sobota, 15 września 2012

06. Wyrzutek

 W powietrzu czuć jesień. Chłodną, wilgotną i deszczową. Lazurowe niebo, które mogłam podziwiać we Francji, zastąpiło szare i ponure sklepienie częstujące Hogwartczyków, niemal codziennie, denerwującymi mżawkami lub rzęsistymi ulewami.
 Jednocześnie można wyczuć coś niezwykłego, jakby zaklęcia, których uczymy się na lekcjach, zaczarowały tlen przesycając go zapachami leśnych astrów, jabłek, cynamonu oraz orzeźwiającej deszczówki.

 Gdy kapryśne słońce, od czasu do czasu, postanawia zaszczycić hogwarcką młodzież swoją obecnością, szkolne błonia zapełniają się w niesamowicie krótkim czasie, a każdy nastolatek łapczywie próbuje pochwycić niewielką część i tak skąpych, krótkich pocałunków jasnej kuli goszczącej na lekko błękitnym niebie pokrytym szarawymi, puszystymi obłoczkami. 


 Siedząc na parapecie okna znajdującego się w szkolnym korytarzu usilnie wpatruję się w to zimne słońce, jednocześnie szczelniej otulając się peleryną.
 I pomyśleć, że, jeszcze na kilka dni przed wyjazdem do Anglii, drwiłam sobie z Maman, gdy ta próbowała mnie przekonać, bym zamiast ulubionych lekkich bluzeczek i szortów zabrała spory zapasik grubych swetrów i skarpet.
Całe szczęście, że w końcu jej uległam.


 Chociaż jest dopiero wtorek, ja już czuję się zmęczona.
Weekend, który miał być dla mnie odskocznią od harówki na zajęciach, urozmaicił się w różnego typu nowinki, ploteczki i zmartwienia, które swoim nadmiarem były wprost trudne to natychmiastowego przetrawienia.


 Zaczęło się od nawrotu bólu.
W piątek, kilka godzin po dziwnej rozmowie z Ginny na temat mojego „zakochania się w Harrym”, gdy już Juliette była w dormitorium i we trójkę rozmawiałyśmy o mugolskich salonach mody w Paryżu, poczułam ten sam ból co w tamten sierpniowy dzień, na moment przed wizytą Dumbledore'
a w moim domu.
 Atak był tak niespodziewany, że nie mogłam powstrzymać ani krótkiego krzyku, ani cisnących się do oczu łez.

- Caroline, na Merlina, co ci jest?! – Krzyknęła Ginny z wyraźnym przerażeniem w swoich ciemnych oczach, kurczowo zaciskając palce na moich ramionach.


- Może zaprowadzimy cię do pani Pomfrey? – Dopytywała się czarnowłosa.


- Nic... mi... nie jest – wysapałam z trudem łapiąc oddech.


 Już po chwili czułam się zupełnie w porządku, jednak nie miałam odwagi zdjąć dłoni ze swojej klatki piersiowej, która wciąż unosiła się i opadała w niemiarowym rytmie.


- Oj, Francuzeczko, Francuzeczko – westchnęła uspokojona już rudowłosa. – Co my z tobą mamy... Jak nie śnią ci się koszmary, to teraz jakieś zawały serca, co będzie nas...


- Zaraz, zaraz – weszłam jej w słowo. – Wiesz o moich koszmarach? Skąd?!


- Cóż, raczej nie przewracałabyś się niespokojnie z boku na bok i nie jęczała lub dyszała, gdyby śniło ci się coś spokojnego i przyjemnego, prawda?


 Zagryzłam nerwowo wargę zastanawiając się nad tym czy mogłabym zwierzyć się przyjaciółkom ze swojego nocnego strapienia.


- Przyzwyczaj się – burknęłam pod nosem – mam tak każdej nocy. – Widząc ich przestraszone twarze, sama wpadłam w panikę. – Błagam was, niech to zostanie między nami! Proszę, nie chcę, by ktokolwiek wiedział, że nowa z Francji ma jakieś kuku na muniu typu koszmary czy dziwne bóle serca...


- Nie rozumiem, dlaczego robisz z tego taką tajemnicę – odrzekła Juliette, unosząc znacząco jedną brew do góry, a w jej złotych oczach pojawiły się jednocześnie troska i podejrzenie. – Ale dobrze, nie powiem. Ginny zapewne też nie – zerknęła szybko na przyjaciółkę, a gdy ta kiwnęła głową, znów zwróciła ku mnie spojrzenie. – Wiedz jednak, że zawsze możesz nam wszystko powiedzieć.


 Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością czując, że nareszcie będę mogła zwierzyć się właściwym osobom chociaż z niewielkiej części moich problemów.


- Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy – szepnęłam lekko drżącym głosem, w tym samym czasie wstając i otwierając swój kufer. – Powiem wam niedługo o co chodzi, ale póki co... – Uparcie przerzucałam swoje rzeczy w poszukiwaniu pewnych przedmiotów. – Mam coś dla was.


- Jupi, prezenty! – Ginny zerwała się z dywanu, radośnie klaszcząc w ręce. – Tak dawno niczego nie dostałam... Och... – Urywała, gdy położyłam jej na otwartej dłoni niewielką paczuszkę, taką samą wręczając czarnowłosej. – Eee... Caroline, co to jest?


- Stopery do uszu.


- Stopery do uszu – powtórzyła niemal bezgłośnie. – Zapewne ma to związek z twoimi snami, prawda? – Spytała się, a gdy dałam jej niemą odpowiedź, zerknęła na Juliette uśmiechając się kpiąco. – Popatrz no, kochana, jaką to dostałyśmy skąpą łapówkę od naszej Francuzeczki za zachowanie tajemnicy.


 Potrząsnęła małym opakowaniem, wpatrując się w nie z wyraźnym rozbawieniem.


- Oj Caroline, Caroline – westchnęła. – Naprawdę stać cię na więcej.


 Uśmiecham się na wspomnienia tamtego dnia. Zeszły piątek rzeczywiście był naprawdę obfitujący w wydarzenia.
 Nawet teraz, po upływie już paru dób pamiętam atmosferę radości panującą w Pokoju Wspólnym, gdy okazało się, że Ron, jeden z braci Ginny, zdał eliminacje do drużyny quidditcha.


- Cieszę się, że się dostał – wyznała późnym wieczorem rudowłosa, gdy już szykowałyśmy się do snu. – Na razie rewelacji to z nim nie ma. Ja nawet jestem troszkę od niego lepsza, ale myślę, że jak potrenuje ostro, to będą z niego ludzie. Harry z pewnością mu pomoże.


 Harry...


 Od rozmowy z Ginny staram się bardziej normalnie zachowywać w obecności swojego brata, chociaż niezwykle trudno mi ukryć niespodziewane dreszcze pojawiające się, gdy tylko słyszę jego głos czy też mimowolne spuszczanie wzroku, kiedy to przychodzi mi się z nim minąć.


 Jednocześnie martwię się o niego.
Sławna nowinka o zarobionym szlabanie u Umbridge rozeszła się po całej szkole niczym świeże croissanty w jednej z najbardziej popularnych piekarni w Tulon prowadzonej przez niezwykle miłego, mugolskiego piekarza.


 Ponieważ bałam się zapytać rudowłosej o jej domysły w sprawie zachowania Harry'ego na lekcji obrony przed czarną magią, postanowiłam w sobotę podpytać trochę Juliette.


 Niezwykle trudno było mi udawać, że interesuję się zmartwieniami Pottera tylko przez wzgląd na to, że zaciekawiła mnie popularna szkolna plotka, a nie przez własną, siostrzaną troskę i współczucie.


 Było warto – czarnowłosa wyjaśniła mi, że zachowanie Wybrańca po części ma swoje przyczyny w wydarzeniach z Turnieju Trójmagicznego, o których słyszałam sporo jeszcze za czasów, gdy uczęszczałam do Beauxbatons, a po części w... ataku dementorów.


 Na samą myśl o tym, że mój brat był w takim niebezpieczeństwie, czuję mdłości.
Nie mogę zrozumieć praw rządzących tym magicznym światem. Wydalenie ze szkoły za obronę siebie i członka własnej rodziny? Szczyt szczytów...


 W dodatku dzisiaj rano okazało się, że wczoraj Harry otrzymał kolejny szlaban u landrynkowej kobiety.
 Angelina Johnson – śliczna, ciemnoskóra, zgrabna dziewczyna  z ciemnymi włosami splecionymi w mnóstwo drobnych warkoczyków – kapitan drużyny Gryffindoru, podczas śniadania w Wielkiej Sali zaczęła krzyczeć na mojego brata, gdy dowiedziała się, że ten nie będzie mógł stawić się na kolejnym treningu.

 Sama też byłam lekko zła na Wybrańca. Czy nie mógł dwa, nawet trzy razy ugryźć się w język, nim wspomniał przy tej wiedźmie o Voldemorcie?

 Na samo wspomnienie o zabójcy moich biologicznych rodziców robi mi się słabo, a niedawno zjedzone dyniowe paszteciki, które przemyciłam w szacie z lunchu, podchodzą mi do gardła.


 Zeskakuję z parapetu i postanawiam zrobić sobie mały spacer po błoniach, nim zabiorę się za odrabianie licznych prac domowych.
 W dłoni ściskam jeden z numerów „Proroka Codziennego”, po chwili rozwijając rulon i czytając, chyba po raz setny, tytuł napisany pokaźnych rozmiarów czcionką:



MINISTERSTWO CHCE ZREFORMOWAĆ
SYSTEM EDUKACJI
DOLORES UMBRIDGE PIERWSZYM
W HISTORII
„WIELKIEM INKWIZYTOREM”

 Prycham z poirytowaniem, jednocześnie wciskając gazetę na samo dno swojej torby.
Co ta kobieta sobie wyobraża? Sposób, w jaki krytykowała nauczycieli na dzisiejszych lekcjach był wprost godny pożałowania, mogę nawet śmiało rzec, że chamski.
 W jednej chwili zapragnęłam mieć tyle samo odwagi co mój brat, by móc powiedzieć jej, co tak naprawdę o niej sądzę.
 Zamiast tego na każdej jej lekcji jedynie siedzę niczym mysz pod miotłą i posłusznie czytam kolejne rozdziały, nudnego jak flaki z olejem, podręcznika.



~*~
 Gdy znajduję się poza murami szkoły, a chłodny, wrześniowy wiatr delikatnie chłoszcze mnie w twarz i targa we wszystkie strony moje kasztanowe włosy, czuję jak zmartwienia uchodzą ze mnie, ustępując miejsca odprężeniu i lekkiej pogodzie ducha.

 Kieruję swoje kroki w stronę Zakazanego Lasu.
Zawsze zastanawiałam się, jakie tajemnice może skrywać to na pozór ponure, wielkie i straszne skupisko potężnych drzew.
 W ciągu mojego, niespełna dwutygodniowego, pobytu w tej szkole już nie raz, nie dwa nachodziły mnie pokusy przekroczenia wyznaczonej przez dyrektora Hogwartu granicy.


 Znalazłszy swój ulubiony głaz, na którym często przesiaduję i snuję marzenia o własnych, wyimaginowanych zamkach na lodzie ze strzelistymi wieżyczkami, marmurowymi ścianami i diamentowymi okiennicami, już mam uciec od świata rzeczywistego, gdy na ziemię gwałtownie sprowadza mnie dobrze znajomy głos wymawiający moje imię.


 Odwróciwszy się w mgnieniu oka spotykam się ze spojrzeniem szmaragdowych tęczówek skrytych za okularami w okrągłych oprawkach.


 Pierwszy raz jestem ze swoim bratem sam na sam!


 Z wrażenia czuję jak kręci mi się w głowie, a krew odpływa z moich policzków. Muszę wyglądać okropnie, bo przerażony Harry dopada mnie, szybko zdejmuje torbę z mojego ramienia i pomaga usiąść na pobliskim kamieniu.


- Lepiej? – Dopytuje się, obrzucając mnie zatroskanym spojrzeniem.


 Kiwam przytakująco głową, biorąc jeden głęboki wdech za drugim, by się uspokoić.


- Jak coś, pomogę ci się dostać do Skrzydła Szpitalnego, tam...


- W porządku, Harry, nic mi nie jest – przerywam, chcąc sprawić, by zanadto nie panikował.


 Szybko lustruję sylwetkę piętnastolatka zastanawiając się czy naprawdę jest aż tak podobny do naszego ojca, po czym nieśmiało zadaję mu jedno z najbardziej banalnych pytań:


- Co właściwie tutaj robisz?


- Chciałem się trochę przewietrzyć przed... No wiesz, kolejnym szlabanem u Umbridge.


 Kiwam głową ze zrozumieniem i choć naprawdę mnie korci, by zadać bratu stek pytań na temat sposobów jakimi „Wielki Inkwizytor Hogwartu” karze nieposłusznych uczniów, to w porę udaje mi się powstrzymać cisnące się na wolność słowa.
Nie chcę niepotrzebnie jeszcze bardziej psuć mu dzisiejszego dnia.


 Mam ochotę uciec jak najdalej od czarnowłosego chłopaka i gdy zaczynam zbierać się powoli do odejścia, do moich uszu dociera pytanie, które, dosłownie zwala mnie z nóg:


- Czy to prawda, że twoi rodzice byli w Zakonie Feniksa?


 Zaskoczona to otwieram, to zamykam usta, w końcu zdobywając się jedynie na słabe przytaknięcie głową.


- Ginny ci powiedziała, prawda? – Choć staram się, by ton mojego głosu brzmiał obojętnie, nie potrafię ukryć w nim lekkiej nutki goryczy.


Harry przytakuje, jednak widząc jak nerwowo zaciskam dłonie w pięści, dodaje:


- Nie złość się na nią. Powiedziała to tylko mi, a ja obiecuję, że nie wyjawię tego nikomu, jeżeli nie chcesz. Po prostu, wiesz, moi rodzice też byli w Zakonie... Profesor McGonagall powiedziała mi kiedyś, że byli niesamowicie odważnymi czarodziejami. Teraz Zakon został reaktywowany, a ja, na nieszczęście, nie mam skończonych tych durnych siedemnastu lat i nie mogę się do niego przyłączyć. Takie ograniczenie to potworne uczucie...


 W milczeniu słucham słów Harry'ego walcząc w środku sama ze sobą.
Jeżeli chodzi o ograniczenia, to w ostatnim czasie stałam się ekspertką w tej dziedzinie – i to wcale nie z powodu młodego wieku.


 Chcę jakoś go pocieszyć i gdy już znajduję odpowiednie do tego słowa słyszę głos, który działa na mnie niczym strumień lodowatej wody.


- Proszę, proszę i kogo my tu mamy...


- Malfoy – cedzę przez zęby, odwracając wzrok z mojego brata na znajomego blondwłosego młodzieńca.


- Czego tu chcesz? Nikt nie zapraszał cię do rozmowy – Harry odzywa się, nim udaje mi się wymyślić jakąś sensowna ripostę.


 Piętnastolatek o zimnym spojrzeniu wybucha krótkim lecz głośnym śmiechem, jednak gdy zwraca się do mojego brata, w jego tęczówkach nie ma ani iskierki wesołości.


- Może by tak grzeczniej, Potter. Chyba zapomniałeś z kim masz do czynienia. Ale ja już znam sposoby, by ci to doskonale przypomnieć. Minus pięć punktów dla Gryffindoru.


 Z zaskoczenia krztuszę się powietrzem, dostając nagłego ataku kaszlu.
Całe moje zachowanie odwraca uwagę prefekta Slytherinu od Wybrańca. Teraz jego szare oczy śledzą z uwagą moją postać.


- Widzę, Potter, że postanowiłeś zająć się wyrzutkiem – mówi do mojego brata, ciągle jednak obserwując mnie z wyraźnym rozbawieniem. – Jakież to... Urocze.


- Wyrzutkiem? – Powtarzam bezgłośnie to jedno słowo, nie rozumiejąc o co piętnastolatkowi chodzi.


- Chyba nie sądziłaś, że tak po prostu zapomnę o tobie po tym numerze w pociągu, co? – Ton Malfoya jest wręcz przesycony jadem, chociaż mówi zupełnie swobodnie. – To nie w moim stylu. Już w drugim dniu szkoły zaczerpnąłem niezwykle ciekawych informacji na twój temat, Caroline Marmouget.


 Jak na zawołanie oblewam się niechcianym rumieńcem. Cóż takiego wiedział Draco Malfoy, co teraz mógłby wykorzystać przeciw mnie? Jeżeli ma pojęcie o mojej prawdziwej tożsamości, to jestem...


- Wyrzutkiem...


 Wpatruję się pytająco w bladą twarz chłopaka, na co on wywraca wymownie oczami i, oparłszy się jedną nogą o głaz, wyjaśnia z kpiącym uśmieszkiem:


- Pytałem się czy domyślasz się, dlaczego nazwałem cię wyrzutkiem – kiedy przecząco kręcę głową, w jego oczach powoli pojawia się wyraz triumfu. – Z pewnych, tylko mi znanych źródeł, dowiedziałem się co nieco o twoich rodzicach, Adrianie Marmouget i Larze Three. 


- Czego dowiedziałeś się o moich rodzicach? – Pytam się czując jednocześnie ulgę i wściekłość, że taki arogant ot tak poszperał sobie w przeszłości moich opiekunów.


- Oj, bardzo ciekawych rzeczy... Zapewne wiesz, że twój ojciec był mieszkańcem Slytherinu – muszę mieć naprawdę żałosny wyraz twarzy, bo chłopak na chwilę przerywa, chichocząc złowieszczo. – Nie wiesz? Oj, moje biedactwo... Tak czy siak, był bardzo dobrym uczniem, muszę ci powiedzieć. W dodatku świetny obrońca w drużynie quidditcha, czysta krew od pokoleń. Mógłby zajść naprawdę daleko... Gdyby tylko nie zakochał się w twojej szlamowatej matce.


- JAK NAZWAŁEŚ MOJĄ MATKĘ?! – Czuję jak cała kipię ze złości, jednak Draco zdaje się w ogóle tego nie dostrzegać.


- Takie są fakty, moja droga – odpowiada ze stoickim spokojem. – W żyłach twojej rodzicielki płynie sama brudna krew. Obrzydlistwo... Nic dziwnego, że uciekli z Anglii. Oczywiście, w pięknym tchórzowskim stylu, w trakcie trwania wojny – obserwowanie mojej czerwonej ze złości twarzy sprawia mu niezwykłą przyjemność. – A teraz, tak niespodziewanie ty trafiasz na ich ścieżkę. Tylko ciekawe, co tam we Francji spaprałaś, że nie mogli znieść twojego widoku i wysłali cię za granicę... Mimo wszystko super się dobraliście. Szlama, zdrajca krwi i wyrzu...


- TY BYDLAKU!


 Nie panując już nad sobą, rzucam się z pięściami na Malfoya, lecz, gdy mam mu już zadać pierwszy cios, słyszę pisk jakiejś przerażonej dziewczyny, a następnie czuję jak dwie pary ramion chwytają mnie od tyłu i odciągają od, wyraźnie przerażonego moim wybuchem, chłopaka.


 Dopiero po chwili przypominam sobie o obecności brata. Dostrzegam również Rona, który wraz z Harrym usilnie powstrzymują mnie przed wybiciem Ślizgonowi wszystkich zębów, a także Hermionę z różdżką w pogotowiu.


- Co tu się dzieje, moi mili? – Jak przez mgłę dochodzi do mnie przesłodzony, kobiecy głos.
 Staję jak sparaliżowana, doskonale wiedząc, kto był świadkiem całej awantury, a przynajmniej jej końcowej części.


 Pierwszy przytomnieje Draco Malfoy.


- Widziała to pani? – Dopytuje się udając poważnie poszkodowanego. – Ta dziewczyna bez powodu się na mnie rzuciła. Nie zrobiłem jej nic złego, a ona...


- Już dobrze, panie Malfoy – przerywa mu Umbridge. – Proszę się oddalić, porozmawiam sobie z naszą kochaną, małą bandytką – gdy tylko białowłosy znika z naszego punktu widzenia, zwraca się do mnie. – Droga Caroline, słonko, wcześniej puściłam płazem twój wybryk z czekoladkami, ale takiego numeru nie mogę już popuścić. Zanim jednak wymierzę ci zasłużoną karę, czy masz coś na swoje usprawiedliwienie?


 Mam dziwne wrażenie, że nie mam czego tłumaczyć tej zakłamanej kobiecie, więc kręcę przecząco głową.


- Doskonale! W takim razie minus dziesięć punktów dla Gryffindoru – mówi to tak radosnym tonem, jakby oddała milion galeonów na jakiś szczytny cel dobroczynny. – Poza tym, zasłużyłaś sobie na dwudniowy szlaban, panno Marmouget. Poczynając od jutra.


 Zadowolona poprawiła sobie z uśmiechem różowy, wełniany berecik ze złotą broszką, po czym jeszcze zwróciła się w kierunku stojących za mną nastolatków.


- A panna Granger i pan Weasley odbierają swojemu domowi kolejne dziesięć punktów za nieodpowiednie sprawowanie obowiązków prefektów – oznajmia wesoło, a na odchodnym rzuca jeszcze do mojego brata – a z panem, Potter, spotykam się za dziesięć minut w moim gabinecie.


 Cała nasza czwórka odprowadza ją wzrokiem, póki nie znika w drzwiach szkoły.


 Atmosfera wokół jest ciężka, a każdy z nas ma kłopot z unormowaniem własnego oddechu.


- No – odzywam się, chcąc przerwać tą krępującą ciszę – czyli czeka mnie szlaban u landrynkowej ropuchy... Cudownie.


 Reakcja „świętej trójcy” na moje, przesiąknięte ironią słowa jest jednoznaczna – w gabinecie Umbridge z pewnością nie będzie mnie czekać nic cudownego.



~*~
 Jak miło jest oderwać się od szkolnej rzeczywistości i, choć na chwilę uciec do magicznego światka we własnej głowie...

 Jak zapewne zauważyliście, szkoła pochłonęła mnie na amen. A to dopiero wrzesień. Chcę tylko Wam powiedzieć, byście się nie martwili, gdy przez dłuższy czas nie odwiedzam Waszych blogów, gdyż prędzej czy później i tak do Was zajrzę i wszystko nadrobię.


 Rzadko bawię się w dedykacje, ale tą notkę chcę zadedykować swojej nauczycielce od WOKu, która tak niemiłosiernie przynudza na swoich lekcjach, że właśnie dzięki jej „bla, bla, bla” naszedł mnie pomysł na ten rozdział, który pierwotnie miał zupełnie inny zarys.


 A tak poza tym, to coraz bardziej denerwuje mnie brak słońca w moim miasteczku. Zapowiada się na dosyć wczesną depresję :(

71 komentarzy:

  1. Pierwsza? Rozdział cudowny. zresztą jak zwykle. jak ja nienawidzę tej ropuchy. Myślałam już, że Draco wie kim tak naprawde jest caroline, ale on tylko sprawdził jakieś bezużyteczne informacje. ta cała sytuacja przypominała mi trochę Draco z trzeciej częsci , gdy Hardodziobek go zaatakował. jednak ja bardzo lubię Draco i myślę, że on kiedyś się zmieni. To pozdrów panią od WOKU bo super rozdział dzięki niej napisałaś :D Na potter-mary pojawił się kolejny rozdział. Serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kochana, pierwsza jesteś :)
      I dziękuję ;* Umbridge nie da się znosić - głupi babsztyl i tyle :)
      Nie no, tajemnica jest za dobrze strzezona jak dla takiego Malfoy‘a. A informacje aż takie bezużyteczne nie są - w kolejnych rozdziałach Caro dowie się trochę o przeszłości swoich opiekunów.
      A Dracona też lubię mimo że znów sponiewieralam nim w opowiadaniu :)

      Usuń
  2. Boże, jaki ten rozdział jest wspaniały ;)
    Po pierwsze rozmowa Harry'ego z Caroline. Ahh ;D
    Po drugie Malfoy zachował się uważam trochę odważniej niż w powieści pani Rowling, tam nigdy tak długo nie rozmawiał, co też idzie na plus, twój Dracon jest dużo odważniejszy ;P
    Po trzecie mimo tego, że blondyn obrażał Potterównę to i tak uważam, że zadziałał na jej korzyść, bo Harry dowiedział się o jej "historii" życia, zobaczy, że może być z niej dobra przyjaciółka lub chociaż koleżanka i ich znajomość się rozkręci na co czekam z niecierpliwością ;)
    TO CHYBA TWÓJ NAJLEPSZY ROZDZIAŁ, CHOCIAŻ WSZYSTKIEGO CO BARDZO DOBRE ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety, dziękuję :*
      Jeżeli chodzi o Dracona to już na początku postanowiłam, że chociaż nie jest to postać nawet taka drugoplanowa, to będzie mieć mocniejszy charakter, by można było go bez przeszkód dostrzec ;)
      Po pierwsze blondyn zaskoczył samą Caroline, która ze swoimi opiekunami nie rozmawiała dużo na temat ich lat w Hogwarcie.
      No, a znajomośc Harry‘ego i Caro powoli będzie się rozwijać :)

      Usuń
  3. Świetny rozdział ^^.
    Współczuję ci, dopiero wrzesień i już masz tyle nauki :(. Zaczynam się cieszyć, że ja miałam tak lajtowo w szkole, i że na wszystko starczało mi czasu.
    Cieszę się jednak, że już wróciłaś i wstawiłaś nowy rozdział. Naprawdę mi się spodobał. Dobrze wychodzą ci zarówno dialogi, jak i opisy, co niezmiernie mnie cieszy, bo lubię opisy, a fajnie ci wyszły ^^.
    Widzę, że Caroline i Harry spotkali się na błoniach, jaka szkoda, ze Malfoy, a potem Umbridge, popsuli im to spotkanie, ale przynajmniej jest ciekawiej ^^. Wgl zamierzasz opisywac ten szlaban? Bo jestem ciekawa, jak Caro na niego zareaguje. Pewnie nie będzie zachwycona. Coraz bardziej lubię tę dziewczynę, ma charakterek xD. Jak się rzuciła na Malfoya, byłam wręcz zachwycona, że nie jest jakimś słabym dziewczątkiem. Fajnie też opisujesz jej próby odnalezienia się w Hogwarcie, dobrze, że o tym nie zapominasz. Ale i tak idzie jej dużo lepiej niż mojej Evelyn.
    Rozdzial był długi, ale przyjemnie się czytało. Ciekawa jestem, czy Malfoy wie, że Caro tak naprawdę jest siostrą Harry'ego, czy jest przekonany, że jej rodzicami są państwo Mermouget, o których niby próbował się czegoś dowiedzieć.
    Ogólnie, fajnie wyszło. czekam na next ^^. Jutro rano postaram się wrzucić u siebie rozdział 13 ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No niestety, szkoła zabiera mi każdą wolną chwilę. Najgorsze jest to, że mam, za przeproszeniem, upierdliwych nauczycieli od takich przedmiotów jak historia, WOS i WOK, którzy nie rozumieją, że jesteśmy bardziej zainteresowani biologią i chemią i walą nam rozszerzenie mówiąc, że to jest to samo, co podstawa :/
      Cieszę się, że rozdział Ci się podoba i nie masz zastrzeżeń do opisów - trochę ich nawstawialam, z racji tego, że w 5. rozdziale była ich minimalna ilosć :)
      No tak, ja to musiałam popsuć, bo jednak wyszlaby może nawet scena rodem z romansów itd. w końcu Caro, mimo że się stara, to niecodziennie zachowuje się przy bracie, a skoro zauważyła to już Ginny... No, ale jest też ta Cho, poza którą Harry na razie nie widzi żadnej innej dziewczyny :)
      Tak, szlaban będzie opisany w rozdziale siódmym. Trochę się tam wydarzy, powiem tylko tyle, że Caro trochę nadepnie Umbridge na odcisk :)
      Caro jest mieszanką różnych charakterów, czesto kieruje się impulsami, no ale dobrze, że częściej np. przy Malfoy‘u, a przy Harrym to chociaż stara się być opanowana.
      Twoja Evelyn to ma o tyle gorzej, że jest po prostu inna. Za Caro mogą się oglądać po korytarzu, bo jest nową z Francji. Oczywiście ploteczki i te sprawy wyostrzą się, gdy wyjdzie na jaw kim tak naprawdę jest dziewczyna ^^

      Już teraz mogę Ci napisać, że Malfoy o niczym nie wie, a informacje, które zdobył były jak najbardziej prawdziwe. To mój taki punkt zaczepienia, bo w dalszych rozdziałach chcę rozwinąć trochę wątki z przeszłości opiekunów Caroline :)
      To już nie mogę doczekać się u Ciebie rozdziału 13. :)

      Usuń
    2. Współczuję :(. Tez nigdy nie lubiłam WOSu i WOKU, same nudy :/.
      Opisy były ok, a wiesz, że ja zawsze jestem wybredna, jeśli o nie chodzi, i lubię, kiedy jest ich dużo ^^.
      Nie lubię scen rodem z romansów, więc chyba dobrze, ze to popsułaś. Jeszcze Harry by pomyslał, że Caro jest w nim zakochana, a ona po prostu jest zafascynowana bratem, którego dopiero co poznała, i który nie zna prawdy o niej.
      Ciekawa jestem tego szlabanu i tego, co Caro tam zmaluje xD. Mam nadzieję, że porządnie wkurzy tą wstrętną, rózową ropuchę.
      A ta jej impulsywność bardzo mi się podoba. W ogóle uważam, ze świetnie ją wykreowałaś, naprawdę bardzo ją lubię. Nie jest ani szarą myszką, ani Mary Sue, po prostu jest fajna.
      Evelyn faktycznie chyba ma gorzej, bo jest bardzo inna od uczniów Hogwartu, i nie będzie jej łatwo.
      Ciekawa jestem tych wątków z przeszłości opiekunów Caro, bo wydają się być całkiem interesujące, i mam nadzieję, że faktycznie jakoś to rozwiniesz ^^.

      Usuń
    3. Gdyby jeszcze materiał był tak ogólnie przerabiany, to ok, ale nie - my musimy poznać wszystkie szczególiki. Oj, znów szykuje sie super sezon na sciągi ;P
      Tak, tak, wiem, że jesteś wybredna pod względem opisów, także niezwykle sie ciesze, że Ci sie spodobały w moim wykonaniu, bo szerze mówiąc, na początku nie byłam ich pewna ;)
      No, dokładnie, Harry mógłby źle zinterpretować te nagłe zmiany kolorów na twarzy czy też znaczące spojrzenia ;)
      Hm... W sumie to nie wiem, kto kogo bardziej wkurzy - Caro ropuchę czy też na odwrót^^
      To ciesze się, że podoba Ci sie charakter Caroline, tworząc ja chciałam, by miała w sobie coś i z Rogacza, i z Rudej, bo nie chciałam, by, np. była kompletnie postrzelona jak jej ojciec w wieku czternastu lat ;P
      No, ale widze, że Evelyn sobie radzi. Tylko oczywiście swoim odnajdywaniem sie w nowym otoczeniu trochę psuje "reputację" Ravenclawu, ale co tam ;P
      Mam nadzieję, że zaciekawię, jeżeli chodzi o opiekunów Caro. Sam fakt, że Ślizgon zakochał się w Gryfonce, bez względu na to, że jest mugolaczką, wydaje sie dosyć... Specyficzny^^

      Ogólnie wpadłam na pewien pomysł, by stworzyć osobnego bloga właśnie o opiekunach Caroline, gdzie głównym wątkiem byłaby ich znajomość, miłość itd. a poza tym pisałabym też o Lily, Dorcas i Huncwotach. Nawet napisałam na brudno prolog w zeszycie i kto wie, jeżeli nie znudzi mi sie pisanie, a tutaj dotrę tak gdzieś może do pietnastego lub dwudziestego rozdziału (tak, bym była bardziej pewna, że nie porzuce tej opowieści ;)) i będą ochotnicy do czytania kolejnego ff o czasach Huncwotów, to moze zacznę kolejną historię, co Ty na to? ;)

      Usuń
    4. Ooo, ściągi xD. Zawsze to uwielbiałam ;P. Też zawsze na wosie ściągałam, nie lubiłam tego przedmiotu.
      No, Harry pewnie myślałby, że to jakaś kolejna jego zakochana fanka, i pewnie nie polubiłby jej.
      Uważam, że dobrze ją wykreowałaś; faktycznie ma zarówno coś z Rogacza, jak i z Lily. jest z jednej strony wrażliwa, a z drugiej, w gorącej wodzie kąpana.
      Evelyn faktycznie psuje reputację Ravenclawu, dlatego uczniowie tego domu będą jej nie lubić prawie tak, jak Ślizgoni.
      O, pomysl świetny! Nie każ nam czekać do piętnastego rozdziału, bo zanim tyle napiszesz, to minie pewnie dobrych kilka miesięcy :(. Naprawdę fajnie byłoby coś takiego poczytać, tym bardziej, że ubóstwiam czasy Huncwotów (tylko nie zapomnij o jakichś mrocznych wydarzeniach xDDD_. tylko od razu ci mówię, że pisanie dwóch opowiadań, które są ze sobą mocno powiązane, jest trudne. Też kiedyś próbowałam pisac jednocześnie MS, oraz historię o tym, jak Simon był jeszcze w ostatniej klasie Hogwartu, ale potem musiałam dużo rzeczy zmieniać w samym MS, więc ostatecznie tego drugiego bloga skasowałam.
      U ciebie może nie będzie aż tak ścisłych powiązań, bo w końcu tu piszesz o Caro a o opiekunach tylko wspominasz, wiec może nie będziesz mieć takiego problemu.

      Usuń
    5. Ja sciagi na stowę będę robić na wos, wok, historię, czasami fizykę i biologię :)
      To trochę smutne, że dziewczyna będzie tak odtracona, ale to też raczej nie w jej stylu ot tak wtopić się w tłum :)
      Ja też kocham Huncwotow i czasy rocznika ‘60, a jako że skończyłam pisać o nich swoje prywatne opowiadanie, pousmiercalam większość bohaterów, to teraz brakuje mi ich w moim “twórczym“ życiu, zwłaszcza, że to coś tworzylam prawie dwa lata :)
      Myślę nad tym nowym blogiem, ale też się tego obawiam. I nie chodzi bynajmniej o powiązania, ale np. o zmianę narracji (pomyśleć, że dopiero od lipca piszę w pierwszoosobowej i już trudno jest mi się przestawić na trzecioosobową :)), a także, że np. to nowe opowiadanie sprawi, że stracę pomysły na opowieść o Caroline, dlatego więc czekam :)

      Usuń
    6. Ja też robiłam na większość przedmiotów, tylko że bazgrolę jak kura pazurem i się nigdy doczytać po sobie nie umiem ;P.
      Evelyn nie jest osobą, która chciałaby wtopić się w tłum nawet za cenę spokoju. Ona nie zamierza się ugiąć tylko dlatego, że kilku zacofanych oszołomów ją dyskryminuje.
      Uwielbiam czytać o Huncwotach, szczególnie jeśli te opowiadania są mroczne, bo jak jest sielanka to nieeee.
      Ja uwielbiam narrację trzecioosobową, jest naprawdę łatwa i przyjemna ^^.
      W sumie rozumiem twoje obawy, bo ja też to przerabiałam; kiedy tylko zaczęłam pisać NM, praktycznie przestałam pisać na MS. Nie to, że straciłam pomysły, bo pomysły mam, ale straciłam zapał i stwierdziłam, że wolę pisać jedno opowiadanie, ale porządnie, niż dwa na odwal się. W każdym razie, nagle uświadomiłam sobie, ile MS ma wad, i może kiedyś zacznę je pisać od zera, zmieniając charaktery postaci na mniej skrajne i wgl. Gdyby nie to, że jestem tak leniwa, zabrałabym się za to, no ale na razie nie chce mi się ^^.

      Usuń
    7. Ja na szczęście mam w miarę czytelne pismo^^
      No i dobrze, takich odmieńców w Hogwarcie też trzeba, a co ;)
      Nie, ja nie zamierzam słodzić, na całość pójdę, oczywiście zgodnie z kanonem już nie tylko książek HP, ale też mojego opowiadania^^
      No właśnie, w dodatku mam szkołę i to opowiadanie trudno mi prowadzić, co dopiero dwa... Najpierw chcę tą historię doprowadzić do końca, tak będzie najlepiej.

      Usuń
  4. Rozdział świetny ! Już myślałam że, Draco wyjawi tajemnicę Caroline, a tu jakieś informacje o jej przybranych rodzicach. Współczuje jej szlabanu u Umbridge. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Nie, nie, to nie Draconowi przypadnie rola wyjawienia tajemnicy Caro.
      A szlaban z pewnością nie będzie dla niej miłym przeżyciem, pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Przykro mi, dopiero wrzesień, a wszyscy nauczyciele zachowują się jakbyśmy mieli jutro zdawać jakiś ważny egzamin, tak tłoczą tymi obowiązkami, a moja stara wychowawczyni cały czas do nas żebyśmy się uczyli bo skończymy w rowach warszawskich. Jej niedoczekanie. Wok? To współczuję^^ Wiedza o kulturze jest dla mnie jak środek przeczyszczający [Boże o czym ja gadam:/]
    Obiecuję, że teraz bardziej się pohamuję z długością komentarza.
    Długo zastanawiałam się nad tytułem rozdziału. Potem dałam sobie z tym spokój i zaczęłam czytać. Bardzo podobał mi się fragment ze stoperem do uszu^^ Bardzo pomysłowe i skoro sny Caro się pogłębiają, poszerzają i tak dalej, to myślę, ze jej współlokatorkom to się przyda:P
    Jednak moje serducho podbił moment kiedy Caro i Harry spotkali się w lesie. Przez chwilę myślałam, że Caro zaraz nie wytrzyma i wszytko wypapla. Mam dziwne wrażenie, że pojawienie się Malfoya ją powstrzymało. A to gnojek. Przez chwilę myślałam, że on naprawdę poznał tajemnicę Caro, a tym czasem o jedynie liznął ździebełka prawdy. Za to ta akcja... Hmm... Bezcenne. Dam sobie rękę uciąć, że Malfoy miał minę typu "Nie bij!" A Umbrige? Wredna ropucha jak zawsze:/
    Ale Caro jest silna i nawet z tym szlabanem da sobie radę, choć z pewnością nie będzie on dla niej miłym przeżyciem:*

    Całuję:*
    Eileen:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie, Ty chociaż skonczysz w jakiś WARSZAWSKICH okopach, a ja to w jakiś wiejskich, haha :)
      Ale prawda, cisną nas, oj cisną. Ja aż się pochorowalam z tego wszystkiego, ale póki gorączki nie mam to chodzę do tej szkoły, bo jeden dzień bez lekcji, a zaległości do nadrobienia zajmują dwa razy tyle :(
      Środek przeczyszczajacy? Dla mnie to bardziej jak stoperan, haha (też mi bije), albo po prostu środek nasenny ;)Jeżeli chodzi o tytuy, zawsze mam kłopoty z ich wymyslaniem, także postanowiłam dawać po prostu jakieś słowa klucze. Pamiętasz tytuł poprzedniej notki? Moja koleżanka po przeczytaniu “Trafiona Ginny“ stwierdziła, że Weasley dostanie patelnią w głowę :p potem poważniej zmieniła patelnię na tluczek, ale też nie trafiła :)
      No cóż, Caro to wielkoduszna dziewczyna, a jako że już zzyla się z Juliette i Ginny to nie chce im sprawiać kłopotu. Zwłaszcza, że tam w Hogwarcie to prace domowe mają chyba dwa razy trudniejsze od naszych i ja sama nie byłabym zadowolona, gdyby ktoś mnie obudził w środku nocy po tym jak kilka godzin męczyłam się powiedzmy nad referatem na historię magii :)
      Czy Caro by się wygadala, gdyby nie pojawił się Draco... W mojej koncepcji raczej nie, ale na pewno szlag ją powoli trafiał, gdy Harry wspimniał jej o JEGO rodzicach :)
      Haha, no Malfoy z pewnością na tą chwilę furii Caro to przestał być hojrakiem^^
      Myślę, że szlabany są na ogół wrogami ludzi - a przynajmniej ich większej części ^^

      Buziaki :*

      Usuń
  6. O jezu, ten rozdział jest zajebisty ^.^ Tak go świetnie opisałaś... przeczytałam go jednym tchem, a potem żałowałam, że tak szybko się skończył ;p
    Oczywiście najbardziej podobał mi się moment, w którym Harry zastał na błoniach Caroline... szkoda tylko, że ich rozmowa trwała tak krótko, bo oczywiście fretka musiała się wtrącić -,-. I jeszcze przez niego Caroline ma szlaban u landryny. Hmm, ciekawa jestem, jak on będzie wyglądał... no i mam nadzieję, że go opiszesz ;D.
    Uh, wiem, co czujesz. Ja też mam już dość. Przez cąły tydzień albo siedem albo osiem godzin w szkole, a potem w domu pięciogodzinna nauka do sprawdzianów i kartkówek i ani chwili wolnego... ;/

    Ciepło pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i oczywiście niezmiernie się cieszę, że rozdział Cię się podobał :)
      Haha, widzę, że i Tobie wtargnięcie fredki się nie podoba, zapewne, gdybym była czytelniczką, też bym się buntowala, ale tak to musiałam przerwać tą sielankę ^^
      Szlaban będzie opisany dokładnie w następnej notce - nie mogłabym go tak po prostu ominąć i już :)

      Ja na szczęście dużo zapamietuje i kojarzę z lekcji, ale to też nie tyczy się wszystkich przedmiotów. Kucie sobie odpuscilam, uczę się tyle ile mogę, ale jednak nie lubię nic nie wiedzieć, a poprzeczkę znów sobie wysoko postawiłam, więc... mam co robić :)

      Usuń
  7. No! Wreszcie doczekałam się dawno wyglądanego spotkania rodzeństwa, które musiała zakłócić moja ukochana, aczkolwiek wredna, najbardziej skoczna tchórzofretka jaką znał Hogwart.
    Mam nadzieję, że wkrótce dowiemy się więcej o pannie Juliette, bo wydaje mi się wysoce intrygująca :>
    Umbrige trudno jest polubić i w tym wypadku nie ma od tego wyjątków. To jedna z tych postaci złych do szpiku kości. Właściwie chyba jedyna, bo Voldemort tak jakby miał psychologiczne podłoże, a ona jest po prostu okropna z natury. Uch.
    Mam nadzieję, że szkoła Cię nie przytłoczy, tymczasem pozdrawiam serdecznie :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no niestety, nie chciałam by za wcześnie było zbyt różowo w relacji Harry-Caroline (chociaż źle moim zdaniem też nie było :)), poza tym chciałam, by Caro miała trochę na pienku z Umbrigde (ale jestem miła dla swojej postaci ;)), więc lekka awanturka z Malfoy‘em akurat bardzo mi w tym pomogła ;)
      Co do Juliette. Na razie będzie się dosyć sporadycznie pojawiać w rozdziałach. Będzie należeć do GD i wyruszy z innymi do Departamentu Tajemnic, ale taką jej dokladniejszą historię życia to zamierzam przedstawić jak akcja zacznie się już rozgrywać na tle części o Księciu Półkrwi.
      Może Umbridge też była w dzieciństwie wychowywana w niezbyt przyjemnych warunkach. Kto wie czy jej nie bito? :) a potem zapewne była w Slytherinie, a tam nie było tolerancji dla żadnych zwolenników mugolskich spraw ;)

      Usuń
  8. A już myślałam, że Caroline zdradzi się przed Harrym (nawiasem mówiąc śliczna scena :) ), wydaje mi się, że niewiele do tego brakowało. Zresztą, nie ma co się jej dziwić, na jej miejscu każdy chciałby poznać bliżej swoją prawdziwą rodzinę.
    Ech, a Malfoy oczywiście musi wtykać nos w sprawy, które go nie dotyczą. Chociaż wydaje mi się, że nie zna całej prawdy, a tylko coś związanego z opiekunami Caroline, nie jej prawdziwymi rodzicami.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że scena spotkania Caroline z Harrym Ci się spodobała ;)
      No cóż, Caro z pewnością chciałaby się dowiedzieć czegoś więcej. A już ogólnie, przestać udawać, że nie ma zielonego pojęcia o Lily i Jamesie jako jej rodzicach.
      Malfoy nie byłby sobą, gdyby nie dopiekł Gryfonce zwłaszcza po tej akcji w pociągu.
      I rzeczywiście, zaglebić, to zaglebił się w przeszłości opiekunów Caroline, którą jeszcze po krótce opiszę w dalszych notkach :)
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  9. Bardzo fajny rozdział :)
    Tytuł mocno mnie zaintrygował i chyba do końca nie zrozumiałam o co tak na prawdę chodziło Draco. O to, że niby jest mieszanej krwi? Już myślałam, że dowiedział się czegoś ważniejszego :P Ubawiłam się czytając, jak dziewczyna próbowała się na niego rzucić. To było rozbrajające, a ja już polubiłam tą zadziorę ^^
    Ogólnie podobała mi się scena między Caro, a Harrym. No cudnie ^^ Szkoda tylko, że została tak wcześnie przerwana, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie.
    Umbridge nigdy nie lubiłam i tu również nie zmieniam swojego podejścia do tej durnej baby -.- Ciekawe jak główna bohaterka poradzi sobie z tym szlabanem.
    No nic. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana :)
      Draconowi głównie chodziło o nagłą zmianę szkoły Caroline. A fakt, że opiekun (ojciec) dziewczyny, czarodziej czystej krwi w dodatku mieszkaniec Slytherinu związał się z mugolaczką, dał mu jedynie większy powód do. docinek.
      A Caro oczywiście dała ponieść się emocjom i rzuciła się na blondyna i tylko szczęście, że Harry z Ronem ją przytrzymali.
      Super, że ją lubisz, mimo że czasem dziewczyna ma wpadki słowne czy inne, no ale chyba za nudno by było, gdyby była taką nieśmiałą niemową, czyż nie? :)
      No tak, gdyby nie przybycie Malfoy‘a to może Caroline udałoby się wyciągnąć od brata jeszcze jakieś informacje o Lily i Jamesie lub chociaż o samym Zakonie Feniksa czy Voldemorcie :)
      Ja Umbridge nie cierpię i wcale nie zamierzam jej ulepszać u siebie, może nawet ukaże więcej jej jadowitego charakteru niż Rowling?^^

      Usuń
  10. A już myślałam, że Draco dowiedział się czegoś o biologicznych rodzicach Caroline. ;p Ulżyło mi, gdy przeczytałam, że chodziło tylko o to, że jej opiekunka jest mugolakiem.
    Bardzo podobała mi się scena, kiedy Harry był sam na sam z siostrą. Aż wciągnęłam powietrze, gdy Harry zaczął mówić o ich rodzicach. Naprawdę myślałam, że Caroline się wsypie i powie mu prawdę. Ale jednak okazała się ona bardzo silna i nie puściła pary z ust. I tu po raz kolejny ujawnia się jej silna wola.
    Ugh, jak ja nienawidzę Umbridge ;/ Voldemorta można polubić. Bellatrix można polubić. Ale jej się po prostu nie da. ;p

    Znam ten ból... Łączmy się w nawale nauki, niewyspaniu i braku czasu! ;D Modlę się o chociaż 3 dni wolnego. Weekend mija stanowczo za szybko.

    Pozdrawiam cieplutko i życzę mnóstwo weny! I czasu wolnego, bo na pewno się przyda :] ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Draco nic z tych rzeczy o prawdziwej tożsamości Caroline nie wie :) Na szczęście :)
      Cieszę się, że scena z Harrym i Caro Ci się podobała ^^ Fakt, dziewczyna ma mocną siłę woli, chociaż, wiadomo, cierpi mimo wszystko.
      No ja za tydzień mam właśnie 3 dni wolnego - tzn. weekend i wolny piątek, bo nauczyciele jadą na wycieczkę :) ale ja nie lubię tych dłuższych weekendów, bo strasznie się przez nie rozleniwiam :*

      Pozdrawiam również :)

      Usuń
    2. To dobrze, że Draco o niczym nie wie :) Już sobie wyobrażam, jaką by miał uciechę, gdyby się dowiedział ^^

      Zazdroszczę ;D Też chętnie bym sobie odpoczęła przez 3 dni :) Ale faktycznie, to strasznie rozleniwia.
      Zaczynam żałować, że mam rozszerzoną geografię -.- W dodatku babka od niej jest zdrowo rąbnięta ;p

      Usuń
    3. Uciechę to mało powiedziane. Zwłaszcza, że pisane jest mu bycie śmierciozercą.

      Rozszerzona geografia? matko, masakra :/Ja mam inną podstawę programową, poki co elementy rozszerzenia bierzemy na biologii czasami matmie :) z chemii sama się dokształcam jeżeli chodzi o rozszenie :)

      Usuń
    4. Podziwiam cię z tą chemią ;p Ja nie przepadam za tym przedmiotem, wolę polski i geografię ;)

      Usuń
    5. Hm... Polski niezwykle lubię, odkąd przybyłam do liceum. Nie ma tej przeklętej gramatyki, gdyby tylko jeszcze dali same teksty pisane prozą (no może z wyjątkiem dzieł Mickiewicza :)), byłabym w niebie ^^ No ale tak dobrze być nie może :p A geografia... Hm, różnie z nią bywa. tym bardziej, że nasza wychowawczyni uczy nas tego przedmiotu i więcej nam zawsze na sprawy wychowawcze schodzi :p No ale potem gorzej przez to na sprawdzianach jest, niestety :(

      Usuń
  11. Och, Malfoy, jak uroczo :D Przyzwyczaiłam się do trochę innej wizji Ślizgona z mojego opowiadania, więc dziwnie mi się o nim czyta, co nie znaczy, że gorzej, a uważam nawet, że oddałaś go świetnie, tak, jak powinno być.
    Aaaa, no i Umbridge <3 Urocza kobieta, jak Boga kocham, po prostu najchętniej powiesiłabym ją sobie na ścianie (w kiblu, żeby w razie czego posłużyła jako papier -.-). Jak o niej czytam, to aż mi skacze ciśnienie.
    Depresja? Oj, głowa do góry! Też cierpię na brak słońca, choć Kraków robi mi na złość, i jest ładnie, kiedy nie mogę wychodzić z domu. Ale wciąż wierzę w piękną, złotą, polską jesień, więc trzymajmy za to kciuki!
    Pozdrawiam ciepło! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no ja właśnie sobie tak myślałam “Co sobie o mnie pomyśli Dama Kier, gdy przeczyta ten post?“ :p
      Ja bardzo lubię Dracona i ciężko mi robić z niego taką wredotkę. Ale to dopiero jego piąty rok, zmienię go później troszkę (oczywiście, będę trzymać się kanonu :)) - to znaczy, w końcowych rozdziałach Caro dojrzy prawdziwą osobowość Dracona. Oczywiście, jeżeli wytrwam z pisaniem, bo opisuję w końcu całe 3 lata Caroline w Hogwarcie do momentu zakończenia drugiej bitwy o Hogwart :)
      Oj, lepiej nie używać Umbridge jako papieru toaletowego - to raczej grozi podraznieniami^^
      Och, kochana, ale Kraków to.. Kraków :) Nie moje zapyziale miasteczko.
      Ach, ja wciąż się ludzę, że za te dwa lata na tyle dobrze zdam maturę z chemii i matematyki, i będę miała wystarczająco pieniędzy na akademik, by dostać się na studia do Krakowa... Tak, marzenie łysego o włosach :)

      Usuń
  12. Nawet nie mów, że nie wytrwasz, bo razem z innymi czytelnikami znajdziemy Cię gdzieś tam w tym zapyziałym miasteczku i zmusimy do pisania, chcąc poznać dalsze losy Caroline :D (Nie, to nie groźba! :D).
    Kochamy matematykę <3 Tak na poważnie tym razem. Profil mat - pol byłby najlepszym dla mnie, więc, oczywiście, wylądowałam na biol - chemie, a teraz na studiach polonistycznych. Życie jest dziwne :D Ale matmę, jako Królową Nauk, naprawdę da się lubić! I w takim razie już teraz życzę na maturze powodzenia :)
    A łysy o włosach marzyć zawsze może, a w Telezakupach Mango reklamowali swego czasu taki szampon na porost włosów :D Spróbować zawsze można :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dobrze, w takim razie wolę się Tobie i innym nie narażać i nigdzie nie pójdę, póki tej historii nie skończę :) Nawet mam drugą w planach, ale nie wiem czy ją zrealizuję, na razie wolę porządnie skupić się na tym opowiadaniu :)
      Dla mnie najlepszym profilem byłby mat-chem, bo lubię oba te przedmioty, chociaż nie powiem, rozszerzona matma mnie przeraża, ale mam nadzieję, że dzieki fakultetom w następnym roku szkolnym dobrze przygotuje się do matury.
      Na bio-chemie to tylko dzięki chemii się znalazłam. Biologii nie lubię. No, może z wyjątkiem anatomii człowieka, ale te wszystkie tkanki, ptaszki, rybki, paprotniki to przyprawiają mnie o zawroty głowy :p
      Kłopotem jest też dla mnie fizyka, ale w przypadku tego przedmiotu to poddałam się już w gimnazjum :)
      Serio coś takiego reklamowali? no, no postęp widzę, tylko żeby jeszcze te włosy wyrosły na głowie, a nie w innych częściach ciała :)

      Usuń
  13. Kochanie, już dawno wyraziłam opinię na temat Twojego rozdziału, ale co tam, chyba nie obrazisz się za jeden komentarz więcej, co. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, bym pisała jako anonimek, bo nie mam konta na Gmailu i jakoś mi się nie chce go zakładać ;p
    Kocham Twoje “bazgroly“, co prawda sądziłam, że opublikujesz swoje opowiadanie o Huncwotach, bo je uwielbiam i nie wiem, czemu nie chcesz założyć drugiego bloga z tym opowiadaniem, ale historia Caroline też może być.
    I choć chciałaś mi kiedyś powiedzieć całą fabułę, to nie rób tego - poniecierpliwię się trochę z resztą Twoich czytelników ^^

    Buziaczki od Twojej wiernej fanki - brotki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brotko, skarbie, ja wiedziałam, że w końcu sie nie powstrzymasz i cos nabazgrolisz w komentarzu, chociaż rozdział czytałaś u mnie, jeszcze niepoprawiony, ze wszystkimi bykami ;*
      Możesz komentować jako anonimek, pozwalam, pozwalam^^ Tylko podpisuj się, of course ;)
      Masz na myśli to moje opowiadanie, co niedawno skończyłam? Nie, nie, NIGDY tego nie opublikuję, tam jest tak w akcji namieszane, że chyba wszyscy by się poddali po przeczytaniu zaledwie części pierwszego rozdziału ;P
      Hej, chciałam powiedzieć, bo się pytałaś. Nie chcę, nie powiem, już ;P

      Usuń
    2. No popatrz, jaka to przewidywalna jestem, haha ;)
      A mam się tak podpisywac pod każdym postem czy jak (wybacz, ale jestem ciemna, jeżeli chodzi o sprawy związane z blogami ;))?
      Tak, tak. To, gdzie Syriusz wywalił się na lodzie (kocham tą scenę ;)). I bzdury gadasz, jest świetne, fakt, dużo bohaterów, ale to tylko uroku dodaje, a nie tylko James i Lily, James i Lily ;)
      I nie mów ;*

      brotka

      Usuń
    3. Nie, skarbie, wystarczy jak pod pierwszym komentarzem się podpiszesz. Znam Cię na tyle dobrze, że nawet jakby się jakiś inny anonim pod Ciebie podszył, to bym to wiedziała, poza tym mieszkamy przecież niedaleko od siebie.
      W ogóle jesteś jedną z dwóch osób z reala, które znają ten adres, wiesz? :)
      A co Ty masz do Lily i Rogacza, hm? ‘)

      Usuń
    4. O, to chyba powinnam czuć się zaszczycona, prawda? :p
      A kim jest ta druga osóbka?^^
      Nie no, kocham tą pare, naprawdę, ale lubię, jak akcja skupia się też na innych związkach, pojedynczych osobach czy wydarzeniach, a nie tylko serduszkowa sielanka - chyba rozumiesz, co mam na myśli?

      Usuń
    5. Jak najbardziej :*
      A, moja koleżanka z klasy^^

      Rozumiem, jak najbardziej i przyznaję Ci rację. Taka sielanka ma z resztą w zwyczaju szybko się nudzić :)

      Usuń
  14. Najpierw muszę Cię pochwalić za bardzo oryginalny pomysł ^^ Nie wiem, jak Ty, ale ja nigdy nie widziałam opowiadania o siostrze słynnego Harry'ego Pottera.
    Jak dla mnie, rodzice nigdy nie powinni ukrywać prawdziwego pochodzenia swojego dziecka. Powinno ono już od początku o wszystkim wiedzieć, żeby uniknąć takich sytuacji, jaka miała miejsce w domu Caroline.
    Jak dla mnie, Harry i Caroline mogli wychowywać się razem, bo przecież jak Wybraniec był bezpieczny u swojej ciotki, to i ona by była, ale wszystko, co wymyślił Dumbledore jest dziwne, więc nie ma o czym dyskutować xD
    Bardzo się cieszę, że Caroline już od początku znalazła sobie przyjaciół i nie okazała się takim prawdziwym wyrzutkiem, bo wiadomo, jak ludzie mogą potraktować nowych.
    No ale Fred i George wymiatają ;D Ta dwójka to najwspanialsze bliźniaki, jakie kiedykolwiek chodziły po tym świecie i ich nie da się nie kochać ^^ Aż dziwię się, że nigdy nie natrafiłam jeszcze na jakąkolwiek historię z nimi w roli głównej (Mhm... Mam pomysł ^^)
    No a Malfoy to nadęty bufon, który tak bardzo mnie irytuje, że mam ochotę coś mu zrobić. Mimo wszystko jest on jednym z moich ulubionych bohaterów. Paradoks?
    Jestem pewna, że Snape tak się przeraził, bo Caroline najzwyczajniej przypomina mu Lily. I pewnie dlatego, w jakimś stopniu lepiej ją traktuje.
    Szkoda, że Caroline jeszcze nie spotkała Hagrida. Już sobie wyobrażam, jakby on się z nią witał xD
    No a Harry... No jakoś nigdy go nie lubiłam.
    Nie mogę się doczekać opisu szlabanu u Umbridge ^^
    Weny życzę!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;) Ja osobiście czytam dwa opowiadania o siostrze Wybrańca ;)
      Moim zdaniem rodzice też nie powinni ukrywać przed dzieckiem prawdy o jego prawdziwym pochodzeniu.
      No cóż, Dumbledore zadecydował o rozdzieleniu rodzeństwa, a on... "Wie najlepiej" ;)
      No cóż, Hogwart ma to do siebie, że niezbyt toleruje się tam nowicjuszy, na całe szczęście, Caroline nie miała większego problemu z odnalezieniem sie w towarzystwie ;)
      O, czyżbyś miała w planach bloga o Weasley`ach? ;)
      Ja też kocham Malfoya. W książkach praktycznie nie ma przedstawionej tej jego bardziej wrażliwej natury, ale od czego są ff, prawda? ;) No i film - tam był jedna z moich ulubionych postaci ;)
      Tak, Caroline to praktycznie cała Lilka, dlatego Snape traktuje ja tak, a nie inaczej.
      A Hagrid jeszcze sie pojawi, spokojna głowa^^
      Może moja kreacja Harry`ego Ci się akurat spodoba?^^

      Usuń
  15. Na początek, wiesz jak nie mogłam się doczekać tego działu? Po prostu "masakra" ^^ Więc, najbardziej podobał mi się Malfoy z calutkiego działu! Świetnie odzwierciedliłaś jego arogancje, podłość i to jaki jest wiecznie napuszony. Naprawdę Ci się udało z Draconem. Szkoda, że ta stara jędza w różowym bereciku się zjawiła! Eh...nienawidzę jej, chyba nikt jej ie lubi. Co się dziwić? Chciałam jeszcze Ci napisać, że fajnie iż wybrałaś piątą część HP do swojego opowiadania. Jedna z najlepszych części, jest w niej dużo akcji, ale też dużo smutku. Eh...trudno będzie mi czytać o śmierci Syriusza - jeśli w ogóle poruszysz ten temat. Pamiętam, że zawsze płaczę jak opętana, czytając ten fragment...Może twoje opowiadania też wyciśnie ze mnie łzy...? Liczę, że tak! ;) Mam nadzieję, że szkoła nie przeszkodzi ci w prowadzeniu bloga i go nie zamkniesz, zanim nie doprowadzisz do końca historii Caroline i Harryego. Jestem strasznie ciekawa ich dalszych losów. Pozdrawiam i życzę duuuuuużo weny!
    U mnie nn / weasleyowie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem. W końcu. Mnie też pochłania szkoła i naprawdę cię podziwiam, ja ledwo co daję radę w gimnazjum (chociaż w sumie to moja wina, nie musiałam zgłaszać się na wszystkie możliwe konkursy), a ty jesteś w liceum i masz czas na blogowanie. Chociaż to dobrze, szkoła szkołą, ale są ważniejsze rzeczy. Choćby pasja.
    Kiedyś nie cierpiałam opowiadań o siostrach Harry'ego, dziewczynach Syriusza, dodatkowych Weasley'ach i tak dalej. Ale teraz jakoś przestały mi przeszkadzać i stwierdziłam, że jeśli są dobrze napisane, to czemu nie. A twoja historia jest dobrze napisana. I chociaż nie lubię Carolinę (ale ja tak mam, nigdy nie lubię głównych bohaterów) to uważam, że opowiadanie jest świetne. I szablon. I Karen jako Caroline. Kocham tę dziewczynę, chociaż w DW jeszcze nie doszłam do 11 i Amy.
    Po przeczytaniu kilku rozdziałów na raz nie wiem, co jeszcze mogę napisać. Ale obiecuję, że przy najnowszym rozdziale skomentuję jakoś sensownie. Teraz mam gorączkę i nie wyrabiam. Choroba nie wybiera.
    Pozdrawiam i życzę weny. <3
    PS. Powiadamiasz o nowych rozdziałach? Jeśli tak, to poproszę. Blog lub gg - 25295224.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety, gimnazjum... Jestem dopiero w drugiej liceum, a mam wrażenie, że wieki minęły od czasów, gdy byłam tzw. “gimbusem“^^
      Ja w trzeciej klasie zapisałam się na chyba 3 olimpiady. I do dziś żałuję tego jak fiks, bo przeszłam z każdej etap szkolny i na miedzyszkolnym akurat z chemii na której mi najbardziej zależało zabrakło mi chyba 3 punktów do przejścia do następnego etapu :(
      A tak poza tym - nie samą szkołą czlowiek żyje :p
      Ja dopiero w tym roku w lipcu zaczęłam pisać i wcześniej nie czytałam o siostrach Harry‘ego czy innych cudacznych postaciach, góra dwa, trzy ulubione ff o Huncwotach, nic więcej :)
      Cóż, może jeszcze kiedyś polubisz Caroline?^^ chociaż, rozumiem - o gustach się nie dyskutuje. Ja tam bardziej oceniam postacie ze względu na charakter, ale są też i tacy co jak Ty zalet doszukują się w drugoplanowych postaciach :)
      A może polubisz Juliette jak lepiej ją poznasz? ;)
      Ja jeżeli chodzi o DW to obejrzałam dawno temu pierwszy odcinek - jakoś nie oglądam czesto filmów, seriali, ogólnie telewizji. Ale cieszę się, że szablon i opowiadanie Ci. się podobają ^^doskonale Cię rozumiem - w sprawie choroby. Ja sama od tygodnia chora jestem, nocą zbijam gorączkę i chodzę do szkoły ze stanem podgorączkowym, chorym gardłem i katarem. Ciężko jest, ale nie chcę sobie zaległości robić, wiem, nienormalne to, czyli w moim stylu ;)
      Oczywiście, będę powiadamiać :)

      Usuń
    2. Ja teraz jestem w trzeciej gimnazjum i szczerze powiedziawszy nie mogę doczekać się liceum. :) W drugiej klasie poszłam na 3 olimpiady i poza geografią, którą całkiem olałam i na pierwszy etapie nie chciało mi się rozwiązywać zadań, to jestem laureatką z polskiego i historii. Więc na szczęście nie piszę humanistycznej części egzaminu. Teraz mam za to 4 olimpiady i jestem przerażona. A na chemię nigdy bym się nie zdecydowała, przedmiot jest straszny. :D
      Juliette ma cudowne imię, więc już na starcie ma plus. ^^ Oj, znam to, też gonię do szkoły z gorączką, katarem, kaszlem i całym zestawem. Ale cóż, wolę to niż potem niczego nie rozumieć i dostawać gorsze oceny.

      Usuń
    3. Musisz być niezwykle zdolna skoro zajęłaś tak wysokie miejsca w dwóch olimpiadach. Zazdroszczę, naprawdę ;) Teraz na jakie konkursy idziesz? :)
      A ja właśnie kocham chemię, chociaż ostatnio może perfekcyjnie mi nie idzie, bo mnóstwo w niej matematyki i fizyki, ale robię mnóstwo zadań i powoli oswajam się z tymi tematami. Z resztą muszę, w końcu chciałabym swoją przyszłość związać właśnie z chemią ^^
      Wiesz, teoretycznie bohaterka ma na pierwsze Penelope, a na drugie Juliette, ale fakt dlaczego każe nazywać się właśnie tym drugim, wyjaśnie dużo później ;)
      Ja o dziwo bardzo rzadko choruję na jakieś przeziebienia itd. Za to mam duże problemy z układem pokarmowym. A teraz pewnie stres osłabił moją odporność.
      U mnie to nawet nie chodzi o gorsze oceny, bo w liceum trzeba już obrac sobie w myślach mniej więcej konkretny kierunek do ktorego chce się dążyć i stopnie stopniami, ale liczy się to co zostanie w głowie do matury :) a z matematyki mam w tym roku stosunkowo mało godzin, bo 3 tygodniowo i nie chcę opuścić żadnej lekcji, tak samo z chemią i biologią (z tym ostatnim to nie wiem jak będzie, bo nie chcę zdawać rozszerzenia, ale jak będę zmuszona to i z tego będę musiała maturę pisać :)).

      Usuń
  17. Nareszcie starcie z Ropuchą :) Biedna Caroline... nie wie, co za koszmar na nią czeka. Ale przynajmniej pokazała pazurki. Ciekawa jestem na ile sposobów "uprzyjemni" Umbridge nadchodzący rok. W każdym razie zapowiada się ciekawie.
    Hmmm... Czy problem z bólem Caroline ma może coś wspólnego z blizną Harry'ego?
    Malfoy był cudowny :) Najpierw atakuje, a gdy zbliża się niebezpieczeństwo, to zachowuje się jak baba i inni muszą ratować mu tyłek. W takich chwilach mam przed oczami scenę, w której Szalonooki zamienia go w fretkę xd Piękne... ^^
    Jeżeli masz czas, to możesz mnie powiadamiać o rozdziałach. Ja i tak,gdy się nudzę, mam tendencję do ciągłego odświeżania stron ;)
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć!
    Rozdział bardzo mi się podoba. Malfoy zrobił z siebie osobę poszkodowaną, a powiem Ci szczerze, że bardziej podobałoby mi się, gdyby Caroline porządnie mu przyłożyła! A co, w końcu należy mu się. Szkoda również, że rozmowa Harry'ego z Caroline nie trwała zbyt długo. No i ten szlaban... ciekawe, jak będzie wyglądał.
    Och, szkoła. Ja nie wiem, czy ci nauczyciele nie mają co robić? Wciąż tylko kartkówki i sprawdziany, a to przecież wrzesień! Masakra-.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, szczerze mówiąc, też by mi się to bardziej podobało, ale nie mogę z Caro aż takiej bandytki zrobić, co to to nie :p
      O szlabanie będziesz mogła poczytać już za tydzień ^^

      Ech, nic nie mów, ja jestem już porządnie zmęczona i odporność też mi osłabła przez tą kochaną szkołę... nie wiem jak dożyję czerwca, naprawdę...

      Usuń
  19. Chyba nie muszę mówić, że jak zwykle super? Nie mogę się doczekać kiedy Harry odkryje że Carolinne jest jego siostrą i oczywiście jestem ciekawa, kiedy w jej życiu nadejdzie czas na zakochanie ;>> Co do najlepszej szkoły w województwie - wcale nie jest tak różowo, mówiąc krótko - "za*****ol" ;P. Poza tym to dopiero pierwsza klasa, trzeba się przestawić, nowi ludzie, nowe miejsce. A przy tych wszystkich wielkich mózgach czuję się taka głupia... Anyway, czekam z niecierpliwością na nowy post (giń za tak rzadkie dodawanie :D) i pozdrawiam z moich Krakowa, gdzie akurat dziś słonecznie i bardzo przyjemnie.
    PS. Nieprzyjemny był za to sprawdzian z metematyki, zdecydowanie NIEPRZYJEMNY -.-'
    Abricot [mirtillo-gatto]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moment odkrycia prawdy będziesz musiała trochę poczekać ^^ wątek miłosny mam w planach, mam tylko nadzieję, że uda mi się go zrealizować :)
      Liceum to ogólnie jeden z najfajniejszycch okresów w życiu, chociaż jego początki wcale nie są u większości uslane różami. Ale właśnie, grunt to oswoić się z nowym miejscem :)
      Rety, jak ja kocham Kraków - wciąż się ludzę, że dostanę się na UJ...
      U mnie sezon na sprawdziany zaczyna się już za dwa tygodnie, tak to tylko jeden miałam z chemii w drugim dniu szkoły, tak poza tym to codziennie kartkowki i pytanie :/

      Usuń
    2. I bez wątku miłosnego jest bardzo ciekawie ;) Też widzę już dobre strony liceum, ludzie są naprawdę super (tzn ta "normalna", nie "nauka jest moim życiem" część) i widać, że nawet nauczyciele nie traktują nas jak wtórny debili, ale jak równych sobie, nauka ma zupełnie inną, fajniejszą formę. Chociaż oceny na pewno już nie będą takie jak w gim ;)
      Na UJ? Wiesz już, jaki kierunek?

      Usuń
    3. U mnie w klasie na całe szczęście większość jest tych normalnych :) jestem na bio-chemie i mamy tak obladowany plan, że ci co kuja możliwie wszystko, to tak naprawdę niczego się nie uczą. Ja już przykładam się do przedmiotów maturalnych.
      W liceum oceny już nie mają tak wielkiego znaczenia, choć nie powiem, fajnie tak dostać piątkę o najwyższej wadze^^
      Kierunek wybrałam już w te wakacje - CHEMIA ;) jestem dopiero w drugiej klasie ale nie sądzę, bym już zmieniła decyzję. Z resztą fajnie by było dostać się zarówno na UJ choć wiem, że dla niebogatej dziewczyny z małego miasteczka, której nie stać na korepetycje i musi się wszystkiego uczyć sama, to wręcz czyn godny herosa, ale może być też politechnika. Z tym że też inna sprawa, jak już napisałam, majetna nie jestem i na dzień dzisiejszy to moją mamę stać tylko na to, by sfinansować mi studia na Śląsku, no ale zobaczymy jak to dalej będzie ^^

      Usuń
    4. Też jestem w biol-chemie, w gimnazjum byłam laureatką olimipiady z chemii ;P Ale jeszcze nie myślałam nad studiami ,choć rozważałam biotochnologię i chemię właśnie. Ale raczej chciałabym studiować za granicą, chociaż wiadomo, pewnie jeszcze wszystko się zzmieni. Paradoksalnie, najbardziej cisną nas z polskiego i historii (czyli moich znienawidzonych przedmiotów), także powodzenia dla mnie ;<
      No to trzymam kciuki, żebyś mogła studiować w Krk, bo to świetne miasto ;) Moja dobra znajoma studiowala chemię na UJ (w zeszłym roku ukończyła) i była badzo zadowolona, nawet załapała się na stypendium we Francji :D

      Usuń
    5. Rety zazdroszczę, mi dosłownie kilku punktów brakowało do dostania się na etap wojewódzki. Ale prawda jest taka, że nie mam szczęścia do nauczycieli z chemii. Teraz uczy mnie dyrektorka, której praktycznie nie ma w szkole i to wygląda tak, że potem na chama wali nam na zastepstwach chemię i na szybko robimy materiał :(
      I też cisną nas z historii - mam material rozszerzony, ale co tam wystarczy, że będę przygotowana na dostateczny, porobię sciagi i jakoś wywalcze tą czwórkę na koniec :)
      A z polskiego też mam kosę, ale to jeden z moich ukochanych przedmiotów, więc nie narzekam :)
      O studiach za granicą nie myślałam, ale i tak planuję emigrację i wiem, że predzej czy później znajdę się w Niemczech czy Norwegii. Ale na życie w Polsce też bym nie narzekała. Za granicą wcale nie jest tak różowo, no chyba że ktoś ma tam rodzinę i znajomości.

      Usuń
  20. "- Oj, Francuzeczko, Francuzeczko – westchnęła uspokojona już rudowłosa. – Co my się z tobą mamy... " - Co my z tobą mamy
    Dolores Umbridge... Taaak osoba, dzięki której jeszcze bardziej "pokochałam" różowy. Landryna, jakich mało. Boże, jest straszna -.- I ta karą, którą wymierzyła Harry'em... IDIOTKA, NO!
    Współczuję Caroline, że musiała przyjść do Hogwartu akurat w momencie, kiedy ona jest nauczycielką Obrony Przed Czarną Magią. Tylko czytać coś w podręczniku to takie nudy, że aż się odechciewa żyć! Trzeba czasami mieć zajęcia praktyczne, a nie tylko teoria. A tu nic z tego ;x
    Współczuję jej też tego, że musi ukrywać przed Harrym, iż jest jego siostrą. W końcu to nie jest byle co. Ja , na jej miejscu nie dałabym rady. Wyjawiłabym mu prawdę! Niestety, taka silna to chyba nie jestem, żeby przechodzić codziennie obok brata i unikać jego wzroku. ;x

    No tak, jak zawsze Draco wychodzi ze wszystkiego obronną ręką. Wszyscy dookoła są wiecznie winni, a Malfoy to ofiara. Ofiara, która wstrzyna każdą kłótnię i konflikt jako pierwsza. Super, Draco, oby tak dalej!
    Szkoda jedynie Caroline, bo będzie musiała znosić twarz Umbridge dłużej, niż to konieczne -.- Przynajmniej nie będzie musiałą Harry'ego pytać , jak ona lubi karać uczniów...
    Ehh, no nic... Rozumiem całkowicie Twój brak czasu i jak widzisz, ja też na niego cierpię. A jeśli chodzi o słońce to witaj w klubie także, bo u mnie tak zimno, że przydałoby się w czapkę, szalik i rękawiczki zaopatrzyć ;d W dodatku tera piszę skostniałymi palcami! ;d
    No nic, kończę , pozdrawiam i zapraszam także do mnie na 4 rozdział http://krok-huncwota-czyli-psota.blogspot.com/
    I oczywiście czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  21. kurcze masz tych komentarzy tyle, że się tak zastanawiam czy jest sens pisać mój, ale i tak napisze xD Więc tak: To była jej pierwsza rozmowa z Harrym co nie? Świetnie ci wyszła! Nie mogę doczekać się jej szlabanu z ropuchą. Strasznie współczuję Caroline że musiała ją poznać ... Jakby rok później przyszła to by było spoko... Jestem strasznie ciekawa jak się to wszystko rozwinie, bo przecież strasznie dużo się na pewno zmieni bo będzie nowa postać... A kiedy pojawi się Gwardia Dumbledore'a? Carolinie też tam będzie! Jak nie to ci coś zrobię bo ona musi tam być! A co do Malfoya to ja go nienawidzę! niech idzie umrzeć!!! Biedny niewinny Dracuś.... Bleeeee -.- Przez niego każdy ma kłopoty -.-

    OdpowiedzUsuń
  22. O JEŻU. NIE WIEM CO NAPISAĆ.
    Zacznę od tego, że GRATULUJE. Po prostu gratuluję. I na tym też skończę bo nie wiem co powiedzieć więcej.
    GRATULUJE I POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee... Dzięki ? O.o
      Nie mam pojęcia z jakiego powodu mi gratulujesz, ale również pozdrawiam :)

      Usuń
  23. Bardzo bardzo fajny rozdział ;D Czekam Na więcej ;)) Dzięki tobie odrywam się od tego mugolskiego świata ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę, że mogę dodać trochę magii do Twojego życia ;)

      Usuń
  24. i kolejny blog z serio o harym poterze, czy jak to się pisze, jakoś nigdy mnie nie zaciekawiło, żeby na jakiś zwrócić większej uwagi, no dobra, może zdarzył się jeden, a może dwa przed twoim, ale teraz piszę o twoim, a więc postanowiłam przeczytać i ... jestem pod wrażeniem :)
    Już jak zaczęłam czytać początek miałam wrażenie, że czytam książkę jakieś sławnej pisarki - jak na złość każde nazwisko mi umcknęło x DD - ale nie ważne, haha ^^ nie bd się pogrążać jeszcze bardziej xD
    dodam jeszcze, że z faktem iż nie oglądałam filmów z potterem, nie zbyt jestem w tym wszystkim ogarnięte, ale jakoś sobie poradzę, bo zamierzam czytać ^^
    a i jeszcze na koniec dodam: IDŹ MIEĆ TALENT GDZIE INDZIEJ !!! haha : ))

    OdpowiedzUsuń
  25. Przepraszam, ze tak dawno nie pisałam, ale miałam, a w sumie mam pewne problemy zdrowotne no i zaczęła się szkoła, więc czasu też brak. Ale przeczytałam wszystko to, czego wcześniej nie mogłam i jestem na prawdę mile zaskoczona. Charaktery w Twoim opowiadaniu są bardzo podobne do tych z książek, a jednak dodajesz do nich coś swojego. Ugh.. jak ja nie znoszę takiego Malfoy'a i Umbridge. Mam nadzieję, że ten szlaban nie będzie aż tak dotkliwy. Życzę dużo weny.
    Pozdrawiam serdecznie ;)
    [Paula]

    OdpowiedzUsuń
  26. Kurczę. Zawsze mnie zastanawia, dlaczego w gryfońskich opowiadaniach to Draco musi być źródłem wszelkiego zła. Jakby sam Voldemort w zupełności nie wystarczał. Eh, to rani moje ślizgońskie serce! ;p

    Caroline dostaje napadów histerii na widok Pottera. Coś jest z tym nie tak. Powinna tak reagować? To jest... hm, lekko dziwne.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Gryfoni nienawidzą Slizgonow, kochana Beo :)
      Ja cóż, muszę (chce) trzymać się tego kanonu.
      I nie martw się, to zachowanie Caroline do niczego podejrzanego nie prowadzi :)

      Usuń
  27. Blog świetny . Nie moge doczekac sie kolejnego rozdziału , jestm strasznie ciekawa :) Ale mam pytanie. Kim jest dziewczyna , ktora przedstawiłas jako siostre Harrego ( chodzi mi o zdjecie dziewczyny w szablonie ). Bardzo bym chciała wiedziec jak na prawde sie nazywa o ile to nie jest problem . :) Dzięki i pozdraiwam. -Yo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za miły komentarz ;)
      Jeżeli chodzi o dziwczyne w szablonie - to Karen Gillan we własnej osobie ;)

      Usuń
    2. Ależ nie ma za co ;* Dziękuje ślicznie . :)

      Usuń
    3. Również nie ma za co :)

      Usuń
  28. Szkoda, że nie rzuciła na Malfoya jakiegos uroku czy coś... :P
    i kiedy Harry w końcu dowie się o tymże to jego siostra??? Fajnie by było gdyby sie w niej zadużył... :P Musze przyznać, że trochę inaczej sobie wyobrażam Caroline, ale tak to pewnie ma każdy :D
    Rozdział świetny, ale czasem nie mogę się połapać co kiedy się dzije, ale to pewnie tylko przez młodsze rodzeństwo XD. Jestem bardzo ciekawa co dalej, więc zaraz przechodzę do następnego rozdziału :)
    kim jest dziewczyna, która przedstawia Juliette?
    Pozdrawiam Deana Winchester (flammaincordemeo.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Broom

Obserwatorzy