoba :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Caroline jest może dlatego taka skryta, bo właśnie poznała, kim tak naprawdę jest ;)
      Z Harrym spotka się już w rozdziale trzecim, aczkolwiek ich znajomość będzie dosyć dziwna. On przecież o niczym nie wie ;)
      Tak, Caroline jet młodsza od brata o rok.
      Dziewczyna nie będzie mieć, z początku zbyt dużego styku z Zakonem Feniksa. W końcu to by było podejrzane, by taka zwykła dziewczyna (nikt, oprócz Dumbledore`a, McGonagall i Hagrida o niej nie wie) tak po prostu odwiedziła sobie Kwaterę Główną ;)
      W Gwardii będzie, to już Ci mogę napisać. Nad wątkiem miłosnym muszę popracować, ale, haha, nie, to nie będzie żaden z bliźniaków ;P
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. No to szkoda, bo ja po prostu ubóstwiam bliźniaków Weasley. Dzięki twojemu blogu dałaś mi pomysł na kolejnego bloga, chyba pomyślę nad braćmi Weasley :D.

      Usuń
    3. Ja też ich uwielbiam moja droga, to jedne z moich ukochanych postaci w HP, ale jakoś nie potrafię sobie zeswatac George‘a z Caro, tym bardziej Freda, który później ginie... :(
      O, blog o bliźniakach? dosyć ciekawie, nie powiem^^ zobaczymy co tam wykombinujesz :)

      Usuń
  9. Hmm... W sumie mi się podoba, tylko musiałam pare fragmentów przeczytać jeszcze raz, by do końca się zorientować w tym wszystkim ;d
    Co do Dumbledore'a masz racje - trudna postać. Też mam co do niego mieszane uczucia...
    Podobnie jak osoby wyżej - nie mogę się już doczekać pierwszego spotkania z Harrym, no i jak dziewczyna zniesie te wszystkie kłamstwa, których tak będzie musiała się trzymać :>
    Muszę przyznać, że rzadko czytam opowiadania mające miejsce w czasach 'Trójcy', bo zawsze byłam zdania, że... mieli swój czas, ale w tym przypadku po prostu mnie zaintrygowałaś :D Na pewno będę czytała.
    Pozdrawiam i przy okazji zapraszam do siebie ;) pannasheppard.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, Dumbledore to ciężka do odwzorowania postać, ale wyszło Ci całkiem dobrze. Nic nie powiedział dosłownie, tylko znów zaczął kręcić jak to ma w zwyczaju.
    Ciekawie przedstawiłaś historię opiekunów Caroline. Widać, że w przeszłości wiele wycierpieli, szczególnie kobieta po stracie dziecka. A myślała, że jednak wiedzieli kogo wzięli pod swoje skrzydła, a tu taka niespodzianka.
    Chyba nie pisałam tego w poprzednim komentarzu, ale spodobała mi się Twoja wersja francuskiej Akademii. Ciekawy obraz szkoły i jej zwyczajów.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uf to kamień z serca, bo naprawdę bałam się,jak to wypadnie. Zwłaszcza, że jak się później okaże Dumbledore trochę pogmatwał w życiu Caro.
      Tak Lara miała nieciekawą przeszłośc Adrian również dużo wycierpiał.
      Na początku miałam zamiar napisać, że wiedzieli kim tak naprawdę jest Caroline, ale stwierdził łam że im więcej tajemnicy tym ciekawiej.
      Cieszę się, że opis Beauxbatons Ci się podoba :)

      Usuń
  11. Jest dobrze, naprawdę bardzo dobrze ;)
    Strasznie szybko przeczytałam tą notkę i już nie mogę doczekać się kolejnego.
    Świetnie oddałaś wszystkie uczucia, które odczuwała Caroline, gdy dowiedziała się prawdy. To musi być dla niej dziwne - całe życie wychowywała się w niewiedzy, a tu nagle w przeciągu kilku dni dowiaduje się tak drastycznej prawdy.
    Ciekawi mnie dlaczego akurat teraz zdecydowali się przenieść ją do Hogwartu i co to za sprawa, w której musi pomóc swojemu bratu.
    Całkiem fajnie odwzorowałaś postać Dumbledore'a. Dialogi wyszły naturalnie ;)
    Zainteresowały mnie te dziwne bóle dziewczyny i różne wizje.
    Już nie mogę się doczekać spotkania rodzeństwa ^^ Ale będzie szok ;D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastepny rozdział powinien pojawić się pod koniec tego tygodnia, mam nadzieję, że uda mi się go skończyć.
      Akurat jeżeli chodzi o uczucia Caro to nie mam z nimi.problemów - bo je sama czuję ;)
      To raczej nazwałabym ‘sytuacją‘ niż ‘sprawą‘, ma to pewien związek ze snami, wizjami Caroline, ale też z innymi sytuacjami, które będą się rozgrywać w dalszych rozdziałach ;)

      Usuń
  12. Rozdział powiedziałabym, że całkiem dobry. Zauważyłam brak kilku przecinków, aczkolwiek już nie pamiętam gdzie konkretnie.
    Też nie ogarniam sposobu rozumowania Dumbledore'a, aczkolwiek wątpię, czy ktokolwiek to potrafi. Zresztą może lepiej dla nas wszystkich, aby jego (nie)dobre myśli i nie tylko pozostały tajemnicą?
    Ogólnie to szkoda mi Caroline. W końcu musi minąć trochę czasu, zanim pogodzi się z tym wszystkim. Bo na razie nie czuje się ani Carine, ani Caroline i musi jakoś się odnaleźć w nowej rzeczywistości, której zupełnie nie zna.

    Powiem Ci poza tym, że zainspirowałaś mnie;) Aż mam ochotę napisać coś o Lily i Jamesie, zresztą na co się zanosi przy obecnych wynikach sondy na moim blogu. Ale czytając,jak przybrani rodzice Caroline mówią: włosy Lily, oczy Rogacza. Boże, bardzo dziękuję za inspirację, której pilnie potrzebowałam.

    Nie mogę się doczekać spotkania Caro z bratem;)
    pozdrawiam i dużo, dużo weny życzę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi przecinkami różnie bywa u mnie, aczkolwiek dziękuje za uwagę ;)
      Oj tak, sama nie chciałabym znaleźć się w umyśle Dumbledore`a, nie przeżyłabym tej `wycieczki` na zdrowym umyśle ;)
      Caroline opamięta się szybciej niż nawet ja umiem to sobie wyobrazić, będzie bardzo zajęta poszukiwaniem swojego `prawdziwego ja`, ale też trudności będzie jej sprawiać fakt, że nie może powiedzieć swojemu bratu o łączącej ich więzi.

      Rety, nie przypuszczałam, że mogłabym tym kogoś zainspirować. Mogę więc tylko napisać... Cała przyjemność po mojej stronie ;)
      Z niecierpliwością czekam na Twoje nowe dzieło ;*

      Usuń
  13. Poradziłaś sobie z Dumbledorem. Nie celująco, ale nie znam osoby, poza panią Rowling, która potrafiłaby to zrobić.
    Pomysł interesujący, ciekawa jestem bardzo pierwszych spotkań i wzajemnych wrażeń, a zwłaszcza tego, że Caroine będzie z Ginny na roku. Do imienia muszę się jeszcze przyzwyczaić, bo trochę mi nie gra, ale dam radę, to wyłącznie mój gust, a im dłużej będę czytać, tym bardziej będę się z nią identyfikować i przestanie to stanowić problem - także bynajmniej nie bierz tego do siebie :>
    Podoba mi się.

    A, pamiętaj - nie istnieje coś takiego jak za długi rozdział, nie daj sobie tego wmówić. Popatrz wtedy na rozdziały w książkach. Trzy strony, to krótki rozdział. Ja osobiście mam koleżankę, która pisze takie na jedenaście stron w Wordzie, a czyta się je jednym tchem :)
    Pozdrawiam serdecznie,

    [powiedz-to.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak twierdzisz.
      Po tym jak bardzo ciszysz się z tego, że Caro będzie na roku z Ginny wnioskuję, że bardzo lubisz rudą Weasley, nie mylę się? ;)
      Co do imienia... Każdy ma swoje gusta. Chciałam na początku nazwać ją Mary (po matce Lily) lub Dorea (po mamie Jamesa), ale, koniec końców wpadłam na, niczym nie wyróżniające się imię Caroline i teraz nie wyobrażam sobie, by młoda Potterówna miałaby inaczej się nazywać.
      Mam jednak nadzieję, że szybko się oswoisz z tym imieniem ;*

      Oj, to bardzo się cieszę, naprawdę. Bo rozdział trzeci zapowiada się dosyć długi i, szczerze, nie mam zamiaru go skracać ;)

      Usuń
    2. Powiedzmy, że zdecydowanie bardziej jestem fanką Hermiony, ale Ginny zawsze darzyłam niemałą sympatią :)
      Myślę, że nie będę miała większych problemów - to po prostu kwestia zapoznawania się z nową historią, normalna jej część. Niektóre imiona od razu wpasowują się na miejsce, do innych trzeba się przyzwyczaić i pozwolić im się "opatrzeć" :)
      W takim razie bardzo się cieszę, bo lubię solidnej długości rozdziały :>>

      Usuń
    3. Też uwielbiam Hermionę chyba najbardziej z całej `trójcy świętej`^^
      To przynajmniej w Twoim przypadku nie muszę się martwić czy przesadziłam z długością ;P

      Usuń
  14. Powiem tak. Jestem bardzo zaskoczona twoim stylem pisania. bardzo mi się podoba. Aż wzruszyłam się kiedy czytałam o tym jak Lily śpiewała córeczce. Na pewno będę często odwiedzać tego bloga, bo już nie mogę się doczekać co będzie dalej. Jak Caroline znalazła się u swoich opiekunów? Jak poradzi sobie w Gryffindorze? Czy ją tam zaakceptują? Skoro jest podobna do Lily czy Harry skojarzy, że to jest jego siostra? Mam nadzieję, że rozdział ukaże się bardzo szybko. A i taka mała prośba - twoje rozdziały mogą być nawet na 20 stron w Wordzie a i tak będę je czytać jednym tchem. Muszę Ci też serdecznie pogratulować, ponieważ już po pierwszym i drugim rozdziale bardzo mnie zaciekawiłaś.

    A największy zbieg okoliczności to taki, że także mam bloga o takiej samej tematyce. Co prawda u mnie siostra Harry ' ego ma dopiero 11 lat, ale także nic nie wie o swojej przeszłości. Jeżeli chciałabyś zajrzeć to serdecznie zapraszam! www.potter-mary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciszę się, że podoba Ci się mój styl, tematyka bloga. Zaskoczona jestem, że Cię wzruszyłam, w sumie to powinnam się cieszyć, że jako początkująca tak wpływam na czytelników.
      Z chęcią wpadnę do Ciebie, widzę, że nazwałaś siostrzyczkę Harry`ego po mamie Lily ;)

      Usuń
  15. Czytam twojego bloga stwierdzam że jest cudowny i że musisz mnie informować!
    Dodałam cię także do linków na moim blogu ;d
    granger-teraz-riddle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. OMG! Lepiej niż Rowling! Nie obrażając mojej ulubionej pisarki... Zgłoś się do jakiegoś wydawnictwa, albo przetłumacz na angielski i wyślij Rowling! Jak widziałam w spisie rozdziałów jest ich dopiero 11. Napisz coś jeszcze b to genialne. Muszę przyznać, że nie czytam fanficków, owszem piszę ale przyjaciółka mnie poprosiła :) mimo, że nie czytam fanficków to twój kocham. Napisz rozdział 12, a będę szczęśliwa i pewnie nie tylko ja.. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Trafiłam przed chwilą na tego bloga i od razu wzięłam się za czytanie ;)
    Nie powiem, jestem zaintrygowana i jak tylko znajdę czas wolny, a lenistwo nie będzie mnie pochłaniać, przeczytam następne rozdziały. Dziś kończę na tym, ale muszę jeszcze powiedzieć kilka słów...
    Umiesz budować napięcie! Czułam takie samo, chyba, jak Caroline, kiedy Dumbledore mieszał i motał się w wyjaśnianiu. W żołądku zrodziło się uczucie, że muszę wiedzieć, co będzie dalej, a oczy mówią mi STOP! Trudno się z nimi kłócić, kiedy litery się rozmazują. Nie mam zielonego pojęcia, jak zachowałabym się, gdyby mi ktoś powiedział, że moi rodzice nie są moimi rodzicami, a moim bratem jest jakiś tam chłopak, a tak w ogóle to nawet nie mam na imię tak, jak myślałam przez całe moje życie. No, ale ty przedstawiasz taką historię i jestem ciekawa - nawet bardzo, co jeszcze się w nim wydarzy.
    Na razie mówię "do zobaczenia", dodaję do linków [na zostan-ze--mna.blogspot.com ] i już niedługo wrócę do czytania ;)
    Pozdrawiam,
    Eileen!

    OdpowiedzUsuń
  18. Wow. Grauluję niezwykłego talentu. Zakochałam się. Nie wiem , co napisać. Jestem pod wielkim wrażeniem, wielkim. Zawsze jak , czytam opowiadania o SHP (siostrze Harry'ego Pottera) to po prostu nie mogę doczekać się, momentu kiedy Harry o wszystkim się dowiaduje. Gdybym mogło to zrobiłbym to już w hmm. 3 , 4 rozdziale. Nie mam cierpliwości.;) ,, Na imię mi Caroline.

    Caroline Lilyanne Potter.

    Córka Lily i Jamesa Potterów.

    Moi rodzice nie żyją – zamordował ich Voldemort.

    Jestem siostrą Wybrańca.

    Mój brat nie ma o mnie zielonego pojęcia.

    Nikt nie wie, że istnieję.

    I, na razie, wszystko musi tak właśnie zostać...

    - Cholera... – szepczę, nie słysząc już niczego, prócz własnego szlochu. '' to jeden z przykładów. Nie mogę się oderwać. Ile bym dała , za taki talent. Jesteś N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-A !

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudownie piszesz. Czytam i czytam i nie mogę przestać :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Dumbledore nie mówi stylem Dumbledore'a; zmień wiek ciąży - najlepiej, by była już widoczna; do 3mies zdarzają się samoistne poronienia (najczęściej w 7-10tydz); 2mies to 8tyg - to jeden spóźniający się KILKA DNI okres, badania z krwi niedają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...nie dają jeszcze pewności co do ciąży.

      Usuń

Harry Potter Broom

Obserwatorzy