niedziela, 2 września 2012

05. Trafiona Ginny

- Chwała Merlinowi, w końcu weekend! – Wzdycham wychodząc z biblioteki z piramidką grubych ksiąg w dłoniach.

 Przeklinając pod nosem torbę powolutku zsuwającą się z mojego lewego ramienia, przyspieszam kroku chcąc jak najszybciej znaleźć się w Pokoju Wspólnym swojego domu.
Przygryzam ze zdenerwowania dolną wargę czując jak dłonie, mimowolnie, zaczynają mi się pocić, a stosik książek niebezpiecznie chwiać się to na prawo, to na lewo.


- Caroline – słyszę jak ktoś nawołuje mnie po imieniu.


 Odwracam się, może zbyt gwałtownie, przez co zawartość moich rąk z hałasem spada na zimną, marmurową podłogę szkolnego korytarza.
 Lekko speszona zaczynam szybko i niedbale podnosić jedną po drugiej, po czym spoglądam w stronę źródła znajomego głosu opiekunki Gryffindrou, Profesor McGonagall.


- Tak, Pani Profesor? – Pytam z lekkim uśmiechem, bardziej jednak skupiając się na grubych podręcznikach próbujących wyślizgnąć się z mocnego uścisku moich ramion, aniżeli na samej postaci nauczycielki.


- Chciałabym z tobą o czymś pomówić. W cztery oczy, na osobności – mówiąc to krytycznym wzrokiem lustruje głośną młodzież rozsypaną po całym korytarzu. – Chodźmy do mojego gabinetu.


 Z równym zdziwieniem co zaciekawieniem, ruszam za szczupłą postacią McGonagall. Na schodach zwalniam kroku czując nieprzyjemny, kłujący ból przeciążonych ramion.
Z irytacją zdmuchuję rudy kosmyk uporczywie włażący mi do oczu, jednocześnie marszczę czoło usiłując sobie przypomnieć, na którym piętrze znajduje się gabinet nauczycielki transmutacji.


 Gdy, w końcu, jesteśmy na miejscu  czuję jak niewielkie strużki potu zaczynają powoli znaczyć ślad na moich skroniach.
 Przez chwilę przyglądam się otwartym już drzwiom do biura McGonagall, wchodząc do niego dopiero, gdy z wewnątrz słyszę głuche „wejdź, Caroline”.


- Powinnam najpierw kazać ci zanieść te książki do twojego dormitorium – mówi czarownica lustrując uważnie wzrokiem całą moją postać.


- Nic... takiego... się nie stało... proszę pani... – Nieskutecznie udaje mi się ukryć dyszenie i przyspieszony oddech.


 Wypatrzywszy w pomieszczeniu średniej wielkości stołek stojący pod ścianą, kładę na nim, niezbyt delikatnie, wszystkie księgi, wzdychając przy tym z niemałą ulgą.


Następnie szukam wzrokiem nauczycielki. Zauważam ją stojącą przy olbrzymim oknie. Wygląda tak, jakby usilnie próbowała dostrzec przez szybę jakieś szczególne zjawisko, jednocześnie pieszcząc spracowaną, pomarszczoną dłonią delikatny materiał śnieżnobiałej firanki.


- Zastanawiasz się, zapewne, dlaczego sprowadziłam cię do siebie – zaczyna, dalej wypatrując czegoś za oknem. – Usiądź, proszę – wskazuje wolne krzesło obite w czerwony materiał ze złotymi wzorkami, po czym sama zajmuje miejsce naprzeciw mnie. – Poczęstuj się ciasteczkiem.


 W osłupieniu wpatruję się jak podsuwa w moim kierunku duży, porcelanowy talerz pełen lukrowanych ciastek zdobionych pestkami z dyni.


 Ten gest lekko zbija mnie z tropu.
Biorę niepewnie jedno, po czym, czując na sobie jej uważny wzrok, staram się powstrzymać nagły rumieniec wstępujący na moje policzki, skupiając się na smaku ziaren i słodkości lukru.


- Jak ci się podoba w Hogwarcie?


 Podnoszę głowę usłyszawszy pytanie, nie mogąc jednocześnie przełknąć zawartości swoich ust.


- Jest całkiem... Całkiem dobrze. Więcej swobody niż w Beauxbatons, chociaż... – Uśmiecham się, wskazując stos podręczników. – Pod względem prac domowych zadawanych na weekend jesteście równie surowi. Może nawet bardziej...


 Mogę dać sobie rękę uciąć, że, przez moment, dostrzegam nikły uśmiech na twarzy McGonagall.


 Jednak, po paru sekundach, znowu nabiera pełnej rozwagi, a atmosfera w pomieszczeniu robi się bardziej napięta.


- Caroline – zaczyna lekko drżącym głosem, co dosyć mnie zaskakuje. – Nie będę kłamać, że zaprosiłam cię do siebie tylko po to, by pogadać o twoich wrażeniach po pierwszym tygodniu w nowej szkole. Jest o wiele ważniejsza sprawa do omówienia, mianowicie... – Urywa na sekundę, biorąc ostro głęboki wdech. – Ja wiem...


 Serce niespodziewanie fika mi koziołka w klatce piersiowej, a poziom pulsującej w żyłach adrenaliny gwałtownie się podnosi, gdy mówi:


- ... wiem, kim tak naprawdę jesteś, Caroline. Caroline Lilyanne Potter.


- Skąd pani... – Słyszę swój piskliwy głosik wydobywający się gdzieś z głębi mojego mocno ściśniętego gardła. – Skąd pani to wie?


- Och, byłam jedną z tych osób, które zobaczyły cię jako pierwszą tamtej nocy, gdy... – Urywa, ale nie musi wcale kończyć, gdyż doskonale wiem, o jaką noc chodzi.


 Odwracam głowę w bok, lekko ją opuszczając na wszelki wypadek, gdyby łzy gwałtownie trysnęły z moich oczu. Znowu to samo.


 Każda najmniejsza gadka, kilka słów o moim prawdziwym życiu – okrutnej śmierci biologicznych rodziców czy też o moim bracie – powoduje niemiłosierny ból ściskający moje serce i wyciskający na policzki słone krople.


- Profesor Dumbledore powiedział mi, podczas sierpniowej wizyty w Tulon, że tylko trzy osoby wiedzą o moim istnieniu. Skoro pani jest tą drugą, to trzecia...


- Zapewne miał na myśli naszego gajowego, Rubeusa Hagrida. Wcześniej uczył tutaj opieki nad magicznymi stworzeniami, ale teraz musiał na jakiś czas... Wyjechać.


 Spoglądam na nią z zaciekawieniem, jednak, po wyrazie jej twarzy wnioskuję, że nie powinnam zadawać żadnych pytań na temat wyjazdu nieznajomego mi gajowego.


- Pan Hagrid – kontynuuje po krótkiej pauzie. – Pomógł w przetransportowaniu cię z Goliny Godryka do...


- Dolina Godryka? – Wchodzę jej w słowo. – Co to za miejsce?


 McGonagall cicho wzdycha, po czym spogląda na mnie – już nieco łagodniej, z wyraźnym smutkiem w oczach.


- Tam właśnie mieszkałaś, Caroline, wraz z rodzicami i Harrym, nim w tą przeklętą Noc Duchów...


- Proszę nie kończyć! – Mówię, trochę za głośno, szybko jednak posyłając kobiecie przepraszające spojrzenie. – Może to trochę dziwnie zabrzmi, ale czuję, że chociaż praktycznie nie znam Harry'
ego, tym bardziej moich rodziców, to... Kocham ich. Naprawdę ich kocham i gdy tylko słyszę, że... Że...

 Nie potrafię już powstrzymywać strumieni łez, które zaczynają spływać mi po zaróżowionych policzkach mocnymi strumieniami.
Ostatkami sił tłumię w sobie płaczliwe drgawki.


 Nauczycielka wstaje ze swojego siedzenia i, nim się orientuję, stoi tuż za mną, podając mi materiałową chusteczkę obszytą złotą koronką, drugą ręką pocierając mnie uspokajająco po plecach.


- Wiem, kochana, jaki to dla ciebie ból – mówi cicho, po czym z powrotem podchodzi do okna chwytając długimi palcami złote frędzle od karmazynowej zasłony. – Zwłaszcza, że musisz jeszcze odstawiać to całe... Przedstawienie... Przed własnym bratem.


 Mimo ciągle dręczącego mnie smutku czuję, że robi mi się ciepło na sercu, a usta same wykrzywiają się w półuśmiechu.
Nareszcie trafiłam na osobę, która, w pewnym sensie, rozumie moje zmartwienia i przed którą nie muszę udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jestem.


- Nie wie pani może kiedy... Kiedy będę mogła przestać udawać?


- Nie mam pojęcia... – Wzdycha ciężko, znów na mnie spoglądając. – Od początku mówiłam dyrektorowi, że rozdzielanie osieroconego rodzeństwa to nie jest odpowiedni pomysł. Ale to było kilkanaście lat temu, aw ostatnim czasie... Gorzej się dzieje. Teraz, w pewnym sensie, nawet popieram ten plan, bo widzisz, Caroline... Wierzę w powrót Sama-Wiesz-Kogo. I, z pewnych przyczyn, on chce... Chce dopaść twojego brata...


- Za to, co stało się czternaście lat temu?


- W pewnym sensie, właśnie dlatego – mówi po krótkim zawahaniu. – Nie wiem, moja droga, ile słyszałaś o Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, ale on posiada wiele sposobów na swoich wrogów... Kto wie, co by się stało, gdyby jednak wiedział, że Harry ma siostrę...


- Rozumiem – podnoszę się z krzesła; nie mam zamiaru pytać się o więcej zwłaszcza, gdy wiem już, co Voldemort mógłby mi zrobić, gdyby tylko dowiedział się, kim tak naprawdę jestem. – Dziękuję pani.


 Kierując się impulsem, przytulam się lekko do nauczycielki, dopiero po chwili orientując się co tak naprawdę wyczyniam.


- Wracaj już do siebie, dziecko – mówi ze słabym uśmiechem. – I nie zapomnij o odrobieniu pracy domowej z transmutacji. Nawiasem mówiąc, bardzo dobrze idzie ci na moich lekcjach. Chyba smykałkę do tego przedmiotu odziedziczyłaś po ojcu.


 Posyłam jej zaskoczone spojrzenie, mimowolnie otwierając usta ze zdziwienia. 


 Mój tata był tak jak ja dobry z transmutacji, słyszę, jak głosik  śpiewa w moim sercu.


 Widok górki książek sprowadza mnie jednak szybko do rzeczywistości. Już zastanawiam się czy by nie spakować paru do swojej torby, gdy nagle wszystkie podręczniki... Znikają!


- Wszystko znajdziesz w swoim dormitorium – patrzę w stronę McGonagall lekko opierającej się o blat biurka z różdżką w lewej dłoni.


- Aha, Caroline, jeszcze jedna sprawa – słyszę już, gdy trzymam dłoń na złotej klamce w kształcie głowy lwa. – Proszę następnym razem nie wdawać się w żadne konflikty z panem Malfoy
em. Nie muszę chyba mówić, że za kolejną próbę ataku babeczką czy innym przedmiotem będę zmuszona dać ci szlaban.


~*~
  Zmęczonym wzrokiem spoglądam na zapisane dwie stopy pergaminu, zastanawiając się, jakie jeszcze informacje o Amortencji powinnam napisać w swojej pracy domowej.
 Marszczę lekko nos myśląc, po co tak pieczołowicie odrabiam zadanie domowe z eliksirów, skoro nauczyciel go uczący...


- No, Caroline, nadszedł czas na twoje UKOCHANE eliksiry – powiedziała Ginny, uśmiechając się do mnie łobuzersko.


 Odwzajemniłam uśmiech jednocześnie rozglądając się po całej klasie.
W życiu nie widziałam równie ponurego pomieszczenia, chociaż wcale nie miałam wrażenia, że jest to sprawa samego miejsca, tylko dziwnej aury w nim panującej.


 Gdy w pomieszczeniu zaległa cisza, zdałam sobie sprawę, że do klasy wszedł nauczyciel. Zaciekawiona widokiem „strasznego Snape'
a” odwróciłam głowę i... Doznałam szoku.

- To jest... To jest... – Jąkałam się niewyraźnie, czując przyspieszone bicie serca.


- Tak, Francuzeczko, to Snape – odpowiedziała, wyraźnie rozbawiona, Ginny. – Tak, wiem, okropny facet – zachichotała cicho, puszczając do mnie oko.


- Panno Weasley – obie gwałtownie odwróciłyśmy się w kierunku tablicy, gdzie mężczyzna spisywał składniki jakiegoś eliksiru nawet nie spoglądając w naszym kierunku. – Jeżeli przyszłaś tutaj na pogaduszki, równie dobrze możesz już w tej chwili wyjść z tego pomieszczenia.


 Obie zamilkłyśmy wpatrzywszy się w blaty własnych ławek, starając się zignorować złośliwy chichot siedzących za nami Ślizgonek.


- Zanim przystąpicie do ważenia Eliksiru Spokoju, którego składniki wypisałem wam, jak zawsze, na tablicy, może ktoś chciałby, w ramach powtórki, powiedzieć, gdzie znajdziemy potrzebny do tej mikstury kamień księżycowy...


 Momentalnie podniosłam rękę w górę, szybko znajdując w głowie poprawną odpowiedź na temat jednego ze składników eliksiru.


- Bardzo proszę, panno Weasley.


 Zaskoczona spojrzałam na swoją piegowatą towarzyszkę, która, przerażona, patrzyła się na wyczekującego odpowiedzi mężczyznę.


- Ale ja... To znaczy... – Dukała czerwieniąc się jednocześnie ze wstydu po koniuszki uszu.


- Zgłosiła się pani, więc... czekam. – Odparł beztrosko, spoglądając zimno na Ginny.


 Ze zdenerwowania ugryzłam się w język, w tym samym czasie rozważając opcje pojawiające się w mojej głowie, po czym zdecydowałam się, by podpowiedzieć dziewczynie, zauważając, że Snape zaczął wpatrywać się w, widomy tylko jemu, punkt na ścianie.


- Słuchaj, Ginny – szepnęłam bezgłośnie – kamień księżycowy można czasami odnaleźć...


- Panno Andswer – usłyszałam jak nauczyciel złowieszczo cedził przez zęby każde słowo – dobrze wie pani, że podpowiadanie na moich lekcjach jest surowo zabronione. Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru.


 Z otwartymi ustami odwróciłam głowę w kierunku Juliette siedzącej po drugiej stronie rudowłosej, która notowała na pergaminie zapisane składniki, lecz, zostawszy niewłaściwie oskarżona, zaczęła z przerażeniem spoglądać na mężczyznę.


- Co się tyczy panny Weasley...


- Panie profesorze – przerwałam wstając ze swojego siedzenia i hardo spoglądając mu w oczy. – To nie Juliette podpowiadała Ginny, lecz... Lecz ja, dlatego też proszę, by...


- Panno Marmouget, proszę usiąść z powrotem na swoje miejsce – mrugam zdezorientowana słysząc tak nagłą zmianę w tonie głosu Snape'
a, który z głośnego i ostrego zrobił się niezwykle spokojny i delikatny; nie trwa to jednak długo, jedynie do chwili, gdy zwraca się do moich koleżanek. – A Weasley i Andswer pozbawiają swój dom kolejnych dziesięciu punktów za dawanie nowej uczennicy złego przykładu, jeżeli chodzi o zachowywanie się na lekcjach. Ponadto, panno Weasley na następną lekcję napiszesz pracę o kamieniu księżycowym. Minimum trzy stopy pergaminu, zrozumiano?

 Ginny zdobyła się jedynie na przytaknięcie głową, najwyraźniej dalej oszołomiona całą sytuacją. Stan Juliette nie był lepszy przez co podczas ważenia eliksiru nerwowo stukała swoją chochelką w ściankę kociołka.


 Dopiero, gdy, po skończonej lekcji, szłam wraz z dziewczynami w kierunku klasy, gdzie miałyśmy mieć historię magii, zdołałam się odezwać:


- Ginny, Juliette, strasznie mi przykro. Nie mam pojęcia, dlaczego ten facet... Dlaczego on...


- W porządku, Caroline – uspokajała mnie Juliette, delikatnie pocierając swoją dłonią moje ramię. – Snape to dosyć... Specyficzny nauczyciel. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o traktowanie Gryfonów. Ciesz się jednak, że nie jesteś naszym Harrym...


- D-dlaczego mam się cieszyć, że... Ż-że nim nie jestem?


- Bo traktuje go okropnie – wyjaśniła mi rudowłosa. – Właściwie jak śmiecia. Tak od pierwszego roku biedak musi znosić jego docinki, bezsensowne uwagi...


 Przez chwilę jedynie analizowałam sobie w głowie to, co przed chwilą usłyszałam. Zastanawiałam się, cóż takiego Harry uczynił, że Snape tak go dręczył. A może ten mężczyzna myśli, że mój brat zadziera nosa tylko z tego powodu, że jest Wybrańcem?
 Później jednak mój wzrok spoczął na piegowatym nosie Weasley i nagle ogarnęły mnie wielkie wyrzuty sumienia z powodu całego zajścia na poprzedniej lekcji.


- Ginny – zaczęłam delikatnie czekając, aż dziewczyna zwróci ku mnie swoje spojrzenie. – Daj mi ten swój pergamin – wskazałam palcem na zwój wystający z jej torby, uśmiechając się szeroko na widok jej zaskoczonego wyrazu twarzy. – Chyba nie sądziłaś, że pozwolę ci pisać tą niezasłużoną pracę o kamieniu księżycowym, co?


 Odłożywszy do połowy napisany referat o wojnie olbrzymów na wtorkową lekcję historii magii, przeciągam się leniwie, po czym kładę głowę na miękkiej poduszce i, przymknąwszy oczy, zaczynam delektować się słodką ciszą panującą w dormitorium.


 Nie trwa ona jednak za długo.
Nagle drzwi do pokoju otwierają się z impertem i, z prędkością błyskawicy, do środka wpada rudowłosa czternastolatka wymachując triumfalnie jakąś grubą księgą.


- Znalazłam, znalazłam! – Krzyczy rzucając się na swoje łóżko, spoglądając wesoło w moją stronę; na widok mojego pytającego spojrzenia przewraca wymownie oczami. – To na wróżbiarstwo. Pół godziny szukałam tej książki...


 Uśmiecham się do niej w odpowiedzi, jednocześnie dziękując sobie w duchu, że nie muszę już uczyć się tego przedmiotu.


 Gdy dormitorium znów wypełnia cisza, tym razem spowodowana brakiem ciekawych tematów do rozmowy, siadam na łóżku, biorąc do ręki niedokończoną pracę i z niechęcią spoglądając na dziesiątki zapisanych równym, kształtnym pismem zdań.


- Hej, Caroline... – Niepewny głos czternastolatki sprawia, że kolejne, świeżo wymyślone, zdanie wylatuje mi z głowy.


 Zaciekawiona spoglądam w kierunku jej łóżka.
Rudowłosa nie patrzy się w moją stronę. Siedząc po turecku, namiętnie wpatruje się w swoje stopy w błękitnych, wełnianych skarpetkach, owijając sobie wokół palca kosmyk włosów.


- B-bardzo ci się on podoba?


 Patrzę się na nią tak, jakbym widziała jej postać po raz pierwszy w życiu, uśmiechając się delikatnie z zakłopotania.


- Nie rozumiem, Ginny. O kim ty mówisz?


- Och, nie udawaj! Widzę jak na niego patrzysz...


 Otwieram usta ze zdumienia, zdając sobie sprawę, że wyglądam, zapewne, jak ryba, którą wyrzucono na brzeg jeziora.


Nie mam pojęcia o czym ta dziewczyna mówi. Że, niby na kogo patrzę? Kto mi się podoba?


- Hej – mówię cicho, spoglądając w jej brązowe tęczówki. – Słuchaj, naprawdę nie wiem, o co ci chodzi. O kim właściwie jest mowa, możesz mi powiedzieć?


 Dziewczyna prycha niczym oburzona kotka, przenosząc się do pozycji leżącej.
Założywszy ręce za głowę wpatruje się w baldachim swojego łóżka, a gdy się odzywa, jej głos jest cichy i lekko drżący.


- Mówię o... O Harrym.


 Czuję, jak palce mimowolnie zaciskają się mocniej na trzymanym pergaminie, a na policzki wstępuje wielka, czerwona łuna paląca mnie niemiłosiernie.


- Znowu to robisz – podnoszę wzrok na rudowłosą, która wpatruje się we mnie krytycznie, zaciskając usta w cienką, prostą linię. – Znowu tak dziwnie reagujesz. Myślisz, że nie widzę? Na każde, choćby małe wspomnienie o Harrym, czerwienisz się, spuszczasz wzrok, gdzieś odlatujesz...


- Aż tak to widać? – Piszczę cicho, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, jak, właściwie, zabrzmiało moje pytanie.


- Nie wiem, nie pytałam – cedzi przez zęby, znów wpatrując w coś ponad jej głową. – Ale ja widzę...


 Zagryzam nerwowo dolną wargę próbując opanować złość na samą siebie.
Ha, więc tak to wygląda! Jakbym była zakochana we własnym... Bracie.


 Matko, jaka ja jestem głupia, karcę siebie w duchu, wstając ze swojego łóżka i siadając tuż przy współmieszkance spoglądającej na mnie niewymownie.


- Ginny – staram się dobierać właściwie słowa, które, z wielką trudnością, przechodzą przez moje gardło. – Ja nie jestem zakochana w Harrym. Nie rozumiem, jak coś takiego mogło przyjść ci do głowy – z ulgą obserwuję jak cały gniew powoli znika z jej oczu. – Zachowuję się tak, bo wiesz, jestem tu nowa, trochę dziwnie się czuję chodząc do tej samej szkoły co najmłodszy uczestnik Turnieju Trójmagicznego, sławny Wybraniec, bla, bla, bla...


 Puszczam do niej oko, chcąc tym samym rozładować, panującą wokół nas, napiętą atmosferę.


- Przepraszam – odzywa się rudowłosa już o wiele łagodniej. – Nie powinnam była tak na ciebie naskakiwać, ale nic nie poradzę, że jestem tak cholernie... Zazdrosna.


 Tym razem nawet nie próbuję kryć zaciekawienia jakie wstąpiło we mnie po wypowiedzianych przez Weasley słowach.


- Ginny... Czy ty nie jesteś przypadkiem zakochana... W Harrym?


 W odpowiedzi słyszę jedynie ni to jęk, ni to warczenie. Rudowłosa jak oparzona zrywa się z łóżka, po czym zaczyna newnowo chodzić po całym pokoju, bijąc się pięściami po udach.


- Czy jestem zakochana w Potterze? – Śmieje się z goryczą. – O tak, konkretnie od pierwszego momentu, gdy go ujrzałam. Owszem, z początku myślałam, że to po prostu zadurzenie, chwilowa fascynacja sławnym chłopcem, nic więcej, ale... – Staje gwałtownie na samym środku dormitorium. – To trwa już tak długo, a ja wiem, że go... Kocham.


- On o tym wie?


 Nastolatka znów prycha głośno, po czym wskakuje na łóżko i przykrywa twarz poduszką.


- Skąd – dochodzi do mnie jej przytłumiony, drżący głos. – On z resztą i tak wpatrzony jest w tę swoją... Swoją... Cho.


- Cho? – Powtarzam imię dziewczyny nie potrafiąc sobie jej skojarzyć z żadną z mijanych na korytarzu uczennic.


- Cho Chang – wyjaśnia Ginny, już bez poduszki na twarzy. – Jedna wielka manipulantka. Możesz jej nie kojarzyć, jest z Ravenclawu. – Nagle dziewczyna, ni stąd, ni z owąd, znajduje się na moich kolanach, przybierając minę biednego, zbitego psa. – Och Harry... – Jęczy cichutko wykrzywiając usta w podkówkę i gładząc mnie po policzku, czym jedynie wywołuje mój chichot. – Jestem taka biedna... Mój Cedric, och mój Cedric! Już go nie ma – udaje, że wybucha szlochem, a ja już nie panuję nad kolejnymi wybuchami śmiechu. – Proszę, zaopiekuj się mną. Ale no, patrz się TYLKO NA MNIE. Mógłbyś mi użyczyć swojego sweterka, bym mogła wydmuchać nos?


 Obie w jednej chwili parskamy śmiechem, nie panując kompletnie nad kolejnymi atakami wesołości.


- Oj Ginny – wzdycham, kiedy udaje mi się w końcu nabrać odrobine powagi. – Trafiło cię!


- Wiem – jęczy zakrywając twarz dłońmi. – Och, Caroline, mówię ci, lepiej nigdy się nie zakochuj.


- Nie zamierzam – odpowiadam, ignorując zaskoczone spojrzenie nastolatki.


 Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jak to jest być zakochanym. Nawet byłam wdzięczna losowi, że nie postawił mi na drodze jakiegoś przystojnego chłopaka, przez co mogłam uniknąć tego typu zmartwień, jake przeżywa, na przykład, Ginny.
 Poza tym, odkąd tylko dowiedziałam się o swojej prawdziwej przeszłości, o losie moich rodziców, opiekunów, a także po dzisiejszej wizycie w gabinecie McGonagall, wiedziałam, że moje życie już nie będzie normalne.
 Kto wie, może nawet będę musiała poświęcić się dla dobra własnego brata – już teraz jestem gotowa to zrobić.
 Tak czy innaczej, jednego jestem pewna – nie ma w moim życiu miejsca na przeżywane takiego stanu jak zakochanie się...



~*~
 Kolejny długi rozdział... Mam jednak nadzieję, że, dzięki dużej ilości dialogów (kocham je tworzyć), czytanie zbytnio się nie ciągnęło.
 Cóż mogę powiedzieć – jutro zaczynam szkołę. To już drugi rok na bio-chemie i coś czuję, że łatwo nie będzie. Pewnie sama sobie poprzeczkę podniosę wysoko, jak to ja.
 Tak czy inaczej postanowiłam, że rozdziały w tym czasie będą ukazywały się co dwa tygodnie, w soboty.
No, to chyba na tyle.


 Wszystkim, którzy od jutra, tak jak ja, zaczynają szkolną mordęgę, życzę wytrwałosci – jakoś przeżyjemy te dziesięć miesięcy, a co ;)

77 komentarzy:

  1. Dobrze się czytało, a pisz sobie dłuższe rozdziały ;)) Piszesz dobrze i to bardzo to lepiej jak jest długo by się nie wkręcać w akcję, patrzysz a tu nagle koniec. U mnie pewnie tak jest, ale z notki na notkę próbuję pisać dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a zapomniałam ;P
      Życzę Ci dobrego roku szkolnego, chociaż wiem, że 2 klasa jest najgorsza, bo nie dość, że uczysz się tego co Ci potrzebne i zaczynają bardziej cisnąć to jeszcze jest dużo niepotrzebnych przedmiotów, które będą Ci się teraz kończyły i trzeba się starać. Współczuję. A wiem co mowie, bo też byłam na bio-chem ;) a ja dopiero w październiku, lecz sesja poprawkowa wita ;D

      Usuń
    2. Jeszcze dłuższe? ;P haha, no nie wiem, przerażać to ja też nie chcę ;P
      Poza tym, gdzieś urwać trzeba, chociaż z chęcią pisałabym jeszcze dalej i dalej ;P

      Usuń
    3. Dziękuję ;*
      Oj, ja się domyslam, że druga klasa to koszmar, na myśl o wtroku już się flaki we mnie wywracają. Zwłaszcza, że chociaż jestem bio-chem to mam rozszerzoną historię i pewnie już niedługo będę pisać kartkówkę z Napoleona :/

      Usuń
    4. aaa! jak się ładował twój szablon dzisiaj to prze chwilę ujrzałam szablon tak jak powinien wyglądać, ale za chwile treść posty zjechała na dół ;D

      Widzę, że już ostro wzięli Cię w obroty w tej szkole, bo w ogóle tutaj nie zaglądasz, pewnie dopiero w weekend będziesz.

      Usuń
    5. Haha, no niezła sprawa z tym szablonem^^

      No, wzięli w obroty, wzięli, a to dopiero początek... jestem zmęczona i jak teraz mogę jeszcze odpisywać na komentarze przez telefon, ale jeżeli chodzi o nowe posty, to raczej w weekend będę nadrabiać czytanie.

      Usuń
    6. a do mnie zapomniałaś chyba zajrzeć, ale wybaczam ;D ;)

      Usuń
    7. Masz wyczucie, akurat zamierzałam wpaść do Ciebie ^^

      Usuń
    8. u mnie pojawi się wiele wątków, tak naprawdę i nie raz Hilary nie będzie w centrum uwagi ;) Dramione jest dobrym pomysłem by połączyć dobro ze złem (lecz nie jedyny w moim opowiadaniu, więcej jednak nie zdradzę ;P ) a co z tego wyniknie na samym końcu sama jeszcze nie wiem ;P

      Usuń
    9. Ja zawsze twierdziłam, że dzięki Dramione można lepiej poznać prawdziwego Draco - bez tych wrednych odzywek, docinek itd. :)

      Usuń
  2. Bardzo mi się podobał ten rozdział ^^. Było w nim dużo Ginny, fajnie, lubię ją xD. I fajnie przedstawiłaś ją i to jej zauroczenie w Harrym, i miałam zaciesz na twarzy, gdy tak obgadywała nielubianą przeze mnie Cho.O, i Ginny zauważyła spojrzenia Caroline i uznała, że ta się zakochała w Harrym? To też było niezłe ^^. Choć Snape potraktował Ginny bardzo nieładnie, ale coś nie chciał dać szlabanu i ujemnych punktów Caroline, może dlatego, że widzi w niej swoją kochaną Lily, a może nawet domyśla się prawdy?
    Rozmowa z McGonagall wyszła ci bardzo fajnie, ale chyba troszkę za dużo było wielokropków ;). No, ale kobiecina zachowała się w porządku wobec nowej uczennicy, że z nią rozmawiała i tak dalej. A z tego zdania o szlabanie, Malfoyu i babeczkach to się dość długo śmiałam xDDD.
    Ogólnie rozdział był naprawdę dobry i o ile zawsze lubię sobie pomarudzić na długość, tak teraz w ogóle tego nie czułam, serio ^^.
    Naprawdę fajnie prowadzisz tę historię i cieszę się, że trafiłam na twojego bloga ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Wiesz, wczoraj, gdy zaczynałam pisać rozdział (wcześniej nie potrafiłam jakoś się do niego zabrać ;)), to pomyślałam, że wyjątkowo napisze krótszy, specjalnie dla Ciebie, a tu patrzę, a już zapisuję dziewiątą stronę w Wordzie ;P
      Oj, rzeczywiście, dużo tu Ginny, no ale też ją lubię ;)
      Oj, ja wiedziałam, że obgadywanie Cho Ci się spodoba. Oj, gdyby relacje Caro i Harry`ego były inne (tzn. oboje wiedzieliby, że są rodzeństwem - nie tylko ona jedna), to dziewczyna już dawno wybiłaby bratu z głowy tą wariatkę ;)
      Rzeczywiście, Sanpe zachował się wyjątkowo złośliwie w stosunku do Ginny, no ale cóż, widok Caro z pewnością przypomina mu o Lily i przeszłości. I może się nawet czegoś domyśla, to nie jest tępy człowiek ;P
      Za dużo wielokropków, mówisz? Auć, może rzeczywiście masz racę, ale ja kocham wstawiać wielokropki. Nie wiem co to za mania, ale dzięki nim zawsze lepiej odczuwam klimat w tekście ;)

      Usuń
    2. Ja też kiedyś wszędzie wstawiałam wielokropki, ale w każdej ocenie bloga mnie za to krytykowano, więc wyzbyłam się tego nawyku ;).
      Rozdział pewnie ma 9 stron przez te duże odstępy między dialogami (moje bez odstępów mają około 6-7 stron, kiedyś zdarzały mi się dłuższe, ale teraz wolę pisać krótsze, a kiedy coś mi się przeciąga, dzielę. Np. opis 1. września na NM miałby pewnie ze 20 stron, gdyby te 3 rozdziały połączyć w jedno).
      W sumie ciekawiej jest, jak Harry nie wie o siostrze, ale jej pewnie jest przykro, że musi tak udawać przed wszystkimi. Mnie by język świeżbił i nie umiałabym za długo wytrzymać ;P.
      Tak właśnie pomyślałam, że Sev skojarzył Caro z Lily ;).
      No, ale bardzo fajnie się czytało, serio ^^.

      Usuń
    3. Haha, je pewnie po wstawieniu bloga do oceny dostanę ochrzan i za wielokropki, i za przecinki :p
      Rzeczywiście, odstepy w pewnym sensie zwiększają objętość całego tekstu. Ale ich to się akurat nie wyzbyję, jako że piszę w pierwszej osobie i szczerze lepiej jest mi zacząć każdą myśl od nowej linijki.
      Ale jeszcze nie zdarzyło mi się przekroczyć liczby 9 stron ( z odstępami), więc źle nie jest.
      No jest przykro, jest. Zwłaszcza, że nawet Ginny nie będzie mógła zdradzić wszystkiego o Harrym i Caro będzie to trochę irytować, że wie tyle co nic o swoim bracie.
      No, skojarzył, skojarzył. Teraz to będzie taki chodzący za nim wyrzut sumienia :)

      Usuń
    4. No, przy ocenach często czepiają się o takie błahe szczególliki, ale co tam ;P. Ja to traktuję raczej z przymrużeniem oka, i tak najbardziej zależy mi o opinii na temat tekstu, stylu, postaci itd., a nie na spisie błędów.
      W sumie trochę lżej się czyta tekst z odstępami, u mnie ich nie ma, bo piszę w trzeciej osobie i nie stosuję akapitów, bo nie wiem, gdzie je wstawiać, więc po prostu zaczynając nową myśl, robię enter i zaczynam od następnej linijki.
      Mój najdłuższy rozdział miał niecałe 9 stron bez odstępów, ale tylko raz napisałam aż tak długi.
      No tak, Caro może być zła, że tak mało wie o swoim bracie i nikt nie chce jej poinformować. A ona sama też nie może się przyznać, kim jest, zresztą i tak nie wiadomo, czy by jej uwierzyli ;P.

      Usuń
    5. No tak, najważniejsza jest opinia dotycząca całości tekstu, ocena pomysłu. Też cenię sobie wskazówki i będę na takowe liczyć, jak za niedługo zglosze się do pierwszej oceny :)
      Myślę, że w trzeciej osobie odstepy nie są niezbędne, w pierwszej osobie z resztą też nie, no ale już nawyk sobie niestety wyrobiłam :)
      Łał, 9 bez odstepów to naprawdę wiele.
      Niestety, nie może, a czy by jej uwierzyli... Snape na pewno, Harry z resztą może też, w końcu parę razy już ‘spotkał‘ swoich rodziców :)

      Usuń
    6. No, w sumie tak ;). Ale ciekawa jestem, jak to rozwiążesz, z tym, jak rodzeństwo pozna prawdę o sobie, no i kiedy to nastąpi ;P. Spodziewam się, że nieprędko.
      Ja do ocen się często zgłaszam, gdyż lubię czytać opinie na temat mojej pisaniny. Wadą jest jednak to, że z reguły trzeba bardzo długo czekać, na jednej ocenialni czekam już pół roku, czyli niemal tyle, ile w ogóle piszę.

      Usuń
    7. No, nieprędko, nieprędko. znaczy się, konkretne okoliczności już mam, wydarzenia i czas też, ale który to będzie rozdział - tego nawet ja nie wiem :)
      Jedyne co mogę zdradzić to to, że ta przelomowa chwila nastąpi pod koniec czwartego (pierwszego) roku Caro w Hogwarcie^^
      Ja zgłaszałam swojego bloga z opowiadaniem jak kilka lat temu pisałam - jeszcze czasy Onetu :)
      No i czekałam nawet około 8 miesięcy, bo akurat wybierałam takie w miarę wyrozumiale ocenuajace - oczywiście, nie takie co tylko by mi kadzily, ale pochwalily to co dobre i doradzily tam, gdzie braki widzą. Nie lubię takich czepialskich oceniających, którzy doszukują sie niewiadomo czego.
      Raz na ocenę czekałam, najkrócej, dwa tygodnie, a i pamiętam że raz miesiąc, a pamiętam to dlatego, że oceniał mnie osobnik płci męskiej :)

      Usuń
    8. Ja też nie lubię, gdy mnie albo tylko chwalą, albo tylko krytykują. Lubię rzetelne i konkretne oceny, im dłuższe, tym lepiej. Najdłuższą dostałam na 22 strony w wordzie i byłam tą długością zachwycona, mogłabym zawsze takie dostawać ^^. Podchodzę do tego dość lajtowo w sumie, nie przejmuję się zbytnio krytyką, ale nie lubię, jak oceniający jedzie po mnie z góry na dół. Ale z kolei jak są same pochwały, to nie do końca w nie dowierzam. W sumie na marmurowym sercu miałam bardzo różne oceny, bo od 2 do 5, najczęściej 4, a NM było oceniane jak dotąd 2 razy, miałam 4 i 6. Na pozostałe oceny dopiero czekam.
      A ty pewnie byś dość wysoką dostała, bo dobrze piszesz, i masz długie notki, a większość oceniających to lubi. Ale przy zgłoszeniu, zawsze zaznaczam, że proszę o ocenę całości tekstu, bo bardzo mnie denerwuje, jak ktoś przy ocenie przeczyta tylko 3 rozdziały. Nie po to czekam niekiedy pół roku, by sobie poczytać tak okrojoną ocenę.

      Usuń
    9. Nie no, samo kadzenie jest do niczego, w końcu chcemy się dowiedzieć prawdy w jej różnych obliczach, a odpowiedni oceniający potrafi ją bardzo dobrze przedstawić - tak by bloggerowi przykro się nie zrobiło, jednocześnie ukazać, na jakim gruncie stoi z własnym blogiem.
      Ja w sumie przy zgłoszeniu to może zaznacze, by zaczęli oceniać od pierwszego rozdziału, nie od prologu, który pisałam z dużą pomocą książki i czasami musiałam się pilnować, by żywcem zdań nie przepisywać ;)
      Chyba już niedługo pozglaszam się do pierwszych ocen, bo już odswiezylam zakladkę z bohaterami (i tak pewnie nikt tego nie czyta, ale co tam :)), słowniczek również, tylko muszę jeszcze znaleźć w rozdziałach blakajace się tam literowki :)

      Usuń
    10. O, to do zakładki muszę zerknąć, uwielbiam zakładki z bohaterami ^^. Oceniający zwykle się o nie czepiają, ale ja i tak je lubię, o.
      Jak dostaję oceny, lubię kilometrowe opisy moich postaci/stylu/wydarzeń itp. Niezbyt mnie interesuje spis błędów, bo ileż razy mozna czytać jedno i to samo? ;PP
      Kiedyś miałam bardzo fajną ocenę na 22 strony; były w niej zarówno pochwały, jak i krytyka, wszystko dobrze wyważone i bardzo konkretne, ta ocena naprawdę dużo mi dała.
      I zapraszam cię do mnie na Niepublikowane sceny (zakładna na NM), gdzie ukazała się scenka pod tytułem "24 lipca 1980".
      A jutro rano planuję wrzucić rozdział 12, jak się ukaże, to cię powiadomię w spamowniku ^^.

      Usuń
    11. Ja zazwyczaj zagladam do zakładek, gdy nie mam pojęcia o czym jest dane opowiadanie i chcę lepiej poznać bohaterów ;)
      No bo jak jest opowiadanie typowo o, np. Huncwotach, to raczej mi się nie chce :p
      22 strony?! matko, oceniajaca chyba wene miała... albo to taki jest jej zwyczajmj “każda ocena minimum 20 stron“ :)
      Ok, to już wchodzę na Niepublikowane :)

      Usuń
    12. Niestety, to nie taki zwyczaj, rzadko która ocena ma taką długość, ale jak dla mnie, mogłyby zawsze być takie ^^. Strasznie mnie irytują skrótowe oceny, w których oceniający nie dośc, że czyta tylko 3 rozdziały, to jeszcze nie napisze nic na temat postaci, wydarzeń itp.
      A moją zakładkę widziałaś?
      Wczoraj weszła do twojej, fajna ^^. Nawet Luniasta była xD.
      U mnie next ^^.

      Usuń
    13. Ja nie mogę aż tak dokładnie przedstawić swojego zdania, bo jeszcze nie oddawałam bloga do żadnej oceny :)
      U ciebie zakladki oglądałam już dawno - są świetne :)

      Usuń
  3. Rozdział mi się podoba, bo było duuużo Ginny, a tą luuubię xD Ech... dlaczego Harry nie może się dowiedzieć? Albo chociaż Ginny... no ale wiem przecież dlaczego ;P
    Weny dużo życzę :**
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy jest tak tylko u mnie, ale wydaje mi się, że jest za duży odstęp pomiędzy tekstem a szablonem. I chyba to przez css... ale nie wiem, może to tylko u mnie xD

      Usuń
    2. Wiesz, wiesz, nie martw się, za parę(naście) rozdziałów prawda powoli zacznie wychodzić na jaw^^

      Usuń
    3. Szablon jest dostosowany do przeglądarki Google Chrome, na innych może się tak właśnie rozjeżdżać czy coś ;)

      Usuń
  4. Oj tam, spójrzmy na to optymistycznie. Odliczając wakacje jest 10 miesięcy, a do tego przecież są jeszcze weekendy, jakieś święta,ferie, przerwa świąteczna - będzie dobrze ;D Chociaż jak sobie pomyślę, że już po jutrze zaczynamy naukę, to wszystkiego mi się odechciewa.
    Ale wróćmy do rozdziału. Kolejny długi, ale równie ciekawy rozdział! Bardzo fajnie się go czytało.
    Ubawiłam się czytając o tym jak Ginny, obgaduje Cho. Zakochała się nasza rudowłosa i to jest takie urocze ^^ Ta jest zazdrość też jest zabawna. Biedna Caroline została oskarżona o podkochiwanie się w... bracie ;D No nieźle.
    Zachowanie Severusa trochę mnie zdziwiło. Czemu tak potraktował Caroline? Może dlatego, że widzi w niej podobieństwo do Lily? Sama nie wiem. Pewnie tak.
    Po McGonagall nie spodziewałam się takiej wylewności. Zawsze była surową nauczycielką, a względem dziewczyny zachowywała się w tak miły sposób, że aż nie podobny do niej. Chociaż to może tylko takie moje spostrzeżenie.
    No to pozdrawiam i tobie również życzę wytrwałości w nowym roku szkolnym oraz dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się odechciewa już po pierwszych tygodniach nauki. Mam dosyć, chcę wakacje :(
      No cóż, miłość Ginny do Harry‘ego zawsze wydawała mi się urocza :) cieszę się, że są razem, chociaż to nie mój ukochany paring z HP :)
      No cóż, obaj nauczyciele zachowują się specyficznie w stosunku do Caroline. Co do McGonagall rzeczywiście, trochę za lagodna, ale też miałam taki zamiar :)

      Usuń
  5. Kurcze, ale fajny rozdział! No i większość było poświęcone Ginny :D Nie jestem zdziwiona tym, że Snape tak zareagował. W końcu córka Lily...o jej oszałamiających, rudych włosach. Jestem ciekawa czy zdobędzie u niego parę punktów, chyba to nieuniknione :D Rozbawił mnie dialog o Cho xd. Czekam na dalsze rozdziały. Informuj mnie na weasleyowie.blogspot.com
    Weasleyowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Ginny odegrał la tu z pewnością większą rolę :)
      Czy Caroline zdobędzie u Snape‘a punkty? Wiesz mam trochę inne plany, choć kto wie, co mi do głowy strzeli^^

      Usuń
  6. Haha, i na kogo się własna matka jak na debila patrzy? Chyba na mnie jak po raz dziesiąty czytam fragment z lekcji moich UKOCHANYCH eliksirów:*
    Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się podobał rozdział, czytam go już trzeci raz, [do tego dziesiąty raz fragment z Severusem:*], i nadal mi się nie nudzi:P Długość mnie zniewala, szkoda, że mi tak nie udzie, ale Tobie, tak z czego ogromnie się cieszę:P
    Haha, to teraz ja posłodzę tą już bardzo słodką herbatkę:* Ale lubię bardzo słodkie:P Dlatego też komentarz będzie długi, o ile nie będzie ci to przeszkadzało:* Oczywiście najlepsze opiszę na końcu:D
    Ach... Biedna Ginny, ona naprawdę myślała, że Caroline [mogę jej mówić Caro?] jest zakochana w Harrym. Ale za to domyślam się, że rudowłosa Weasley chyba nie do końca wierzy Caro, uwierzy dopiero, gdy ta już opowie jej prawdę, aczkolwiek wierzę, w ufność Ginny i trzymam kciuk, aby moje domysły się nie spełniły. Ale za to bardzo podobało mi się plotowanie na temat Cho, ja jej nie lubię, dlatego też jestem za Ginny murem:P Och, Harry...*płacze jak dziecko* Daj mi swój sweterek, abym mogła wydmuchać nosa:P Haha, czy to tez mogłabym sobie wydrukować? Proszę ślicznie:*
    Scena z McGonagall była naprawdę bardzo ciekawa. Naprawdę nie trudno wyobrazić sobie Caroline, szok na jej twarzy na wieść o tym, że kolejna osoba została wtajemniczona, a właściwie uczestniczyła w rozdzieleniu jej i jej brata. To naprawdę przykre:/ A jednak z tego spotkania wynikło coś dobrego, Coroline dowiedziała się trochę o swoich rodzicach, dawnym zamieszkaniu. A tak przy okazji, naprawdę świetnie wyszła ci McGonagall, podziwiam:*
    No, a teraz moja ulubiona część:P Ale ty dobrze wiesz o który fragment mi chodzi, co?:D
    Lekcja Eliskirów, mmm... haha:P [Matko, już mi kompletnie na dekiel bije:D] I na kogo tu się trzeba patrzeć jak na obłąkane dziecko? A dobra, nich skonam, mówię dosłownie, fiknąć mogę na ulicy, oby tylko nie przed następnym rozdziałem, bo muszę go przeczytać:P
    No, ale teraz się ogarniam i przejdę do rzeczy:P Severus świetnie ci wyszedł:P Taki twardy, wredny człowiek, którego tak bardzo lubię:* Nie dziwię się, że nie odjął tych punktów za Caro, tylko za Juliette. Jestem pewna, że on po protu widzi w niej [Caro] swoją ukochaną Lily. Aczkolwiek, to bardzo dobrze i miło ze strony Caroline, że postanowiła pomóc Ginny:* I jeszcze taka utalentowana w eliksirach, moim ulubionym przedmiocie w Hogwarcie i tak, Szkoła Magii i Czarodziejstwa istnieje, a co! Po prostu kocham Caro, i nikt temu nie zaprzeczy:*
    Chciałabym się ciebie zapytać o coś, co myślisz o opowiadaniu o stwórcach Hogwartu? No wiesz Rowena itd? Głupi pomysł co nie? Bo chciałam zacząć pisać takie opowiadanie, ale dopiero tak od Bożego Narodzenia:/ Wprowadzę tam kogoś takiego jak Sev:* Buhaha! O Boże, widzisz mnie i nie grzmisz:P
    Mama nadzieję, że będzie ci się ciało czytać ten komentarz, mimo, że nie jest, aż taki długi:*

    Na zawsze Tobie oddana
    Eileen:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eileen, moja wariatko, jak tak dalej pójdzie, to nasze rodzicielki zapiszą nas do psychiatry :)
      No tak, ja wiedziałam, co Tobie najbardziej spodoba się w tym poście, ja wiedziałam :p
      Ale żeby to dziesięć razy czytać ?^^
      Ja lubię słodką, ale kawę :) no, ale kawa zawsze ma w sobie coś z goryczki, więc nich i herbatka będzie, najlepiej taka dla dzieci :*
      Kurcze, ta długośc mnie jednocześnie ucieszyła i przerazila. Tylko teraz nie wiem na co mam wpierw odpisać haha :)
      Jasne, że możesz Potterówne Caro nazywać, pozwalam Ci :* tak samo jak na... eee... drukowanie tej rozmowy :*
      Nie no, Ginny będzie ufać Caro, z resztą jak wiadomo, niedługo będzie chciała dostosować się do rad Hermiony i zacznie umawiać się z innymi chłopakami ^^Wariacie, weź nie fikaj, koniec wakacji, trzeba spowaznieć (matko, co ja gadam :)). Ale nie zapedzaj się tak, następne dwa rozdziały to będzie Umbridge^^
      No cóż, Sev debilem nie jest i choć zaplanowałam, że nie dowie się tajemnicy (zwłaszcza, że osobiście zna opiekunów Caro, o czym napiszę w dalszych rozdziałach, i zastanawia się jak ich córka może być aż tak do Lily podobna) to jednak widzi w dziewczynie swoją ‘ukochaną‘. a Caro po prostu nie mogła sobie wybaczyć tego, że przez nią oberwalo się dziewczynom, to postanowiła jakoś to naprawić.
      No a z eliksirow dobra jest akurat po mamie :)

      Stwórcy Hogwartu? Hm... Pomysł ciekawy, nie powiem, chociaż mi trochę historią zalatuje, nie wiedzieć czemu ;p e tam, dziwak jestem, tyle, i tak będę czytać :*
      Buziaki, kochana ;**

      Usuń
    2. Haha, moja mama już od dawna obstawia taką opcję:* I nie wiem dlaczego, ale każdemu tak mówi, "O Moje dziecko jest jakieś psychicznie chore, siedzi przy komputerze i raz płacze raz rży na całego" Nie no żartuję, ale chyba naprzawde poważnie myśli o takiej decyzji, fajnie chodziłybyśmy do jednej klasy dla przyszłych psychopatów:D O ile nie mieszkałybyśmy w dwóch tak dalekich miejscach.:D
      Haha, czyli żyjesz według zasady co za dużo to niezdrowo?:P Jak coś jest dobre, to zawsze mam do tego ograniczony zasięg:/ Ale nie teraz! Buhaha! [To znaczy się... chyba już przesadzam co?]
      Słodka kawa? Racja, taka "surowa" że tak powiem jest gorzka, i rzygać mi się chce po niej^^
      A co do twojego komentarza na moim blogu, to tak masz rację, My , cała Polska zbankrutuje skoro cukier sięga już czterech złotych. Lepiej zainwestować w słodzik^^
      Oj tam już ci zaraz nie wychodzą, wychodzą wychodzą i to bardzo dobre^^
      Mnie wena opuściła, nie wiem też kiedy wróci, do tego czasu mam czas klęski i sama nie wiem co mam ze sobą zrobić-_-
      Wiedziałam że powinnam napisać dłuższy:( Przepraszam, następnym razem bardziej się przyłożę:*
      Umbrige? *płacze* Hahaha! Dlaczego?!
      Sev zna opiekunów Caro? 0_0 No takiego obrotu sprawy to bym się nie spodziewała :O Jednak naprawdę trzeba być głupim aby nie dostrzec podobieństwa Caro do Lily, której naprawdę nie lubię:* Ciekawe jak Caroline postanowi to naprawić, lub wynagrodzić, zobaczymy:*
      W sumie ja uważam, że Lily była taka dobra z eliksirów tylko dlatego, bo przyjaźniła się z Sevem, prawda? Który pomagał jej w lekcjach i podpowiadał, aby się podlizać :/ Być może dlatego Lily osiągała tak wysokie wyniki z eliksirów:P No ale to moje zdanie:*

      Naprawdę mimo tego, że będzie do bani to będziesz czytać? O miło mi bardzo:)))) Tak myślę aby ruszyć z nim na Boże Narodzenie, jak już zrobię sobie mały zapas:*

      Całuję:*

      Usuń
  7. Drugi rok na biol-chemie? A chodzisz do gimnazjum czy do liceum?
    Powinnaś się cieszyć, że Ci długie rozdziały wychodzą, ja bym się baaaaaardzo cieszyła ;D Teraz muszę przyznać, że nabrałam weny, ale nie mam czasu, żeby usiąść i to wszystko pisać, eh :/
    Też mam tak, że stawiam sobie zawsze zbyt wysoko poprzeczkę i dorzucam sobie mnóstwo nowych obowiązków; oprócz normalnej szkoły chodzę po lekcjach do szkoły językowej, mam próby w teatrze, trenuję koszykówkę, uczę się sama rosyjskiego, mnóstwo piszę, oceniam blogi na ocenialni, betuję, daję korepetycje... I mimo to zaraz się umówiłam z koleżanką i jedziemy do bydgoskiego Pałacu Młodzieży, aby wybrać sobie jeszcze jakieś zajęcia ;D A nuż widelec coś mi się spodoba...?
    Tak wiem, nie należę do normalnych person ;d Ale ja lubię tak sobie dowalać, przynajmniej wtedy ze wszystkim się wyrabiam ;d Jak mam zbyt dużo wolnego czasu to mi nic nie wychodzi ;d
    Muszę przyznać, że naprawdę dobrze wyszła Ci McGonagall - jest naprawdę bardzo kanoniczna ;D Fajnie, niewiele osób potrafi zachować jej kanoniczność. Inni bohaterowie też świetnie Ci wychodzą.
    W poprzednim rozdziale dała mi do myślenia kłótnia o łazienkę. Naprawdę współczuję dziewczynom w Hogwarcie, które na pięć osób miały jedną łazienkę! Masakra!
    Hah, Ginny w sumie dobrze zaobserwowała wszystko - Caroline zachowuje się w towarzystwie Harry'ego jakby była zakochana ;D Ale nie dziwię się - to bardzo cieżkie mieć przed sobą swojego brata, którego nigdy wcześniej się nie widziało, i nie móc zamienić z nim choć paru słów. Trzymam kciuki,żeby rodzeństwo Potterów mogło niedługo normalnie pogadać jak brat z siostrą, którzy się lubią i mogą się nazwać przyjaciółmi ;D
    Scena na lekcji u Snape'a też mi się bardzo podobała ;D Hah, wszyscy dookoła oberwali oprócz Caroline ^ ^ A już Ginny to w ogóle ;D
    No, więc melduję, że nadrobiłam zaległości i jestem na bieżąco.
    Całuję i czekam na nowy rozdział,
    Leszczyna <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liceum, liceum ^^
      Szczerze, ja od poniedziałku ani razu nie uruchomiłam komputera - nie mam czasu, po prostu. Ha, a to dopiero początek roku. Ja cóż, codziennie po 8 lub 9 lekcji, raz lub dwa razy w tygodniu dodatkowy angielski, siatkówka, basen, sama też trenuję tak o, dla siebie, bo lubię być w ruchu, robię zadania z chemii i niedługo chyba zaciągnę się jako wolontariuszka do hospicjum. Pisać, też piszę,ale w swoim zeszycie :)

      Ja McGonagall uwielbiam , bardzo mi zależało na tym, aby właśnie była jak najbardziej kanoniczna.
      Co prawda koleżanka, która czytała rozdział przed jego publikacją stwierdziła, że jest ona zbyt łagodna, no ale ja tak właśnie interpretuję tę postać - z pozoru rozwazna, surowa i konsekwentna kobieta, ale wewnatrz wrażliwa.
      No, to jeszcze kłótnia nie była, no ale tydzień Caro minął i zaczynają się ‘kolejki‘,więc awanturki mogą się zdarzyć ^^
      Cóż, to z pewnością nie jest proste tak ignorować jedynego członka własnej rodziny. Caroline wręcz rozwala ciekawość od środka, jaki jest jej brat, czego chce od niego Voldemort, o czym tak namiętnie zawsze debatuje z Ronem i Hermioną itd. :)
      No, Ginny to dostała, i teraz Gryffindor stracił punkty u Snape‘a już nie tylko ‘przez‘ Harry‘ego ;p

      No, to teraz ja lecę nadrabiać u Ciebie, kochana, zaległą notkę :*

      Usuń
  8. Och, skąd ja znam biol-chem <3 Do dziś się zastanawiam, co ja robiłam na tym profilu i nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie.
    A więc jeśli chodzi o rozdział, to podobał mi się. Najbardziej rozmowa Caroline z Ginny, była taka naturalna, bez trudu ją sobie wyobraziłam. Faktycznie, łatwo można było pomylić zwykłe zainteresowanie z uczuciem, a Ruda z pewnością musiała to zauwazyć. Fajnie się wyrażała o Cho, takie coś bardzo do niej pasuje :D
    Cóż więcej mogę napisać? Dobrze idzie Ci ta historia, ciekawie. Wciąż się zastanawiam, jak to się dalej potoczy :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja na szczęście mam już trochę ustalone plany, zgodne z tym profilem ;)
      No to cieszę się, że rozmowa wyszła naturalnie - jak już napisałam Elaine, przeżyłam podobną, więc wiem jak to mniej wiecej wygląda ;)
      Cóż, zwariowałabym, gdybym w tym rozdziale nie pozwoliła Ginny poobgadywać Cho :)
      Tak poza tym to cieszę się, że podoba Ci się ta historia - to w pewnym sensie forma motywacji dla mnie, by, mimo nawalu szkolnych i pozaszkolnych obowiązków, dalej ją kontynuować ;)

      Usuń
  9. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale miałam masę zaległości. Co do rozdziału to jak zwykle mi sie podoba. Bardzo lubię postać McGonagall i uważam, że świetnie ją opisałaś. Kobieta, która z zewnątrz jest surowa i nie da się oszukać, a wewnątrz to bardzo wrażliwa osoba. Biedna Caroline, kiedy wreszcie będzie mogła porozmawiać z Harrym?
    No i ta rozmowa z Rudą, zgadzam się z opinią mojej przedmówczyni, była naturalna i można było pomylić się co do uczuć jakie ogarniają Caroline. Czekam nn rozdział :)
    Życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie ;*
    P.S. Zmieniłam nick na "Elaine"
    [Paula]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, rozumiem - zaległości to potworna sprawa :)
      Cieszę się, że podoba Ci się sposób, w jaki przedstawiłam McGonagall - to moja ulubiona nauczycielka i również twierdzę, że pod tą ‘ostrą skorupą‘ kryje się dusza naprawdę wrażliwej kobiety.
      No cóż, stopniowo Caroline będzie nabierać więcej śmiałości w obecności Harry‘ego, myślę, że będzie w miarę w porządku między nimi gdy zostanie utworzona GD, a wieksze zbliżenie rodzeństwa to dopiero po wyjawieniu tajemnicy.
      To dobrze, że rozmowa naturalnie wyszła, właściwie to kilka dni wcześniej przeżyłam podobną, więc z pewnym doświadczeniem ją pisałam :)

      Usuń
  10. Tak się zastanawiałam, o co może chodzić w takim tytule rozdziału, ale oczywiście nie zgadłam.
    Ale nie dziwię się Ginny, że pomyślała, iż Caroline interesuje się Harrym. W końcu skąd mogłaby wiedzieć, że te ukradkowe spojrzenia to zainteresowanie nigdy dotąd nie poznanym bratem, a nie potencjalnym obiektem westchnień.
    Dobrze, że sobie wszystko wyjaśniły i obgadywały Cho. Aż się człowiek zastanawia, co ten Harry w niej widział, jak to puste i głupie było i tylko beczało po kątach. Może teraz Caroline uda się pomóc tej sprawie pannie Weasley ;)
    Zaskoczyło mnie trochę zachowanie McGonagall, ale przecież ona też ma serce (a na dodatek jest kobietą) i widzi, że dziewczynie jest ciężko w zaistniałej sytuacji.
    Ale końcówka dała mi do myślenia, czy wbrew zapewnieniom Caroline jednak się nie zakocha. W końcu wszystko jest możliwe.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie przypuszczenia przychodziły Ci do głowy?^^
      No cóż, Ginny jako ta zakochana jest szczególnie wyczulona na wszelkie inne "fanki" Pottera i trudno jej się dziwić.
      Ja też nie wiem, co Harry widział w Cho, to musiało być naprawdę mocne zauroczenie.
      McGonagall. Stwierdziłam, że w tym przypadku nie mogę zrobić z niej ostrej kobiety, jak sama, z resztą napisałaś, ona też ma serce. No i była przy rozdzielaniu rodzeństwa, więc tym bardziej czuje się zobowiązana wesprzeć dziewczynę.
      Oj, wszystko jest możliwe. Z resztą miłości nie da się zatrzymac jednym "postanowieniem" ;)

      Usuń
  11. "Zaskoczona spojrzałam na swoją piegowatą towarzyszkę, która, przerażona, patrzyła się na, wyczekującego odpowiedzi, mężczyznę." - bez przecinka po " na" i "odpowiedzi"
    "- Ale ja... To znaczy... – Dukała czerwieniąc się, jednocześnie, ze wstydu po koniuszki uszu." - bez przecinka po "czerwieniąc się"
    " Stan Juliette nie był lepszy przez co, podczas ważenia eliksiru, nerwowo stukała swoją chochelką w ściankę kociołka." - bez przecinka po "co:
    " Rudowłosa jak opatrzona zrywa się z łóżka, po czym zaczyna newnowo chodzić po całym pokoju, bijąc się pięściami po udach." - oparzona
    "- Czy jestem zakochana w Potterze? – Śmieje się z goryczą. – O tak, konkretnie od pierwszego momentu, gdy go ujrzałam. Owszem, z początku myślałam, że to, po prostu, zadurzenie, chwilowa fascynacja sławnym chłopcem, nic więcej, ale... " - bez przecinka po "to"
    "Mógłbyś mi użyczyć swojego swterka, bym mogła wydmuchać nos?" - sweterka

    No, niw powiem, wtedy, kiedy Ginny zaczęła udawać Cho, zobaczyłam ją w jakimś innym świetle. Ogólnie zawsze wydawała mi się być strasznie nudna i nie wiem, co Potter w niej widzi. Mam nadzieję, że w Twoim opowiadaniu zacznie ona rzeczywiście być wesoła i zabawna, jak to o niej myśli Harry i w końcu zacznę ją tolerować, bo na pewno nie uwielbiać ;d
    Wow, rozmowa McGonagall z Caroline była dość specyficzna. Nie powiedziałabym, że TA kobieta pozwoli, aby ktokolwiek się do niej przytulił! Hhahaa, zaskakujesz moja droga, zaskakujesz! ;d
    Rozdział jeden z takich spokojniejszych, ale i tak mi się podobał właśnie ze względu na przedstawienie Ginny w innym świetle ;d
    Tylko nie podobało mi się to, że było strasznie dużo dialogów, a prawie w ogóle opisów. Ja KOCHAM opisy! Więc, licz się z tym, że ZAWSZE będę niezadowolona, jeśli mi ich nie starczy ;d

    Ho, bio - chem? Ja też ;d Ale 3 - cia klasa ;d Oj, czy ja wiem, czy tak ciężko jest ;d Znaczy zależy jakie masz ambicje, bo wiesz, przejść się na lajcie przejdzie ;d A, i nie szkodzi, że podwoiła "F" , nawet bym nie zauważyła, gdybyś mnie nie poinformowała ;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, błędy poprawione - widzę, że mam skłonność do przecinków, ale to, w sumie, żadna nowość ;P

      To cieszę się, że jakoś przekonałam Cię do "swojej" Ginny. Ważne, że ją... Tolerujesz ;)
      No cóż, McGonagall to dosyć surowa nauczycielka, niemniej jednak bardzo, ale to bardzo ją lubię i wierzę, że ma w sobie również mnóstwo ciepła i miłości ;)
      Fakt, ta notka trochę sielankowata wyszła, chyba jeszcze takich wstawię, bo póki co, jak może w życiu Harry`ego już coś się dzieje, tak Caroline dopiero oswaja się z nowym życiem i nie chcę na jej głowę od razu zwalać tego chaosu z Voldemortem itd. ;)
      Ojoj, opisy? Rety, ciężko będzi mi Cię zadowolić, bo nie jestem dobra pod tym względem, zwłaszcza, że piszę w pierwszej osobie w czasie teraźniejszym, no, ale zobacze co da się zrobić^^

      O, to maturzystka, widze, jesteś. Masz już wybrany kierunek studiów? ;)
      No, ja jak się oswoję z faktem, że już mam rok szkolny, to z pewnością też nie będę się obijać ;p

      Usuń
    2. No proszę Cię, ja czekam na to, aż zdam ( jeśli zdam, bo słabo widzę moją matmę i np. chemię ) matury. Wtedy podejmę taką ostateczną decyzję. Albo coś z fizjoterapią albo z racji, że zdaję też polski rozszerzony, to coś z psychologią MOŻE jeśli mnie przyjmą ;d Ale pewnie skończę pod Tesco albo w Mc'u ;d No tak, Twoja Ginny jak na razie bardzo wiele razy się nie pokazała, ale przedstawiłaś ją od strony tak najbardziej podobnej do tej Rowling ( że kocha Pottera ), ale w humorystyczny sposób, co zawsze u mnie bardzo plusuje, ponieważ uwielbiam ludzi z poczuciem humoru. Dlatego ją toleruję, ale nie mogę otwarcie powiedzieć, że lubię, bo muszę się przekonać, jaka będzie dalej ;d

      Usuń
    3. Zdasz, zdasz ;)
      Ja myślę o wydziale chemii na politechnice. I też się boję, bo przydałaby się matma rozszerzona, a ja kurcze jakoś tego nie widzę.
      E tam, w razie czego idę na gastronomię^^
      Cóż, tutaj trochę lepiej poznacie Ginny, bo będzie się trochę zwierzać Caroline ze swoich zartwień, lub na odwrót.
      W książce to miała najlepsze relacje bodajże z Hermioną, ale Rowling mało o tym wspominała, poza tym Granger jest w ‘trójcy‘ i nie ma aż tak dużo czasu dla przyjaciółki z młodszego roku.

      Usuń
  12. Na początku chciałabym podziękować za to, że rzuciłaś okiem na moje opowiadanie :)
    Ale do rzeczy. Rozdział bardzo mi się podobał. Dzięki dużej ilości dialogów czytało się bardzo płynnie i przez to przyjemnie. Trochę się zgubiłam w trakcie czytania (mam na myśli nagłe przeskoki w czasie i miejscu) ale szybko odnajdywałam sens.
    No proszę, Snape traktuje Ceroline zupełnie inaczej niż jej brata. Miłe... Zapewne nie byłoby tak, gdyby wyglądała jak jej biologiczny ojciec xd Ach ta długa pamięć do urazów z dzieciństwa. Naprawdę, jest niekonsekwentny! xd
    Spodobało mi się to, że McGonagall postanowiła przyznać się, że wie o prawdziwej tożsamości Caroline. Przynajmniej nie jest samotna w swoim sekrecie i w ostateczności może udać się do profesorki.
    Przez chwilę miałam wrażenie, że przyzna się Giny do swojego pokrewieństwa z Harrym. Ale cieszę się, że tak się nie stało. Byłoby wtedy trochę jak w telenoweli. Twoje rozwiązanie jest lepsze. Ale to nie zmienia faktu, że współczuję Caroline. Kiedyś przecież prawda wyjdzie na jaw. Mam tylko nadzieję, że osoby z którymi się trzyma, nie odwrócą się od niej...
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, cieszę się, że ilość dialogów Ci odpowiada :)
      Szczerze, nie potrafię sobie wyobrazić damskiej wersji Jamesa Pottera. W takim przypadku musiałabym sprawić, by albo Caroline była łudząco podobna do ojca, albo tak mniej wiecej, za to Snape wiedziałby o niej prawdę.
      Tak, Caro ma już w pewnym sensie wsparcie. W dodatku, w opiekunce domu i nauczycielce jej ulubionego przedmiotu jednocześnie :)
      Nie, gdyby przyznała się do tego już teraz, to wszystko straciłoby swój urok i pewnie i akcja opowiadania musiałby być inna, krótsza.
      Ale spokojnie, za jakiś czas wszystkiego się dowiesz^^

      Usuń
  13. Nowy rozdział!! Huraa! I w ogóle świetny... A caroline musiała się czuć bardzo, bardzo dziwnie, jak Ginny myślała że Harry się jej podoba xD Strasznie mi się podoba sposón w jaki Snape traktuje Caroline... Tak ulgowo... i to dziwne bo ona jest Gryffonką. Ale mi się podoba :) pisz dalej! i to szybko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, z pewnością dziewczyna poczuła się dziwnie, w końcu nawet nie przyszło jej do głowy, by ktoś mógł pomyśleć, iż ‘podkochuje się‘ w Harrym :)
      A Snape traktuje ją ulgowo... Wiadomo dlaczego :)

      Usuń
  14. A mnie tam dialogi nie przeszkadzała, bo sama je uwielbiam! ^^ Więc luzik ;). Co do ogólnej treści rozdziału, bardzo mi się podoba. Na początku postu zaczęłam się obawiać, że nie będzie lekcji ze Sma... znaczy Snape'm ;D. Ale potem we wspomnieniu on się ukazał, więc byłam happy ;]. Trochę zastanawiające jest jego zachowanie względem Caroline, ale to na pewno przez to, iż dziewczyna jest podobna do mamy (z wyjątkiem oczu).
    Bardzo ciekawie też opisałaś scenę z McGonnagal i Caroline. Nie powiem, bardzo mi się to spodobało, no i dziewczyna z pewnością lepiej się poczuje, wiedząc, że nie sama musi dźwigać brzemię tej tajemnicy. Aczkolwiek zaczynam się obawiać o reakcję Harry'ego... Potter może nie być zadowolony, ze oni mają przed nim taką wielką tajemnicę. No ale zobaczymy, może zrozumie ;).
    Hahaha, Ginny jest dla mnie stosunkowo obojętną postacią. Jednak teraz zaskarbiła sobie trochę mojej sympatii za to przedrzeźnianie Cho ^.^
    O boże, nie wspominaj mi nic o szkole! Pierwszy dzień, a ja mam już dość. Facetka od histy chciała nam kartkówkę zrobić! -,-
    ehh xD

    Pozdrawiam i także życzę wytrwałości! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty, obiecywałam już w poprzednich komentarzach o tym, że Snape się pojawi i nie mogłam tego ominąć ^^
      No tak, Caro jest bardzo podobna do Lily i to trochę Severusa niepokoi.
      Nie mogłam pozwolić, by Caroline była sama, zwłaszcza, że lubię McGonagall i wiem, że to nie jest kobieta bez serca i jest gotowa pomóc, wesprzeć główną bohaterkę.
      Reakcja Harry‘ego... Nie wiem, chyba bardziej zaskoczą Cię okoliczności, w których Wybraniec dowie się o siostrze^^
      To cieszę się, że osoba Ginny Ci się podoba :)

      Nic nie mów, dzisiaj mam pierwszą historię i już się boję poczynań babki.

      Usuń
  15. Rozdział jak najbardziej mi się podoba. :) Jest świetny! Tak myślałam, że Snape'owi będzie trudno traktować Caroline jak resztę uczniów. Jest zbyt podobna do Lily. Takiego Severusa to ja nie znałam. :) Genialnie opisałaś tę scenę! :D
    O.o W sumie, jak teraz nad tym pomyślę, to nie dziwię się Ginny, ze pomyślała, iż Caroline zakochała się w Harrym. Te wszystkie ukradkowe spojrzenia, dziwne miny, kiedy się o nim powiedziało, mogły rzeczywiście być różnie rozważane. No, całe szczęście, że Caro jakoś wybrnęła z tej sytuacji. Ciekawe kiedy, i czy, Ginny się dowie, kim naprawdę jest Caroline. ;] Dziwię się, że Hagrid do tej pory nie pisnął ani słówka xd Choć może i na to przyjdzie czas ;p

    O, tak... Czas wakacji już minął, teraz zaczęło się wstawanie o 5:00 lub 6:00 (w moim przypadku), biegnięcie na pociąg i na autobus... ;/ To dopiero początek roku szkolnego, dopiero minęły dwa dni, a ja już jestem zmęczona. xd Nie wiedziałam, że przestawienie się na podróżowanie do szkoły 25 km będzie tak męczące. ;p Ale jakoś to będzie. :)
    Tobie również życzę dużo wytrwałości w szkole i żebyś zawsze znalazła czas, żeby napisać tutaj nową notkę. ;*
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż. Severus tak jak znęca się nad podobizną Jamesa Pottera, tak nie potrafi zachować tej swojej wrogości przy podobiznie Lily.
      Rzeczywiście, niewtajemniczonym zachowanie Caro w obecności Harry‘ego wydaje się dziwne i wręcz podejrzane, zwłaszcza w przypadku takiej osoby jak Ginny.
      Hagrid jest jeszcze nieobecny, ale nie planuję jakiegoś przedwczesnego wyjawiania sekretu.

      Ja w takich chwilach dziękuję, że jestem z tej biedniejszej rodziny i że mamy nie było stać by spełnić moje zachcianki o uczeszczaniu do liceum w wiekszym mieście. Bo bym się nie wyrobila i tak mam mnóstwo zajęć.
      No to będę trzymać kciuki byś sobie poradziła i z dojazdami (zwłaszcza zimą) i nauką :*

      Usuń
  16. Tytuł rozdziału zaskoczył mnie i chyba mimo wszystko sprawił, że oczekiwałam czegoś nieco innego. Głowiłam się przez dłuższą chwilę, o co może chodzić, ale tego... tego się nie spodziewałam ^^. Ginny zakochana w Harrym. To nawet w sumie jest słodkie. I nie dziwie się Weasley, że mogła pomyśleć, że Caroline jest w nim zakochana. W końcu nic nie wie o ich wspólnym pochodzeniu.

    Zaskoczyło mnie zachowanie Snape'a w stosunku do Caroline. Widać niektórych rzeczy się nie zapomina, tak jak rudych włosów i uczuć do Lily Evans. Dziwne tylko, że jej syna nienawidzi, a córkę jest w stanie zaakceptować.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogę wiedzieć czego się spodziewałas? tak z czystej ciekawości pytam :)
      Słodkie, mówisz? Wiesz, może to i dobrze, ogólnie jeżeli chodzi o uczucia Ginny do Harry‘ego to może przedstawię je trochę bardziej żywiołowo, aniżeli Rowling. Bo też mam wrażenie, że moja wersja rudej Weasley jest bardziej dynamiczna...

      No, ale oprócz teczówek Harry to cały James. W dodatku czasami ma ‘wpadki‘ i pewnie trauma Snape‘a z wczesnej przeszłości nadal trwa. No a Caro to prawie cała Lily i może sam jej widok działa na niego uspokajająco :)

      Usuń
  17. Przepraszam za tak długą nieobecność i za nieprzeczytanie tego postu od razu, ale zaczął się rok szkolny i chce teraz się przyłożyć bardziej do nauki, zwłaszcza że to mój pierwszy rok w liceum. rozdział jest naprawdę świetny. Myślę, że nie powinien być dłuzszy, ponieważ po chwili zaczęłoby się to nudzić (sory za krytyke) taka długość w zupełności mi wystarczy. najbardziej podobał mi się fragment ze Snapem. tak fajnie to napisałaś. biedna Ginny, zakochana beznadziejnie w harrym była zazdrosna o swoja najlepszą koleżankę :) to james był dobry z transmutacji? tu mnie zaskoczyłaś ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz przepraszać, sama jestem w liceum (tylko rok wyżej) i wiem, co kryje w sobie rzeczownik “szkoła średnia“ :)
      Za krytykę nie przepraszaj, wiem, że rozdział może być odrobinę przynudny, w końcu to sielanka pierwszych dni, sama już przeniosłabym się z czasem dalej i zaczęła pisać o bitwie o Hogwart, no ale nie mogę, niestety...
      Fragment ze Snapem i Ginny widzę bije rekordy popularności :)
      Cóż, James był animagiem więc niewątpliwie z transmutacji był dobry, gdzieś z resztą czytałam, że jego rozdzka też była jakoś do tych celów bardziej.. udoskonalona :)

      Usuń
  18. Szablon ładny, a owszem, ale jakoś mi się nie podoba ten niebieski kolor w kompilacji z białą czcionką ;) Musisz mi wybaczyć.
    Byłam ciekawa w jaki sposób Caro zorientuje się co do zauroczenia Ginny jej bratem, no i muszę przyznać, że w wypadku Weasleyówny miałabym takie same podejrzenia :D
    Snape zdecydowanie zbyt łagodny - owszem, Caroline przypomina na pewno Lily, ale jednak trochę mi to zazgrzytało :>
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki by Ci kolor czcionki pasował? Ja zupełnie się na tym nie znam, więc tak pytam :)
      No cóż, zakochana dziewczyna wyczuje każdą konkurencję ;)
      Zbyt łagodny? Hm... Wiesz, nie umiałam w tym przypadku pisać o nim jako o bezlitosnym i msciwym mężczyźnie. Jednocześnie nie chciałam zrobić z tego jakiegoś cukierkowego tematu, dlatego pomyślałam że lepiej jak będzie ignorować Caro, aniżeli faworyzować, normalnie z nią rozmawiać itd.
      No, ale to Twoje zdanie, każdy ma prawo do własnego :)

      Usuń
  19. Bardzo ładny szablon :)To tak na wstępie. Piszę ten komentarz dopiero teraz }(mimo,że wszystko czytam na bieżąco),ponieważ "cierpię na brak czasu". Ten blog jest jednym z moich ulubionych. Bardzo fajnie opisujesz uczucia towarzyszące Caroline. I muszę przyznać,że pomysł na to opowiadanie jest świetny. Harry Potter,który ma siostrę? Kurczę,naprawdę dobre. Ogólnie nie zauważyłam większych błędów w rozdziałach i pewnie dlatego czyta się to przyjemnie :D Oczywiście obserwuję,a bloga dodaję do linków.

    Weny
    Jennifer Riddle xD

    [huncwoci-i-lily-evans.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Jeniffer, jeżeli chodzi o brak czasu - nic nie mów, doskonale wiem, co masz na myśli. A pewnie w moim przypadku będzie coraz gorzej ;)
      Tak ogólnie, bardzo się cieszę, że moje opowiadanie Ci się podobasz i obserwujesz moje postępy - to mój pierwszy blog z opowiadaniem od ok. 2 lat - w pisaniu.
      Błędy w rozdziałach niestety są, planuję je niebawem wytropić :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  20. juz to komentowalam ale skomentuje jeszcze raz bo przeczytalam drugi raz. i zauwazylam ostanie zdanie. w kim sie caroline zakocha????????? hm???????? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Lexie, na to pytanie, póki co nie mogę Ci odpowiedzieć ;)
      Miłość w życiu Caroline pojawi się niespodziewanie, dopiero później, najprawdopodobniej, dopiero w trakcie kolejnego roku nauki ;)

      Usuń
  21. Ojojoj. Jak to się stało, że nie skomentowałam?!
    A więc, znalazłam chwilę wolnego czasu (szkoła -.-) i czytam i jestem coraz bardziej zaskoczona! Wcale się nie dziwę Ginny, że sądziła, że Caroline jest zakochana w Harry'm. Te tajemnice... och, szkoda, że nie ma z kim o tym porozmawiać. Poza tym to miło ze strony McGonagall, że stwierdziła, że zapał do transmutacji dziewczyna ma po ojcu.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  22. Nigdy nie czytałam jeszcze opowiadania o siostrze Harry'ego, więc jestem mile zaskoczona. Caroline wydaje się byc idealną kopią Lily, co zdecydowanie potwierdza zachowanie Snape'a wobec niej. I ciesze się, że wyjaśniła sobie wszystko z Ginny, bo sprawiać wrażenie zakochanej w Harry'm, gdy się wie, że jest się jego siostrą...I udawanie przez Ginny Cho - genialne!
    No i czekam na wątek miłosny z Caro w roli głównej. Każdego miłośc złapie - powinna o tym wiedzieć.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i pozdrawiam
    [corka-huncwota]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, Caro jest kopią Lily, ale jeżeli chodzi o charakterek to ma w sobie też coś z Rogacza :)
      Cieszę się, że scena z zazdrosną Ginny w roli głównej Ci się podobała ^^
      A wątek miłosny będzie, ale to trochę później :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  23. No rozdział długi, ale dużo się działo.

    Kurczę, to musi być dziwne. Nie dość, że musisz tak kręcić i udawać, to jeszcze współlokatorka posądza cię o zakochanie się we własnym bracie. No, ale nie jest tak źle, że Caroline wie przynajmniej o tym, że to jej brat - mogłaby się w nim na serio zakochać i dopiero byłby problem.

    Snape zbyt miły nie jest, ale... Czyżby poznał w Caroline Lily? To możliwe, przecież ją kochał. Ale chyba nie wie o tym, że Potterowie mieli córkę. Przecież Dumbledore by coś o tym komuś wspomniał kiedyś...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, zapomniałabym. Jeśli powiadamiasz - proszę o powiadamianie również i mnie.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Dobrze, że długość Cię nie przeraziła^^

      Rzeczywiście, Caroline przeżyła dosyć... Krępującą sytuację. Dobrze, że sama nie mam pomysłów na jakieś kazirodcze związki ;P

      Snape rzeczywiście cos rozpoznał w dziewczynie, ale nie - nie wie, że jest córka potterów ;)

      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
    3. I, oczywiście, będę powiadamiać^^

      Usuń
  24. Zdecydowanie najlepszy fanfic, jaki widziałam od dawna! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo Twoje opowieść jest jedną z niewielu, które choć długie, nie nudzą, a trzymają w napięciu i (co najważniejsze) akcja nie galopuje jak opętana, bez większego ładu i składu. Masz fajny styl, widać, że jest to już "dojrzałe" pisanie a nie zlepki zdań pojedynczycj ;>>
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, zwłaszcza, że ja już rozpoczęłam szkolną mordęgę, w najlepszym liceum w województwie (i nie w moim mieście, także męczę się w internacie), cisną nas okrutnie i mam tego wszystkiego szczerze dość. Poproszę fantastyczny rozdział na osłodę życia! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za ciepłe słowa i ciesze się, że nie przynudzam ;)
      "Dojrzałe pisanie" - jejku, jak to dorośle brzmi. Cieszę się, zwłaszcza, że nie jestem humanistką ;)
      Trochę Ci zazdroszczę, masz bardziej kolorowe życie niż ja z tym internatem i najlepsza szkołą w województwie. Ale też nie narzekam.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  25. A, i btw, czy to czasem nie Karen Gillan (Amy z Dr Who) nagłówku? Tez oglądasz ten serial czy to czysty przypadek? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to Amy z Dr Who. Lubie tą aktorkę, chociaż obejrzałam tylko pierwszy odcinek serialu (nie oglądam za czesto telewizji ;).

      Usuń
  26. The Rooftop Slot Machines - Mapyro
    The Rooftop Slot Machines. Rooftop. Rooftop. Slot machine at Mapyro. Casino. 동해 출장샵 Rooftop. Rooftop. 시흥 출장샵 Slot machine at 여주 출장마사지 Mapyro. Casino. Rooftop. Slot machine at Mapyro. Casino. Rooftop. Slot 평택 출장안마 machine at Mapyro. Casino. Rooftop. Slot machine 나주 출장샵 at Mapyro.

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Broom

Obserwatorzy