czwartek, 1 listopada 2012

09. Incydent w Hogsmeade

 Nie mogę uwierzyć w fakt, iż niedawno rozpoczął się mój drugi miesiąc w Hogwarcie.
Mój pierwszy hogwarcki październik... Moja pierwsza hogwarcka, październikowa sobota.

 Siedząc na swoim wciąż niezasłanym łóżku z szeroko rozsuniętymi, karminowymi kotarami, przeglądam ubrania nadające się na dzisiejsze wyjście do...

- Juliette, możesz mi jeszcze raz powiedzieć, dokąd właściwie idziemy?!

 Drzwi do łazienki otwierają się na oścież. Czarnowłosa przez chwilę mierzy mnie długim spojrzeniem, kończąc układać swoje gładkie pasma w artystycznego koka upiętego na wysokości lewego ucha.

- Idziemy do Hogsmeade, Caroline – odpowiada, gdy ostatnia wsuwka trafia we właściwe miejsce, ginąc w otchłani lśniących włosów. – Taka typowa wioska czarodziejów, z pewnością ci się tam spodoba. Osobiście bardzo się cieszę, że w tym roku tak wcześnie można się tam wybrać.

 Odpowiadam jej lekkim uśmiechem, w końcu decydując się na założenie zwykłych dżinsów w ciemnym odcieniu granatu i bluzki z krótkim rękawem w kolorze soczystej zieleni, idealnie komponującej się z moimi włosami.

 Przebranie się i doprowadzenie fryzury do jako takiego porządku zajmuje mi niecałe dziesięć minut.

- I jak? – Pytam się przyjaciółki, robiąc jednocześnie jeden powolny obrót wokół własnej osi.

 Dziewczyna jednak nie odpowiada. Cięgle przypatrując się mojej postaci, macha różdżką w kierunku okna, które pod wpływem zaklęcia otwiera się szeroko, wpuszczając tym samym do naszego dormitorium rześkie i potwornie zimne, październikowe powietrze.

 Krzywię się w reakcji na tą niemiłą niespodziankę, mocno pocierając dłońmi moje, w trzech czwartych odsłonięte, ramiona.

- Nadal masz zamiar iść tam tak skąpo ubrana? – Juliette, opierając się o parapet przy wciąż otwartym oknie, przygląda mi się z wyraźnym rozbawieniem na swojej ślicznej buzi.

 W odpowiedzi prycham niczym mała kotka, wskakując do swojego, wciąż jeszcze ciepłego, łóżka i nakrywając się kołdrą.

- Dlaczego w tej całej Anglii jest tak cholernie zimno?!

 Czarnowłosa wybucha krótkim, dźwięcznym śmiechem, po czym zamknąwszy szczelnie okno, siada obok mnie na łóżku, delikatnie zsuwając ze mnie puchowe nakrycie.

- Bardzo ciepło jest tam we Francji? – Pyta się po chwili, wpatrzona w moje blade ramiona, obficie pokryte gęsią skórką.

- Cóż... Taki strój, jaki mam teraz na sobie, zazwyczaj wystarczał przy weekendowych wypadach do Trou, aczkolwiek przeważnie, zamiast długich spodni, nosiłam swoje ulubione, zielone szorty.

 Brwi nastolatki na chwile unoszą się znacznie ku górze.

- Nie potrafię sobie wyobrazić tak wysokiej temperatury w czasie trwania roku szkolnego. A tak poza tym, co to właściwie jest to całe... Threw?

- Trou – poprawiam dziewczynę z uśmiechem. – Nadmorskie miasteczko zamieszkiwane tylko i wyłącznie przez czarodziejów, chronione specjalnymi zaklęciami przed mugolami. Wypady do tego miejsca były jedną z nielicznych rozrywek w mojej rygorystycznej szkole. Niestety, większa jego część z otwartymi ramionami przyjmuje jedynie tych bardziej zamożnych. Wszelkie sklepy, restauracje... Nawet za niewielką rzecz trzeba było zapłacić niezłą fortunę. Tak to już jest w świecie magii we Francji. Nie status krwi się liczy jak tutaj, tylko majątek. Im więcej masz pieniędzy i obracasz się w bogatym towarzystwie, tym wyżej możesz się wybić.

 W duchu liczę na to, że nastolatka nie zacznie wypytywać o zamożność mojej przybranej rodziny.
Juliette myślami jest i tak gdzie indziej. Wpatrując się w swoje szczupłe palce, szepcze praktycznie bezgłośnie:

- Z dwojga złego, wybrałabym pogoń za pieniędzmi, niż zawiść i chęć mordu z powodu czystości krwi...

 Na moment zapada między nami głęboka cisza przerywana od czasu do czasu odgłosami dobiegającymi z Pokoju Wspólnego.

- Tak czy siak – czarnowłosa jako pierwsza przerywa niezręczną sytuację – nie pozwolę, byś przez taki strój nabawiła się zapalenia płuc czy innego przeklętego choróbska.

 Nim się orientuję, trafia we mnie czarnym, zamszowym żakietem.
Przez chwilę oglądam go w milczeniu, po czym szybko nakładam na wciąż zmarznięte ramiona.

- Teraz możesz bez przeszkód wybrać się z nami do Hogsmeade – mówi, zawiązując mi jeszcze na szyi jedwabną apaszkę w oliwkowym odcieniu.

 Chcę podziękować przyjaciółce za tak wielką przysługę, gdy drzwi do dormitorium otwierają się z impetem, po czym do pomieszczeniu, niczym błyskawica, wpada Ginny, uśmiechnięta od ucha do ucha, z włosami w lekkim nieładzie.

- Wszystko załatwione – rzuca wesoło w naszym kierunku, szukając czegoś uporczywie pod własnym łóżkiem. – Za niecałą godzinę mamy spotkanie Pod Świńskim Łbem. Przed chwilą rozmawiałam z Michaelem, by przyprowadził do Hogsmeade swoich kolegów. Im więcej tym lepiej, prawda?

 Zdezorientowana przenoszę swój wzrok to na Weasley, to na Andswer. Nagle dociera do mnie, że jestem jedyną osobą w tym pokoju, która nie ma pojęcia jak zinterpretować słowa rudowłosej.

- Wybaczcie dziewczyny – odzywam się nieśmiało – ale czy ja o czymś nie wiem?

 Obie odwracają wzrok w moją stronę, najwyraźniej zdziwione taką, a nie inną reakcją.

- Jeszcze jej nie powiedziałaś? – Ginny przez chwilę mierzy czarnowłosą pytającym spojrzeniem, po czym zwraca się już tylko do mnie. – Hermionie udało się przekonać Harry'ego co do jakiś tam potajemnych lekcji obrony przed czarną magią, o ile dobrze zrozumiałam jej słowa. No i dzisiaj jest takie pierwsze spotkanie organizacyjne, by tak ogólnie przedstawić całą sprawę, sprawdzić ilu ochotników się zgłosi... Rozumiesz?

 Kiwam przytakująco głową, nie będąc w stanie znaleźć jakiejś bardziej konkretnej odpowiedzi.

 Potajemne lekcje obrony przed czarną magią?! To jest ten cały plan Hermiony? Czy to w ogóle jest... Bezpieczne? A jeżeli Umbridge...

 Na samo wspomnienie znienawidzonej przez siebie twarzy, czuję ogromną falę mdłości. Nagle kolana stają się dziwnie miękkie, a policzki gwałtownie się ochładzają.

- Caroline, co ci jest? – Młoda Weasley jest wyraźnie zaniepokojona moim stanem; zaraz zjawia się przy moim boku, a przy drugim pojawia się Juliette.

- W... Wszystko w porządku – uśmiecham się blado, chcąc powrócić do utraconej równowagi. – Myślicie, że będę mogła przyłączyć się do waszej... Organizacji?

 Rudowłosa uśmiecha się ciepło.

- Właściwie to od razu zaliczyliśmy cię do pierwszego składu. W końcu dziewczyna, która tyle przeszła przez tego babsztyla jest jednym z lepszych materiałów na uczestnika takich lekcji.


~*~
- Kiedy właściwie oddałaś zgodę rodziców na wypady do Hogsmeade?

 Odwracam wzrok od kamiennej kolumny ze skrzydlatym dzikiem na szczycie, po czym kieruję go w stronę przyjaciółek.

- Niczego nie oddawałam. Ale przypominam sobie, że w sierpniu, podczas wizyty Dumbedore'a w Tulon, opieku... Eee... Rodzice podpisywali jakieś papiery. Skoro dzisiaj byłam zapisana na liście u tego zgrzybiałego Filcha, to znaczy, że podpisali przy okazji również zgodę.

- Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że Dumbledore'owi chciało się jechać do samej Francji – mówi rudowłosa, w zamyśleniu wpatrując się w daleki horyzont. – No, ale skoro przyjęli cię do Hogwartu tak  późno...

 Nic nie odpowiadam dziewczynie, jedynie spuszczam niżej głowę pozwalając, by wiatr przykrył moją, czerwoną ze wstydu, twarz kurtyną kasztanowych włosów.

 Resztę drogi pokonujemy dyskutując o typowych dniach roboczych w Hogwarcie, urokach bycia na czwartym roku i planując dalszą przyszłości.

- Chciałabym zostać uzdrowicielem – wyznaję z uśmiechem, obserwując, pozłacane liśćmi, gałęzie mijanych drzew, tańczące w powietrzu, w blasku jesiennego słońca. – Wyobrażacie sobie, jakie to cudowne uczucie, mieć świadomość , że uratowało się czyjeś życie, że wyleczyło się jakąś ciężką chorobę?

- Też kiedyś się nad tym zastanawiałam – odpowiada Juliette. – Albo zostanę zielarką... Wszystko, byleby tylko nie trafić do tego zakłamanego Ministerstwa.

 Przypatruję się uważnie twarzy Weasley, która w odpowiedzi marszczy czoło z dezaprobatą.

- Mój ojciec pracuje w Ministerstwie – odzywa się po chwili. – I chociaż przeważnie uśmiecha się na myśl o swojej pracy, ja czuję, że to w większości jest dobra mina stwarzana do złej gry – przerywa na chwilę, opanowując drżenie głosu. – Sama nie mam pojęcia, kim tak naprawdę chcę być. Jednak marzę o tym, by zmienić ten przeklęty system. By, chociaż w większości, wprowadzić równouprawnienie. By mugolak na równi z równym mógł pracować w jednym biurze z czarodziejem czystej krwi...

 Słowa przyjaciółki sprawiają, że na moment zapominam jak mówi się po angielsku. Francuski też gdzieś mi umyka. Nie potrafię ubrać uczuć w słowa, zdobywam się jedynie na to, by objąć pocieszająco rudowłosą.

 Znów zapada między nami nieznośna cisza, urozmaicana jedynie wesołym świergotaniem ptaków.

- W porządku, Caroline – twarz Ginny ponownie rozjaśnia wesoły uśmiech. – Co nas nie zabije, to wzmocni, prawda? A tak w ogóle, jesteśmy już na miejscu.

 Odwracam głowę we wskazywanym przez Juliette kierunku, dostrzegając pierwsze kamienne domki i grupki uczniów z Hogwartu, którzy najwyraźniej wcześniej opuścili mury szkoły.

- Niestety, Caroline, ale swojej pierwszej wizyty w wiosce nie zaczniesz od najmilszego miejsca. Gospoda Pod Świńskim Łbem to dosyć... Ponure miejsce. Ale jak później, po spotkaniu, pokażemy ci Miodowe Królestwo, pub Pod Trzema Miotłami czy sklep Zonka, od razu poprawi ci się humor.

 Juliette posyła mi uśmiech obiecujący godziny świetnej zabawy, dzięki której będę mogła odreagować cały stres kumulujący się we mnie od początku września.

 Po skręceniu w jedną z bocznych uliczek, na jej końcu dostrzegam niewielkiej wielkości budynek.
 Po chwili w oczy rzuca mi się skrzypiąca na wietrze, stara, zniszczona tarcza, wisząca nad drzwiami, przedstawiająca wizerunek łba dzikiej świni, z którego ściekająca krew w brzydki sposób zdobi białe płótno.

 Krzywię się z niesmakiem, kiedy znajduję się w brudnym i obskurnym pomieszczeniu, a gdy do moich nozdrzy dociera wyjątkowo nieprzyjemny zapach, czuję jak śniadanie, mimo woli, cofa się z żołądka do przełyku. Całe wnętrze, oświetlane głównie przez świece i po trochę przez ledwo wpadające do środka światło słoneczne, wypełnione jest aurą strachu, wyraźnie naruszającą osobistą przestrzeń każdego porządniejszego przybysza.

 Chcąc oderwać wzrok od drobinek brudu tańczących w powietrzu przy białych, słonecznych promieniach wpadających przez zakurzone szyby, zaczynam szukać Harry'ego.

 Znajduję go dosyć szybko, otoczonego niewielkim gronem młodych ludzi, jednak wcześniej wpadają mi o oko dwie inne postacie.
 Pierwsza z nich to blondwłosa kobieta ubrana w stary, zielony, powyciągany sweter i zniszczone spodnie, przebierająca nerwowo bosymi stopami po zakurzonej, kamiennej podłodze.
 Trzymana jest za nadgarstek przez drugą, zakapturzoną postać.
Marszczę brwi, zastanawiając się dlaczego akurat obecność tych osób wydaje mi się podejrzana.

 Chcę zapytać jedną ze współmieszkanek czy przypadkiem nie kojarzy tych osób, jednak plan ten burzy mi natychmiast Hermiona.

- Caroline, chodź do nas! – Woła, uśmiechając się przyjaźnie.

 Wzdycham ze zrezygnowaniem, siląc się na uprzejmy uśmiech.
Dopiero teraz spostrzegam, że we wnętrzu gospody znajdują się tylko uczniowie Hogwartu. Podchodząc bliżej miejsca, w którym znajduje się brat z dwójką swoich najlepszych towarzyszy, uważnie lustruję twarze przybyłych, kojarząc je bardziej lub mniej. Dostrzegam znajomych mi Katie Bell, Angelinę Johnson, Niville'a Longbottoma, Cho Chang, Michaela Cornera. Zauważam również jasną czuprynę Luny. Reszta uczniów znana jest mi tylko i wyłącznie z widzenia.

- Cóż... – Na dźwięk głosu Hermiony, gwar w gospodzie momentalnie ustaje. – Wszyscy z was zapewne domyślają się, po co tutaj przyszli...

 Obserwuję Gryfonkę dzielnie walczącą z lekką tremą, usiłującą wszystkim zebranym przekazać najważniejsze informacje.
 Nagle przypominam sobie o dwójce tajemniczych ludzi. Czy przysłuchują się przemowie piętnastolatki?

 Gwałtownie odwracam wzrok w kierunku, gdzie widziałam ich jeszcze przed paroma minutami, jednak napotykam jedną wielką pustkę, żadnej żywej duszy.
 Nagle, przez zakurzoną szybę, zauważam tą samą kobietę, usilnie próbującą wyrwać się z uścisku zakapturzonej postaci, która z łatwością pokonuje stawiany przez nią opór.

 Czuję jak serce zaczyna mi szybciej bić. Mam jakieś złe przeczucie... Może powinnam przerwać toczącą się naradę i poprosić, by ktoś wraz ze mną poszedł sprawdzić czy nic nie stało się tej kobiecie?

- Jeśli chcecie do nas dołączyć... – Targana sprzecznymi emocjami jak przez mgłę słyszę głos Granger.

 Nie wtrącaj się tam, gdzie cię nie proszą, słyszę alarm we własnym wnętrzu.

 Mimo to decyzja, którą nagle podejmuję, jest zupełnie inna.
Ukradkiem spoglądam na stojącą obok mnie Juliette uważnie wsłuchującą się w Harry'ego opowiadającego o powrocie Voldemorta.
 Chociaż wiem, że sama powinnam zainteresować się trwającą dyskusją, jakaś natrętna siła ciągnie mnie do wyjścia.

 Silny wiatr uderza w moją twarz, gdy w końcu znajduję się na zewnątrz.

- Brawo, geniuszu, dokąd teraz chcesz iść? – Pytam samą siebie, czując jak dłonie mimowolnie zaczynają mi się pocić.

 Po paru sekundach stania w bezruchu, ruszam tą samą drogą, którą dotarłam z dziewczynami do tej obleśniej gospody.

 Do moich uszu dociera przeraźliwy, kobiecy krzyk.
Krew w jednym momencie uderza mi do głowy i zanim zdaję sobie sprawę, co tak właściwie robię, kieruję się do źródła tych okropnych dźwięków.

 Nie mam pojęcia, gdzie jestem, jaka to część wioski. Mam wrażenie, że to ślepy zaułek w większości zawalony starymi, ogromnymi kartonami. W powietrzu wyraźnie wyczuwalny jest zapach stęchlizny i... Krwi?

 Serce na chwilę przestaje mi bić, gdy, skryta za jednym z olbrzymich pudeł, dostrzegam tą samą kobietę, którą zauważyłam Pod Świńskim Łbem.
 Z przerażeniem dostrzegam ogromną, szkarłatną plamę na jej brzuchu, z której obfitym strumieniem tryska gęsta, ciemnoczerwona ciecz.

- Powtarzam się po raz ostatni – dopiero po chwili dostrzegam obiekt jej przerażenia; ta sama zakapturzona osoba stoi przed nią z wyciągniętą przed sobą różdżką. – To twoja ostatnia szansa na przeżycie. Masz czystą krew, wielki potencjał. Czarny Pan...

- NIGDY!!! – Drze się kobieta. – Nigdy nie zniżę się do twojego poziomu! To ty jesteś zdrajcą! Zdrajcą i tchórzem w dodatku! Wolę umrzeć niż służyć temu psychopacie!

- Sama to powiedziałaś. CRUCIO!

 Mój umysł w ułamku sekundy zostaje opanowany przez wrzask torturowanej kobiety. Nogi mam jak z kamienia, przez co nie mogę ruszyć się z miejsca i pobiec na ratunek ofierze mężczyzny, który zapewne jest jednym z pachołków Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.

 Nagle przed oczami staje mi salon w domu moich opiekunów. Po chwili dostrzegam smutną twarz opiekuna.

- Nie raz z kolejnych misji wracaliśmy z poważnymi ranami lecz było to nic w porównaniu z tym, jakie piętno odbijała ta robota na naszej psychice.

 Na ziemię sprowadza mnie odgłos wybuchu. W tej samej chwili dostrzegam, że przy leżącej nieruchomo na wznak kobiecie nie ma już nikogo.
 Odzyskując siłę w nogach, podbiegam do niej, ściągając jednocześnie żakiet, którym po chwili usilnie próbuję zatamować krwawienie z jamy brzusznej. Na próżno.

- Zostaw – dociera do mnie cichutki, zmęczony cierpieniem głos. – To i tak nic nie da.

 Brudna, zmęczona twarz nieznajomej sprawia, że do moich oczu napływają łzy.

- Wykonałam swoją misję, nie poddałam się – ranna uśmiecha się leciutko, chwytając mnie ostatkami sił za rękę. – Ty też musisz walczyć. Obiecaj, że będziesz walczyć. Musimy walczyć, my...

- Caroline!

- Na Merlina, co tu się stało?!

- Caroline, wszystko w porządku? Nic ci nie jest?!

 Czuję jak czyjeś ramiona unoszą mnie do pionu, mocno podtrzymując, gdyż nie jestem w stanie stać o własnych siłach.
 Nie dociera do mnie jednak większość sygnałów z zewnątrz. 
Jakiś mężczyzna zadaje mi pytania, na które albo przytakuję, albo kręcę przecząco głową.

 Pyta czy znam ofiarę – zaprzeczam.

 Czy wiem, kim był morderca – zaprzeczam.

 Czy tylko ja widziałam całe zajście – chyba tak... Chyba...

 Słyszę szloch. Ktoś oznajmia, że kobieta nie żyje. Inny głos mówi, że powinnam odpocząć. Skądś dociera do mnie szloch jakiejś dziewczyny. To chyba Ginny. A może Juliette?

- Caroline, słyszysz mnie. Daj jakiś znak, proszę! Przytaknij, pokręć głową, mrugnij... Cokolwiek! – Na dźwięk głosu brata opanowuje mnie jeszcze większy strach.

 Odwracam powoli głowę, napotykając parę zaniepokojonych, przejętych, zielonych tęczówek, ukrytych za okularami w okrągłych oprawkach.

- Harry... – Szepczę, nie panując nad kolejnym potokiem łez zalewających policzki, szyję. – Ja nie mogłam jej pomóc... Chciałam, ale nie mogłam. Nie zdążyłam...

 Wypowiedziawszy to, co leżało mi na sercu, zamykam oczy, chcąc odciąć się od tej potwornej rzeczywistości i osuwając się w ramiona podtrzymującej mnie osoby.


~*~
 Nie spodziewaliście się chyba takiego szybkiego dodania notki, prawda?
Powiedzmy, że to taki mój prezent dla Was z okazji wczorajszego Halloween (wiem, że to nie jest polskie święto, ale jednak związane z magią, pozna tym wypada w nie rocznica śmierci mojego ukochanego paringu – Lily i Jamesa Potterów).

 A korzystając z faktu, że mamy dzisiaj Wszystkich Świętych, chcę zadedykować ten rozdział Tacie, którego niestety nie ma już na tym świecie, ale wierzę, że jest gdzieś obok i obserwuje między innymi moje blogowe poczynania – to w końcu On sprezentował mi pierwszą książkę o Harrym, gdy miałam dziesięć lat. Z resztą, połowa tego rozdziału powstała właśnie dzisiaj, gdy stałam przy Jego grobie. 
Jak myślisz, Tato, spodoba się moim ukochanym czytelnikom, ten rozdział?

P. S. Tytułowy incydent jest tylko i wyłącznie wytworem mojej wyobraźni, a przedstawiony "pachołek Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać" jest postacią epizodyczną - musiałam po prostu wprowadzić w końcu jakąś akcję ;)

64 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Good :)
      Czekam na opinię :*

      Usuń
    2. Dobra, to od początku! Bardzo podoba mi się postać Juliette, jest to taka dobra przyjaciółka, która zawsze pomoże. Miejsce „Trou” jest dla mnie niegdyś fascynujące! Ogólnie była szkoła Caroline zawsze mnie ciekawiła, wszystko takie poukładane i na miejscu. Chociaż i tak wolę Hogwart, gdyż jest bardziej tajemniczy. Potajemne lekcje Obrony! W końcu! Czekałam na to! Jejku, niedługo będzie Gwardia Dumbla? :D Mam nadzieję, że tak i to, że Caroline będzie jej członkiem. Byłoby fantastycznie. Wypad do Hogsmeade, to mój ulubiony temat i wioska, o której piszą inni blogowicze, gdyż można wymyślić własną historię. Twoja była po prostu zapierająca dech w piersiach! Aż mnie brzuch rozbolał, kiedy czytałam scenę, kiedy torturowano tę kobietę! Btw. Szkoda, że umarła...wydawała się całkiem w porządku, kto to właściwie był? Ciekawi mnie to...Caroline przejęła się tym, to widać...Co się dziwić, widok konającej osoby musi być makabryczny. Hmm...Ciekawi mnie, kiedy Caroline wyzna prawdę Harryemu, o ile w ogóle wyzna...To już Twoja decyzja. Nie wiem czy ja bym chciała, aby Harry się dowiedział o tym...W gruncie rzeczy, miałby chociaż część swojej rodziny, ale wtedy kolejne opisywane przez Ciebie zdarzenia, byłyby trudniejsze to wyobrażenia. ^^ No nic, świetny rozdział!

      Usuń
    3. Cieszę się niezmiernie, że polubiłas Juliette, to druga moja autorska postać także zależy mi na tym, by wzbudzała w czytelnikach sympatię :) Cóż muszę przyznać, że ciągle nachodzą mnie obawy co do mojego wizerunku Beauxbatons i jego światka, chodzi głównie o reakcję czytelników, gdyż jest to kolejny wytwór mojej wyobraźni ;) Och, oczywiście, że Caro będzie czlonkinią GD, mimo że wymknęła się z pierwszego spotkania, ale to w sumie tylko organizacyjne spotkanie, więc co tam :p Hogsmeade to rzeczywiście temat rzeka, ja zdecydowałam się akurat na pierwszy incydent, bo za spokojnie było, mam nadzieję, że pani Rowling się nie obrazi za to, że tak namieszalam w fabule :p Sprawa kobiety i smierciozercy zostanie wyjaśniona po krótce w następnym rozdziale^^ co to wyjawienia tajemnicy, mam już plan, nie będzie to zwykłe “harry, jestem twoją siostrą“, o nie mam inny, bardziej dynamiczny plan, mam nadzieję, że przedstawię to tak, byś mogła sobie wszystko dobrze wyobrazić :)

      Usuń
  2. Ale się cieszę, że tak szybko dałaś nowy rozdział ^^. Fajnie, że dopisała ci wena, tak czekałam na jakiś rozdział o Hogsmeade, i doczekałam się ;).
    Bardzo się cieszę, że przestawiasz też (w kontekście wspomnień Caro) jakiś inny kraj niż tylko Anglię. Co prawda nie jestem wielką miłośniczką Francji, ale podoba mi się, jak opisujesz tamtejszy świat magii, i nie zapominasz o zaznaczaniu różnic między obydwoma państwami (co doceniam, gdyż u mnie to bardzo ważny element opowiadania).
    Pewnie Caro jest dziwnie, przebywać w tak zimnym miejscu ^^. Ciekawe, kiedy się przyzwyczai, że teraz już nie może sobie tak latać w krótkim rękawku.
    No i spodobało mi się Hogsmeade, choć samej wioski nie opisałaś za wiele, bohaterki od razu poszły do Świńskiego Łba. Spotkanie GD zostało jednak przerwane przez przykry incydent, który zauważyła chyba tylko Caro. Dziewczyna ma w sobie dużo odwagi, skoro wybiegła na zewnątrz i zainteresowała się tą kobietą, szkoda, że już nie mogła jej pomóc :(. Cóż, niestety takie były czasy, że działy się różne przykre rzeczy, ale zawsze się fajnie takie opowiadania czyta, jak się coś mrocznego dzieje.
    Fajnie, że pojawiło się trochę akcji, a na koniec Caroline znowu zemdlała... To Harry ją przytrzymał? I jestem ciekawa, czy Caro będzie w końcu należeć do GD, ale zgaduję, że tak ^^.
    Bardzo mi się podobało i czekam na więcej *,*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, wtedy tak szybko ten rozdział dodałam, że dzisiaj nie mogę uwierzyć, iż było to 2 tygodnie temu :) i dopiero teraz znalazłam wolną chwilę, by chociaż u Ciebie nadrobić zaległości :)
      Szczerze, też nie lubię Francji, nie wiem czemu właściwie, ale jakoś nie mam przyjemnych reakcji gdy porusza się temat tego kraju. Ale cóż, wybrałam Beauxbatons i tego się muszę trzymać :)
      Caroline z pewnością trudno jest się przyzwyczaić do tych angielskich warunków klimatycznych, podobnie jak Twojej Evelyn do tego, że Hogwart to taka zacofana szkoła :)
      Wiem że opis Hogsmeade nie jest jakiś szczegółowy, ale pisząc rozdział bardziej skupiłam się na tym całym incydencie, a poza tym Caro odwiedzi wioskę jeszcze nie raz, wiec może wtedy lepiej przedstawię to miejsce^^
      To że Caroline nie zdążyła pomóc kobiecie było pomysłem mojej chorej wyobraźni. Po prostu, znając siebie, gdybym nie usmierciła tej postaci, to ciągnęłabym jej wątek jeszcze przez kilka rozdziałów, także postąpiłam... Praktycznie, jakby to oceniła moja matematyczka :)tak, to Harry przytrzymał siostrę, inaczej dziewczyna rozbiłaby sobie głowę o twardą drogę :p
      A nowy rozdział, jeśli nic nie stanie mi na przeszkodzie, to pojawi się jutro bądź w sobotę :)

      Usuń
    2. Naprawdę ci współczuję tej szkoły :((. No, ale z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, wiesz, jak lubię to opowiadanie ^^.
      Ogólnie, to ja bardzo lubię opowiadania w których występują postacie zmieniające szkołę, szczególnie, jeśli autorzy podkreślają różnice pomiędzy jednym miejscem a drugim i opisują, jak postać sobie z tym radzi. Niespecjalnie mi się podoba natomiast, jak jest tak, że bohaterki nic by to nie obeszło i w nowej szkole żyje jak i w starej.
      Ja się bardzo na tej tematyce skupiam, gdyż nie chcę pisać wyłącznie o kwestiach typowo potterowskich, a poruszać też nieco inną tematykę.
      Nie mniej jednak ty na szczęście nie zapominasz o tym, że Caroline przeniosła się z Beauxbatons do Hogwartu i że dostrzega jednak jakieś różnice pomiędzy tymi szkołami.
      No, skoro Caro jeszcze będzie w Hogsmeade, to faktycznie nie ma sensu już teraz opisywać go szczegółowo, jako że nie miałabyś co pisać później ;P.
      No w sumie, też tak czasem mam, że jak zacznę jakiś wątek, lubię go długo ciągnąć, więc może takie wyjście faktycznie było bardziej praktyczne, no i może zmusi Caro do myślenia i uświadomi jej, co się dzieje w świecie magii.
      Ta scena z przytrzymaniem była poniekąd urocza ^^.

      Usuń
    3. Szkoła nie byłaby taka zła, gdyby nie ganiali nas z przedmiotów, które są nam w ogóle niepotrzebne, a tak to większą część tego czasu musiałam poświęcić na projekt z WOSu -_-
      Cóż, ja póki mogę, to staram się jak najwięcej przedstawiać tych różnic między kanonicznym Hogwartem, a własną wersją Beauxbatons, aczkolwiek wiadomo - im dalej w las, tym więcej drzew i z czasem więcej będzie takich kanonicznych spraw lub moich własnych zdarzeń z nimi zwiazanymi, a Caro przyzwyczai się już całkowicie do nowego miejsca :)
      Myślę, że nawet jeżeli teraz szczegółowo opisałabym wioskę, to problemu raczej by nie było, no chyba że większa długość notki :) ale jako że miałam inne plany, a poza tym doszłam do wniosku, że większość blogerów bardzo podobnie wyobraża sobie Hogsmeade, to postanowiłam odłożyć sobie ten opis na tzw. “raty“ :p
      no cóż, ja i tak ciągnę już kilka wątków, więc jeszcze jeden, który i tak nic by do fabuły nie wprowadził, tylko by chaosu w akcji narobił :)

      Usuń
    4. Heh, czasem tak mam, że wprowadzę jakieś wątki, a potem nijak nie mam pojęcia, jak pociągnąć je dalej i co z nimi począć ^^. Tak to jest, kiedy się zacznie pisać opowiadanie na blogu w ten sam dzień, kiedy się je wymyśliło, zaś fabułę wymyśla się dopiero w trakcie pisania xD.
      A ty zakładając tego bloga, miałaś już w miarę zaplanowane, czy też poszłaś na żywioł?
      Nie zazdroszczę ci tego wosu, naprawdę, grr, nie znosiłam tego przedmiotu, aczkolwiek w sumie mieliśmy lajty.
      Ale jestem bardzo ciekawa, jak opiszesz dalsze życie Caro w Hogwarcie, i dobrze, że chociaż ona odnajdzie się w nowym miejscu (mojej Evelyn się to nie uda).
      Hogsmeade większość pewnie faktycznie wyobraża sobie podobnie, w końcu pewnie prawie każdy widział film i czytał oryginał xDD. Co prawda moja wizja Hogsmeade nieco się od filmowej różni, no ale wiem z grubsza, jak to mogło wyglądać ^^.

      Usuń
    5. Wiem coś o tym, sama mam ten kłopot zwłaszcza, gdy piszę w narracji trzecioosobowej i powiedzmy jeden dział dotyczy dużej ilości bohaterów :)
      Znaczy się, publikując prolog wiadzialam tylko o tym, że piszę o młodszej siostrze Harry‘ego i że akcję chcę zacząć od piątej części. To wszystko :p
      Pomysł z Beauxbatons nawiedził mnie kolejnego dnia, co spowodowało, że zmuszona byłam zapoznać się z dokladniejszą mapą Francji, przypomnieć sobie co w kanonie jest powiedziane o Beauxbatons itd. :)
      Ale wraz z tym pomyslem przyszły następne i następne. I chociaż rozdziały piszę na bieżąco, to w większości taki wstępny zarys powstaje w mojej głowie dużo wcześniej - np. początkowy pomysł na ten rozdział powstał już pod koniec lipca ;)
      Mnie właśnie cisnie, z resztą, gdyby jeszcze była sprawiedliwa, a tak to ma ona paru swoich pupilków, ich głównie ocenia, a pracę innych ma w powazaniu... :/mam nadzieję, że uda mi się wszystko w miarę realistycznie opisać, paru wątków się obawiam, ale co tam, najwyżej zbiore baty, że nudne :p
      Ja głównie to musiałam opisać gospodę, a w tym pomogła mi książka. Ogólnie nie wiem czemu, ale gdy wyobrazam sobie Hogsmeade to przed oczami staje mi filmowa Pokatna :)

      Usuń
    6. Ja poniekąd wyobrażam sobie Hogsmeade podobnie jak w filmie, tylko nie jest ono takie ciasne i domki jeden na drugim, wysoko w górach, a jest to normalna wioska i wgl, ale jako, że piszę o Evelyn, opisy są nacechowane jej emocjami, a ona zdecydowanie nie była zadowolona z tego, co zobaczyła xD.
      Hah, dobrze, że przynajmniej choć ty się przygotowałaś do pisania o Beauxbatons, ja sobie niby wymyśliłam, że Evelyn mieszkała w NY i edukowała się w Salem, ale szłam totalnie na żywioł. W kanonie też wzmianek żadnych nie było, więc wykreowałam sobie tamtejszy świat magii całkiem po swojemu.
      Jak pod koniec lipca, to długo wytrzymałaś bez spisywania tego xDD. Ja teraz lecę już z rozdziałami o grudniu i mam poważny problem, jak opisać przerwę świąteczną (tak na marginesie, co Evelyn może robić w domu babki?).
      Heh, trochę wiem, jak to jest, bo u nas też nauczyciele miewali swoich ulubieńców. Ja akurat miałam lajty, bo byłam raczej grzeczna na lekcjach, to potem więcej rzeczy mi uchodziło na sucho ;P.
      Oj tam, mogą być i nudne momenty, ważne, żeby były dobre opisy ^^. Moje opowiadanie według niektórych jest bardzo ciężkie do przebrnięcia, ale ja lubię wdawać się w nawet mało znaczące szczegóły.
      Masz może gg?

      Usuń
    7. Wiadomo, dla takiej nowoczesnej osoby jak Evelyn takie Hogsmeade to jedna wielka zacofana dziura ;)
      Wiesz, możesz opisać właśnie takie tradycyjne święta w świecie magii i to jak postrzega je Evelyn ^^
      Ja w sumie grzeczna jestem. Mniej więcej :p Tylko czasami daję o sobie znać w mało pozytywny sposób, ale to bardzo rzadko :)
      A gg posiadam :)

      Usuń
  3. Ta akcja to normalnie bomba ;) Nie żebym się ciszyła, że ktoś umarł, ale w końcu dzieje się coś mrocznego ;)
    W ogóle dopiero teraz uświadomiłam sobie, że Caro jest młodsza od Harry'ego o rok, a myślałam, że jest starsza. Nie wiem czemu tak myślałam ;D
    Ja tu czekam na rozwój pierwszego spotkania GW, a tu do niego nie dochodzi. Poza tym fajnie, że Caro ma taką intuicję, może bardzo to im wszystkim pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu wiedziałam, że jak wylecę z tym mrocznym wątkiem to uszczęśliwię większość blogowego społeczeństwa czytającego tego bloga :)
      Młodsza? Hm, w zakladce z bohaterami pisałam chyba daty urodzeń, może coś pomyliłam :)
      Spotkanie miało miejsce, ale Caro nie było na całym, ale spokojnie, wątki z GD dopiero się rozpoczęły :)
      a intuicja Caroline rzeczywiście nie raz pomoże jeszcze Hogwartczykom :)

      Usuń
    2. No w zakładce bohaterowie napisałaś, ze urodziła się w 1981 roku, czyli w tym samym co Ginny. A Harry jest z 1980, czyli z tych wyliczeń wychodzi ze jest młodsza o rok. A szczerze Ci powiem, że nie opamiętam co pisałaś na początku opowiadania, zaraz idę looknąć ;P
      Na początku napisałaś też, że ma czternascie lat, a w piątej części Harry ma 15 ;)

      Usuń
    3. A więc wszystko jasne :) od początku miałam koncepcję na młodszą siostrę, w końcu gdyby zrobiła starszą siostrę trzymając się jednocześnie kanonu to skazałabym Lily na zajście w ciążę w wieku 19 czy 18 lat - jak dla mnie to za wcześniej :)

      Usuń
    4. U mnie Lily miała 18 lat, bo Hilary jest starsza od Harry'ego o 2 lata ;)

      Usuń
  4. Bardzo przyjemna niespodzianka ;)
    Świetne przeniesienie akcji - bardzo dobrze ujęte przeskoki między tym, co dzieje się wokół Caroline, a pierwszym spotkaniem GD i stanem faktycznie opisanym w książce.
    Tragiczne wydarzenia - ostatnio Caroline jest wystawiona na naprawdę sporą dawkę traumatycznych przeżyć, mam nadzieję, że wkrótce odzyska trochę równowagi.
    Akcja naprawdę dobrze wyprowadzona, budująca napięcie - końcówka rozdziału nie odstaje w żadnym stopniu od całości.
    Caroline ma niebanalną intuicję, a jednocześnie cieszę się, że strach powstrzymał ją przed wpakowaniem się w kłopoty - Harry na pewno nie byłby tak ostrożny ;)

    Jestem absolutnie pewna, że Tata jest z Ciebie bardzo dumny. To dzięki niemu masz coś, co pozwala Ci uspokoić myśli, znaleźć się we własnym świecie należącym tylko do Ciebie, w swojej historii.

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie było problemów z tymi wszystkimi przeskokami, bałam się co prawda niektórych reakcji i zastanawiałam się czy nie za wcześnie wyleciałam z tym śmierciożercą, ale chciałam wprowadzić coś wlasnego i nie robić ze swojego opowiadania jednej wielkiej kopii “HP i Zakonu Feniksa“ pisanej z punktu widzenia dziewczyny :)
      Faktycznie, Caroline już od wakacji styka się z nieprzyjemnymi niespodziankami co jednocześnie łamie, ale też i wzmacnia jej charakter. W końcu im dalej w las, tym więcej drzew, chcę ją jakoś przygotować do pewnych wydarzeń, np. jej szóstego roku w Hogwarcie, gdy dyrektorem będzie Snape (o ile wytrwam do tej części :)).
      Z początku chciałam nawet, by dziewczyna powiedzmy rzuciła się na smierciozercę, ale wyszłoby to nader sztucznie, takie coś nie pasuje do dziewczyny moim zdaniem :)

      To prawda, Tato pozwalał mi tworzyć własny świat i chociaż sam Harry‘ego znał tylko z filmów, bo co tu kryć, nie lubił czytać (chociaż “Nad Niemnem“ przeczytał w cztery wieczory i kochał tę książkę :)) to z chęcią słuchał wywodów na temat różnic między książka, a filmem i zrzedzał Percy‘ego ;))

      Usuń
    2. Bardzo dobrze, że decydujesz się na coś takiego, bo, bądźmy szczerzy - to tylko fanfiction - oparte, ale nie rżnące na pałę książki, opowiadanie :D
      Wytrwasz, wytrwasz, nie gadaj głupot. Zdecydowanie postawiłaś przed sobą duże wyzwanie, ale sądzę, że masz pełne warunki, żeby temu sprostać ;P Mniejsza o Snape'a - bardziej mnie przeraża wizja Alecto i Amycusa. Naprawdę nienawidzę tych ludzi.
      Moim zdaniem też nie pasuje i niesamowicie się cieszę, że rozwiązałaś to w taki, a nie inny sposób ;)

      Hahahaah ;D Z Nad Niemnem mieliśmy zadane tylko dwie sceny, a co zrobiła Klaudia? Przeczytała całość ;) I bardzo sobie to chwali, bo było warto ;)
      Różnice między filmami a książką dalej mnie porażają. Osobno są świetną serią, ale do wersji pisanej się nie umywają ;)

      Usuń
    3. Muszę przyznać, że pisanie czegoś wedle szablanu czasami mnie denerwuje i niekiedy muszę się hamować, bo jednak zasadę trzymania się kanonu nadal utrzymuje, a czasami takie pomysły mi do głowy przychodzą, że ho, ho... ;)
      Ale jednak to ograniczenie też ma swoje zalety, bo wiem na czym stoję, nie rozwijam kilka akcji naraz i żadnej nie kończę :)
      Alecto i Amycus... Tym oto sposobem sprawilaś, że dzisiaj nie zasnę ;) nienawidzę tych ludzi, zwłaszcza, że nie mają w sobie właściwie nic ludzkiego :) Nie wiem jak będę w stanie opisywać lekcje pseudo OPCM czy mugoloznawstwa. Fiu, na szczęście to jeszcze daleko przede mną :)
      Mnie tam to tylko nurtuje fakt, że tak zameczam na dzień dobry moją Caro takimi przeżyciami :)

      Ja już nie wiem czy bardziej bać się “Potopu“ bo śmierdzi mi “Krzyzakami“, czy właśnie “Nad Niemnem“ przez te opisy :p
      Ale póki co to zachwycam się “Dziadami“^^
      Mnie osobiście chyba najbardziej dobila ekranizacja piątej części, ale też i siódmej, gdzie pomineli scenę między Harrym, a Lupinem.

      Usuń
  5. Woooooooooooohoooooooooooooooo! Super notka! Az nie moglam sie doczekac pierwszego spotkania GD! Smierc etj kobiety, straszne... Teraz Cari bedzie widziec testrale, a ja naprawde lubie te stworzenia :3 no nic, pozostalo mi tylko czekac na wiecej ;) Atrakcyjnie :]
    http://www.syriuszilily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Fakt to póki co jeden ze straszniejszych rozdziałów :)
      A z tymi testralami to dopiero sobie uświadomilam ten fakt, brawo dla mnie :)

      Usuń
  6. Już nie mogłam się doczekać rozdział, w którym Caroline wyruszy do Hogsmeade :) Spodziewałam się sielanki, tego jak Harry opowiada o Voldemorcie i ustalenie spotkań GD, a tu taka niespodzianka! Cała ta akcja z nieznajomą kobietą, jej śmiercią i ta mroczna scena Hogsmeade była naprawdę wspaniałym pomysłem! Jestem ciekawa kim była ta osoba... W każdym bądź razie - Caroline też nie miała łatwo. Musiała patrzeć, jak ta kobieta umiera (będzie widzieć testrale :3), co - jak widać - nią wstrząsnęło. Zresztą nie bez powodu, każdy normalny człowiek byłby w szoku na jej miejscu.

    Tata na pewno jest z ciebie dumny. A czytelniczkom oczywiście rozdział bardzo się podoba :)

    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mogłam się doczekać momentu, gdy w końcu będę mogła dodać notkę o Hogsmeade. Z początku miała być sama sielanka, prawda, no ale ileż można :)
      Cieszę się, że pomysł się podoba, trochę nie byłam go pewna, co prawda, ale to szczegół, a sprawę kobiety wyjaśnie po krótce w następnym rozdziale :)
      Matko, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tymi testralami! Nie ma co, spostrzegawcza jestem :p
      Ja to na miejscu Caro pewnie jeszcze odstawilabym małe rzyganko, ale chciałam już oszczędzić takich paskudnych opisów :)

      Jest dumny, powiedział mi to osobiście :)

      Również ściskam ;*

      Usuń
  7. Cześć ^^ Bo jest taka sprawa ;) Skomentowałam Ci też dzisiaj poprzedni rozdział, no i chciałam, żebyś o tym wiedziała ^^
    Ale to przecież miało być tylko spokojne spotkanie GD, a nie coś takiego. No ja lubię mroczne momenty, uwielbiam wręcz, ale patrzenie na czyjąś śmierć jest potworne. No ale Caroline musiała tam pójść, to przecież byłoby nie w jej stylu, gdyby zignorowała to i pozostała z resztą. Potter'owie mają wyjątkowy talent do pakowania się w kłopoty.
    Podoba mi się to, jak wstawiasz tutaj wspomnienia o Francji. ^^ Dzięki temu poznajemy dawne życie Caro no i od razu jest ciekawiej ;)
    Co to ja jeszcze chciałam? Nie pamiętam.
    Cóż, życzę Ci ogromnych ilości weny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, zaraz sprawdze tamten komentarz :)
      Nie no, spokojne spotkanie było w książce, tutaj trzeba było coś zmienić :)
      A Caroline rzeczywiście jak typowy Potter musiała pójść tam, gdzie akurat wyweszyła kłopoty, jeszcze tylko brakowałoby, żeby rzuciła się na śmierciozercę, co niewątpliwie zrobiłby jej brat :)
      A bez wspomnień z Francji bym nie wytrzymała, trochę wkreciła mnie ta moja wersja Beauxbatons :)

      Usuń
  8. *-* jak ja kocham tego bloga <3 naprawdę. To moje największe uzależnienie... iiiii jestem bardzo, bardzo szczęśliwa, że pojawił się rozdział, co bardzo mnie uszczęśliwiło :>
    Jestem w stu procentach pewna, że Twój Tata jest bardzo z Ciebie dumny, naprawdę. To, co tutaj wyczyniasz jest nie do opisania. I tylko odliczam sobie dni do kolejnej notki, każdego dnia czytając moje ulubione rozdziały. Ja tu myślałam, że na zawał zejdę czytając to, co widziała Caro.'Wszystko owiane taką mgłą tajemniczości... mega.
    A wracając do spotkania GD, byłam prawie pewna, że pojawi się coś w stylu z Zakonu Feniska, spotkanie, omawianie, gadanie o Voldku, spina itp. a tu zaskoczenie- i zmiana. Ale bardzo ta zmiana mi się podoba :)
    Wiem, że komentarz za długi nie jest- ale chyba napisałam wszystko co chciałam. Jak o czymś sobie przypomnę, to dopiszę przy następnym rozdziale ;>
    Życzę duuuuuuużo weny
    Ściskam Cię bardzo mocno :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety, jestem niezwykle zaskoczona że mój blog potrafi uzależnić kogoś poza mną :)
      Dziękuję za te wszystkie ciepłe słowa, cieszę się, że podoba Ci się to co tutaj “wyprawiam“ :)
      Nie no, spotkanie GD było takie jak.w książce, ale nie chciałam robić swojej gorszej kopii dzieła Rowling :)
      Komentarz wystarczającej długości, cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu ;)

      Usuń
  9. Cześć!
    Matko, jak ja się cieszę, z tego dłuższego weekendu! W końcu mam czas, by nadrobić moje zaległości, w blogosferze.
    Rozdział bardzo mi się podoba. Była akcja, no i tak kobieta... szkoda, że nie udało się jej uratować. Ale cóż, w mrocznych czasach, w których żyje główna bohaterka, jeszcze wiele osób zginie. świetnym pomysłem są również wspomnienia z Francji, bo mogę dowiedzieć się trochę więcej o Caroline.
    O, tak. Hah, mało osób pamięta o śmierci Lily i Jamesa :D Mój ulubiony Huncwocki parring.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Ach, u mnie również dziś powinien pojawić się nowy rozdział, gdzie w granicach godziny 13, więc serdecznie zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta, też się cieszyłam z tego “dłuższego weekendu“, póki nie minął on szybciej niż normalny :)
      Za różowo by było, gdyby kobieta przeżyła, a ja pewnie zaczęłabym jakiś zbędny watek tworzyć, także dobrze, że ją usmierciłam ;p
      Ja jednak wolę obchodzić ich urodziny, aczkolwiek data śmierci jest tak charakterystyczna, że trudno nie pamiętać lub chociaż kojarzyć ;)

      Usuń
  10. O, nie spodziewałam się, że tak szybko coś nowego u ciebie zobaczę ^^ Cieszę się niesamowicie! Zwłaszcza, że tak fajnie ci to wyszło.
    Wizyta w Hogsmeade wyszła ci wprost genialnie, szkoda tylko, że tak strasznie się zakończyła. No, ale po kolei.
    Początek rozdziału bardzo sympatyczny. Juliette wydaje się ciekawą i miłą osóbką. Fajnie, że Caro z nią trzyma :)
    Sama wycieczka do wioski zapowiadała się ciekawie i żałuję, że tak szybko się skończyła (?) W każdym razie współczuję dziewczynie takiego widoku. To było straszne, że musiała patrzeć na śmierć tej kobiety i nic nie mogła zrobić. W sumie to zaimponowała mi swoją odwagą. Przecież sama mogła przy okazji ucierpieć... Nie wiedziała co ją czeka, a jednak kierując się ciekawością, wybiegła na zewnątrz. Nie było to może zbyt rozsądne, ale bardzo odważne.
    Końcówka też mi się podobała. To jak zemdlała w ramionach brata było takie urocze ^^ Ciekawe czy w końcu wstąpi do GD? Pewnie tak...
    Dobra nie przynudzam już, tylko poproszę o więcej ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no wtedy udało mi się dodać coś znacznie szybciej, czego nie mogę powiedzieć o chwili obecnej ;)
      Juliette jest wielkim wsparciem dla Caro, dzięki niej, między innymi, dziewczyna może czuć wsparcie i prawdziwą przyjaźń.
      Sama końcówka pierwszego wypadu do Hogsmeade była koszmarem dla wrażliwej dziewczyny i cóż się dziwić.
      Ale oprócz tego Caro jest również bardzo odważną osobą - nie ma to jak krew Potterów ^^
      A do GD wiadomo, że wstąpi ;)

      Usuń
  11. Powiadomienie widziałam już wczoraj w komórce, ale dopiero dziś mogłam chociażby ujżeć mojego laptopa.

    Na początku chciałabym powiedzieć, że bardzo mi przykro. Ale jestem pewna, że Twój Tata jest z Ciebie dumny jak nigdy wcześniej, no bo czemu się tutaj dziwić, jak się ma tak wspaniałą i utalentowaną córkę, to tylko być dumnym. My twoi fani, no przynajmniej ja, jestem z Ciebie dumna, nawet nie wiesz jaki to jest dla mnie zaszczyt chwalić się, że znam tak wspaniałą osobę, jak ty.
    No, ale nie będe przynudzać, bo tutaj o ocenę rozdziału, a nie ciebie chodzi.
    Przeczytałam go i byłam w szoku. Jak ty to robisz? Kurczę, kiedyś muszę zastanowić się nad kradzieżą talentów, Twój będzie pierwszy:* [No przecież ci go oddam, spokojna głowa:P]. Opisy wewnętrzne Caro są wspaniałe, napisanae z taką pasją i charyzmą, aż mi się nie chce wierzyć, że można tak pisać, ja też tak chcę!
    Ha, jak ja lubię Juliette, jest naprawdę wspaniała i to trzecia w kolejności ulubienica w tym opowiadaniu. Druga jest Caro, a na pierwszym miijescu jest Severus, a tak między nami, to on się nie liczy:*
    Caroline musiała się strasznie czuć, musząc patrzeć na śmierc tej kobiety, a jednocześnie nie mogąc nic zrobić... Wcalę się nie zdziwię, jak Caro sobie pomyśli, "czemu to wszystko spotyka mnie." Jestem niemalże pewna, że młoda Potter niedługo wstąpi do GD. Ha, ciekawe jak zareaguje, gdy się dowie, że zemdlała w ramionach własnego brata:P

    No to ja czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się on równie szybko jak ten:*

    Całuję:*
    Eileen:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety, prawie i bym się poryczała, nie sądziłam, że mam fanów. Cieszę się, że jesteś tu ze mną, blogi to jednak cudowna sprawa jeżeli chodzi o odnajdywanie bratnich dusz :*
      Zaszczyt? To ja mam zaszczyt, że w końcu poznałam osobę, której matka martwi się o jej zdrowie psychiczne, zupełnie jak moja :)
      Wiesz, że jak się kradnie to się nie oddaje, więc mnie tutaj nie bajeruj skarbie :)
      Ale przecież Ty też pięknie piszesz w dodatku wcielasz się w faceta, kto jak kto, ale to JA powinnam zazdrościć TOBIE (i tak jest :)).
      No to bardzo się cieszę, że polubiłas Juliette bo to zaraz po Caro moje drugie dziecko (Boże zabrzmiało to jakbym już dawno nie była dziewicą :)), ale ta dziewczyna zostanie całkowicie przedstawiona dopiero w czasie akcji “HP i Księcia Polkrwi“ - chodzi tu o jej przeszłośc.
      To że Caro wstąpi do GD jest nieuniknione z resztą nie potrafiłabym inaczej tego wymyślić - moja odważna Potterówna zasługuje na miejsce w tej organizacji :)
      Sciskam mocno, data premiery dziesiątki została już opublikowana :*

      Usuń
    2. Haha, to był niezamierzony cel:*
      Prawda? A wszyscy trąbią wszędzie, że w internecie to same pedofile żyją... No nieważne:P W każdym razie cieszę się, że również spotkałam bratnią duszę:P
      Wiesz, co? Nasze mamy powinny się spotkać, miałyby jeden wspólny temat do przedyskutowania:*
      Ja bajerują? Skądże:P
      Tak, mi to chyba tylko zdrowia psychicznego można zazdrościć, albo i tego też nie XDDD
      Haha, racja, no ale nie jesteś? No przecież żartuję:P Albo i nie...
      Tak? To cacy, ale że tak długo to już nie cacy. Misiek, dlaczego tak długo muszę czekać?
      No oczywiście, że zasługuje, jeszcze bardziej niż Cho, orzesz ty, te skośne oczy, a fu! [zaraz, o czym to ja...]
      Tak widzę i sobie nawet zapisałam w kalendarzu:*

      Usuń
    3. Jakie pedofile, takim to z pewnością kontakt przez neta by nie wystarczył :p
      Hej, hej, odszczekaj to spotkanie, bo jeszcze się zmowią i wsadzą do jakiejś paki dla nienormalnych :p
      No oczywiście, że nie jestem, a co! :p
      A no musisz, bo nie mam tyle czasu na pisanie :(
      No to widzę, że nieźle Cię otumaniam, skoro już sobie takie rzeczy w kalendarzu zapisujesz ;p

      Usuń
  12. Faktycznie, nie spodziewałam się tak szybko dodanego rozdziału, więc było to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie - oby tak dalej, kochana! :)
    Zacznę od tego, że wzruszyła mnie dedykacja. Jest taka prawdziwa, a jednocześnie cholernie smutna. Nawet nie wiem, co mogłabym napisać, bo słowa są przecież puste. Tata z pewnością jest dumny z takiej córki. Pamiętam, że na pogrzebie mojego przyjaciela usłyszałam słowa, które towarzyszą mi każdego dnia mojego życia i nigdy ich już nie zapomnę. Brzmią: "Spokój tych, którzy odeszli przed nami, nie uciszy niepokoju tych, którzy tutaj zostali". W każde Święto Zmarłych odkrywam na nowo ich porażającą prawdę.
    A co się tyczy rozdziału - po raz kolejny sprostałaś wymaganiom. Gdy Caroline opowiadała o Francji, zatęskniłam za słońcem, bluzkami na ramiączkach i krótkimi spodenkami... I w ogóle, naszła mnie taka mała dygresja, że Caroline jest mimo wszystko cholernie silną osobą. Ukrywanie tych wszystkich sekretów i przebywanie przy bracie, który nie zna prawdy musi ją naprawdę wiele kosztować, a ona dźwiga ten ciężar, za co ją naprawdę podziwiam.
    Cóż jeszcze mogę powiedzieć? Mroczny akcent na końcu rozdziału dodał tylko smaczku tej historii :> Uwielbiam to, co piszesz. Naprawdę - dziękuję za to :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, gdyby więcej było takich “długich“ weekendów,to z pewnością rozdziały ukazywałyby się częściej, a tak to wiesz jak jest :)
      Ja myślę, że wszyscy zmarli są z nami dzięki wspomnieniom i nawet ten cały ‘spokój‘ staje się do zniesienia.
      Tak czy owak, dziękuję Ci za tak cudowne słowa.
      Ja też niezmiernie tęsknię za latem, gorącem, lekkimi ubraniami. Zima mnie przeraża ;)
      A Caroline jest wyjątkowo silną osobą, co będzie się przedstawiać również i w dalszych rozdziałach.
      A mroczny sekret... To taki wstęp do tego, co będzie się działo dalej ;)
      A ja dziękuję za to, że Ty jesteś że mną, kochana :)

      Usuń
  13. Cieszę się, że kolejny rozdział dodałaś tak szybko :)
    Jejku, to, co spotkało Caroline było okropne i na pewno szybko nie zapomni o tym zdarzeniu. Postąpiła bardzo odważnie idąc za kobietą, ale jednocześnie lekkomyślnie, bo równie dobrze jej też mogłoby się coś stać. Bezpieczniej byłoby zabrać kogoś ze sobą, ale oczywiście cechy Gryfona wzięły górę.
    Podoba mi się postać Juliette. Taka optymistyczna i pomocna, zawsze można na nią liczyć. Fajnie, że Caro spotkała kogoś takiego.
    Ja też chcę do takiego Beauxbatons, gdzie mają wypady do nadmorskiego miasteczka. Tylko we Francji nie jest aż tak ciepło, by chodzić w szortach i krótkim rękawku w miesiącach szkolnych.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Caroline rzeczywiście postąpiła nierozwaznie idąc sama no ale biorąc pod uwagę, że jest córka Huncwota, to jednak coś przewazylo zdrowy rozsądek i dziewczyna bardziej pokierowala się impulsem :)
      Cieszę się, że lubisz Juliette, bo sama ją ubostwiam i cieszę się, że udało mi się wykreować taką postać :)Wiesz, pisząc o tej pogodzie to kierowałam się zdaniem koleżanki, która chyba rok temu była we Francji chyba tak pod koniec września i temperatura bardzo przyjemnie ją zaskoczyła :)
      Może w tym świecie magii mają jeszcze gorszy efekt cieplarniany?... ;p

      Usuń
  14. Jejku, ten przypis sprawił, że mam ciarki na plecach. Bardzo przykro mi z powodu Twojego taty :( Każda śmierć niestety jest przykra :( Wiem jednak, że możesz być pewna, iż jest dumny z tego rozdziału. Dumny z Ciebie! Bardzo dumny. Bo ma z czego.
    Od początku czytało mi się tak jakoś inaczej, jakbyś naprawdę przelała w ten rozdział całe serce. Wszystko, co w nim masz. I teraz już wiem dlaczego. Naprawdę, świetna robota. Ja jestem dumna, że mogłam to przeczytać!
    Kurcze, naprawdę rewelacja. Nie spodziewałam się, że z początku taka sielankowa akcja na końcu zamieni się w coś takiego. Zaskoczyłaś mnie i to bardzo , a to jest jak najbardziej pozytywne! Jeden z najlepszych rozdziałów, jakie napisałaś. Jeśli nie najlepszy!
    Właściwie nie wiem, co mam jeszcze napisać ;x Mówisz, że to jedynie epizodyczna postać, więc nie mam co się zastanawiać nad tym, czy jeszcze kiedyś ją spotkamy i co właściwie chciała od kobiety. A szkoda, bo według mnie ciekawa kreacja i można by z tą osobą duuużo zrobić ^^ A z początku myślałam, że to będzie ktoś, kto będzie chciał nanieść na uczniów do Umbridge. Cieszę się jednak, że tak się nie stało, bo rozdział wyszedł Ci świetne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana za takie cudowne słowa, z pewnością na długo zostaną one w mojej pamięci :*
      Rzeczywiście, dużo przelalam uczuć w ten rozdział i cieszę się, że jest to wyczuwalne nie tylko przeze mnie, naprawdę :)
      No cóż, postanowiłam, że jednak całkowicie sielankowy rozdział nie odpowiadałby mi całkowicie, dlatego też wymyśliłam ten incydencik i chociaż do najprzyjemniejszych on nie należał, cieszę się, że ludzie reagują na niego z takim... aplauzem? :)
      Ja wolę nie zgłębiać się w tą postać, bo jeszcze się nakręcę, a i tak mam jeszcze mnóstwo wątków do przedstawienia :)

      Usuń
  15. To Caroline powinna przyjechać do Polski, najlepiej teraz ;D I powitać zimowe mrozy w październiku i śnieg w listopadzie xD Zapewne stwierdziłaby, że Polska to kraina wiecznych mrozów ;D Zresztą nie dziwię się, ile to już się mówiło w Europie, że w Polsce po ulicach chodzą niedźwiedzie polarne. Jak byłam w tym roku we Włoszech, to jeden kolega Włoch powiedział, że wie, że to przesada, bo po ulicach na pewno nie chodzę, ale gdzie żyją te niedźwiedzie? W lasach? I dopytywał też, czy są groźne, więc zawsze spoko </3 xD
    Doskonale Cię rozumiem, kiedy mówisz, że mimo iż chodzisz na biol-chem, to masz rozszerzoną historię i wos z woli nauczyciela. Mam podobny przypadek, z tym że ja jestem uczennicą klasy dwujęzycznej z rozszerzoną historią (choć jestem umysłem ścisłym ^ ^) i mam rozszerzone języki (niemiecki, angielski, polski) i historię, ale oprócz tego przemiła pani od matematyki stwierdziła, że jesteśmy na tyle inteligentną klasą, że możemy mieć również rozszerzona matematykę ;) Dla przykładu mam 6 godzin matmy, w tym 4 jednego dnia, prawie pod rząd ;D A oprócz tego rozwiązuję zadania, nad którymi najchętniej bym się powiesiła ;D
    Ale historię powiem Ci, że uwielbiam ;D Nasz facet opowiada ją jak bajkę, serio ^ ^ Koncepcja zjednoczenia niemiec, o której pisałaś pod poprzednim rozdziałem, w jego ustach wydawała mi się niesamowitą historią ;) Ostatnio opowiadał nam na przykład historię pluszowego misia, czyli dlaczego każdy żołnierz amerykański, kiedy lądował we Włoszech w 1918 podczas I wojny światowej, miał w swoim plecaku obowiązkowo... misia ^ ^
    Chciałam się przed chwilą przyczepić, że przecież Threw i Trou brzmią tak samo, bo skupiłam się tylko na końcówkach tych wyrazów, ale teraz do mnie dotarło, że przecież "th" czyta się jako "f/d" w zależności od wyrazu/miejsca używania ;)
    Cieszę się, że Caroline przyszła na spotkanie Pod Świńskim Łbem i przyłączyła się do przyjaciół ;)
    A Ty świętował Halloween? ;D
    Wgl, przepraszam, że komentuję dopiero dziś, przeczytałam wczoraj, ale i tak nie myślałam, że mam tu takie duże zaległości ;D Nie informujesz mnie o wszystkich swoich notkach ^ ^
    Przepraszam za dość nieskładny komentarz ;D
    Całuję,
    Leszczyna
    PS U mnie nowy rozdział ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko, gdyby Caroline miała odwiedzić nasz kraj o tej porze roku to chyba uciekłaby z niego jeszcze szybciej, niż by przyjechała :)
      Niedziwiedzie polarne? No, no, twórcza teoria, nie powiem, ja też słyszałam różne historie, łącznie z taką, że Warszawa jest kontynentem, ale o niedzwiedziach jeszcze do mnie nie dotarło ;)
      Rozszerzona matematyka jest potwornie trudna, a ja niestety będę musiała zdawać z niej maturę :/ i właśnie, o ironio, mam jej tylko 3 godziny tygodniowo, nie wiem kto to układal, moim zdaniem powinni zrobić mojemu profilowi po jednej godzinie historii, wosu i przedsiembiorczosci, a więcej przeznaczyć na matematykę, fizykę czy chemię, ale cóż...-_-
      To ja miałam podobnego nauczyciela z historii w gimnazjum, który był dodatkowo naszym wychowawcą. Tak nam wytłumaczył budowę linii maginota, że do dziś ją pamiętam :)
      A Halloween świętowałam... Na dodatkowym angielskim :)

      Usuń
  16. Jestem pewna, że tata jest z ciebie dumny. Na milion procent, nie wierzę, że mogłoby być inaczej.
    Juliette jest słodka. Taka idealna przyjaciółka, zawsze potrafiąca doradzić. Takie postaci są potrzebne opowiadaniu, oczywiście o ile nie jest ich za dużo. Tutaj póki co jest tylko ona i muszę przyznać, że od razu mnie nią kupiłaś. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się pojawi. Oby na dłużej.
    Gwardia Dumbledore'a, yay! A przynajmniej jej zalążek. To świetnie, że Caroline staje się coraz większą częścią życie Harry'ego. Teraz będą razem w sekretnej organizacji i mam nadzieję, że przez to jakoś się do siebie zbliżą. Btw, dopiero teraz do mnie dotarło, jak bardzo podobna mi się imię "Caroline". Jest po prostu prześliczna, co jest tym dziwniejsze, że polskiego "Karolina" nie mogę znieść. Ale to pewnie przez złe wspomnienia. ^^
    Podoba mi się to, jak opisałaś Francję. Kiedyś uwielbiałam ten kraj, teraz trochę mi przeszło, ale i tak zaraz po Anglii i Kanadzie jest moim ulubionym. Uwielbiam, kiedy ktoś pokazuje magiczne życie poza UK. Tobie naprawdę dobrze to wyszło, podobnie jak cała sytuacja zaistniała w Hogsmeade.
    Coraz bardziej wciągam się w to opowiadanie. A co do Halloween - mi nie przeszkadza jakoś szczególnie, chyba wolę to niż przeciskanie się przez cmentarze (przy których można odczuć "Halloweenowe" klimaty - nie, serio, ostatnio widziałam na straganach obok cmentarza lampiony, dymie itp.). Ale to pewnie dlatego, że dla mnie Wszystkich Świętych jest równie dobrym momentem na odwiedzenia grobów, jak każdy inny dzień.
    Pozdrawiam serdecznie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana, takie słowa jak Twoje zawsze dobrze na mnie działają :*
      Juliette pojawi się jeszcze nie raz, nie dwa w opowiadaniu, w końcu to moja własna postać i nie mogę jej zaniedbywać :)
      Wątek z GD już niedługo nabierze pełnej pary, ale nie chcę tego tak od razu rozpoczynać. No i cieszę się, że lubisz imię głównej bohaterki. Sama nie mam zdania o polskim odpowiedniku “Karolina“, ale źle jakoś nie potrafię się o nim wyrażać, może dlatego, że mam dobrą koleżankę o tym imieniu :)
      Ja do Francji nie mam jakiś wielkich, pozytywnych uczuć, ale wolałam wybrać jakiś kraj z kanonu. Cieszę się, że jakoś mi to wychodzi :)
      Ja na cmentarz szczerze nie lubię chodzić, mam tak właśnie od śmierci Taty. A o tych zniczach nic nie mów - ja widziałam w kształcie mikołaja i choinki, masakra... :)

      Usuń
  17. Uwielbiam twojego bloga. Przeczytałam go całego, ale nigdy nie komentowałam. Czas wielki zacząć. Caroline jest bardzo silną dziewczyną. Nie każdy poradziłby sobie z sytuacją, w jakiej się znalazła. Harry to jest brat, ostatnia osoba, jaka jej pozostała z rodziny, którą siła została rozdarta. Fascynuje mnie twoja historia siostry młodego Pottera.

    Rozdział bardzo mi się podobał. Jestem ciekawa, kiedy Potter dowie się, kim dla niego jest tak naprawdę Caroline i jak zareaguje na tą wiadomość. Na jego miejscu bym wykrzyczała wszystkie epitety w stronę Dumbledore'a. Gwardia Dumbledore'a jest moja ulubioną organizacją, która miała na celu pokrzyżowanie planów Voldemorta. Ciekawa jestem, co się stanie z Caroline. Jestem jednak pewna, że wyjdzie z tego i wszystko będzie dobrze. Coś czuję, że Harry będzie przy niej czuwał. Potter jest taki słodki, gdy się o kogoś martwi.


    Przykro mi z powodu twojego ojca. Pewnie nie raz słyszałaś wyrazu współczucia. Wiem jak to jest, bo mój tata zmarł, gdy miałam 10 lat. Teraz mam 16 lat i pustka nadal jest. To dziwne, prawda? Żyjesz normalnym życiem, a w pewnym momencie uderza cię ta pustka, którą pozostawia po sobie utrata osoby, którą kochasz. Stajesz nad grobem i nie możesz uwierzyć, że ten czas tak szybko płynie. Nie raz odnosisz wrażenie, że zaledwie wczoraj widziałeś tę osobę i z nią rozmawiałeś.






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety, naprawdę bardzo dziękuję za tyle ciepłych, miłych słów.
      10 lat? Ja mogę sobie to jedynie wyobrazić “na podstawie“ mojego brata, on niestety był jeszcze młodszy, bo miał 9 lat... Ech, to życie...

      Co do samego opowiadania, bardzo się cieszę, że Ci się podoba i że zdecydowalaś się na komentarz - to dla mnie bardzo ważne, poznawać opinię czytalników :)
      Nie ukrywam, że podobnie zachowałabym się w stosunku do Dumbledore‘a, ale na szczęście moja Caroline ma silniejszy charakter :)
      Osobiście też bardzo się cieszę, że w końcu będę pisać o GD, bo wprost kocham tą organizację :)
      Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  18. O kurczę... rozdział jest naprawdę świetny. Ciekawie go przedstawiłaś - tak samo jak przemyślenia głównej bohaterki. Z początku myślałam, ze to będzie tylko takie zwykłe spotkanie, jednak mogłam się domyślić, ze coś się stanie. Czy wspomniałam już kiedyś, że bardzo dobrze idzie Ci przedstawianie głównej bohaterki? Naprawdę zdążyłam ją polubić, bo jest taka... sympatyczna i jednocześnie podziwiam ją za tą siłę. Z pewnością bardzo trudno jest przebywać w obecności brata, który nawet nie wie, że Caroline jest jego siostrą. Szkoda, że Dumbledore zakazał jej o tym mówić, ale wiadome jest to, ze martw się o tą dwójkę. Nie wykluczone jest jednak to, że Harry, jak tylko się dowie, będzie naprawdę zdenerwowany.
    Rozdział naprawdę bardzo mnie zaintrygował swoją tajemniczością. Realistycznie opisałaś te wydarzenia, dzięki czemu w głowie miałam obraz całego wydarzenia :).
    Nie mniej zasmuciła mnie także Twoja dedykacja. To przykre, że tak bliskie nam osoby odchodzą. Jednak na zawsze pozostają w naszych sercach...

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że udało mi się zaskoczyć tym obrotem wydarzeń przy okazji nie robiąc jakiegoś rozgardiaszu :)
      Caroline ma w sobie.. Mieszankę wielu cech :) Jest jednocześnie naprawdę wrażliwa, ale również i wybuchowa, trochę pyskata :) cieszę się, że wzbudza w Tobie pozytywne odczucia :)
      No cóż, Dumbledore podjął taką, a nie inną decyzję i dziewczyna chcąc nie chcąc została przyparta do muru.
      Na szczęście nie zamierzam ciągnąć tego przez całe opowiadanie, a reakcja Harry‘ego... No cóż, wszystko się w swoim czasie okaże ^^
      Cieszę się, że rozdział się podobał :)
      No cóż, na każdego kiedyś przyjdzie... Pora. Tylko szkoda, że czasami nadchodzi ona zbyt szybko. Ale póki mamy wspomnienia, nasi bliscy są z nami.

      Usuń
  19. O godzinie 23:03 na blogu era-krytyki.blogspot.com pojawi się ocena Twego bloga. Zapraszam do zapoznania się i pozostawienia opinii.
    Pozdrawiam,
    Issle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, już lecę czytać ;)

      Usuń
    2. Pozwoliłam sobie również na odpisanie Ci na komentarz pod oceną. :)

      Usuń
    3. Z opóźnieniem lecę ją czytać :)

      Usuń
  20. Prawdę powiedziawszy nigdy nie wiem, jak komentować twoje rozdziały. Jakoś tak brakuje mi określeń do ich opisywania i nie zrozum mnie źle, bo to wcale nie znaczy, że mi się nie podobają. Nie, wręcz przeciwnie. Świetnie się je czyta i są naprawdę wciągające, więc sama nie wiem czemu...
    W każdym razie ten rozdział nieco rozświetlił dziwne głosy i sytuacje dziejące się w głowie Caroline. Boże, zastanawia mnie jednak jedno - czy jeśli Caroline jest też związana z Voldemortem, to znaczy, że też jest horkruksem? A jeśli tak to ósmym?
    Juliette jest świetną koleżanką. Dobrze, że Caroline może na nią liczyć i wgl.
    Poza tym zastanawiam się, skoro Caroline jest zimno w Anglii, to ciekawe jak odnalazłaby się w Polsce;))

    Pozdrawiam i przepraszam, że komentuję dopiero teraz. Obiecuję też poprawę i...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz mam podobnie w przypadku niektórych blogow, ale dla mnie liczy się przede wszystkim szczerość i docenienie mojej pracy jaką wkładam w tego bloga - a nieskromnie napiszę, że jest ona duża, chociaż efekty nie zawsze są takie, jakich oczekuję :)
      Twoja wersja mnie zaciekawila, ale jednak nie mam w planach uczynienia z dziewczyny horkruksa, wystarczy, że Harry jest już jednym :)
      W Polsce to Caroline pewnie urządziłaby strajk łóżkowy i nie opuszczała ciepłego posłania ani na sekundkę :)
      I w sumie wcale bym się jej z tego powodu nie dziwiła ;)

      Usuń
  21. Gwardia Dumbledore'a! Uch, uch, nie mogłam się doczekać. To był chyba jeden z mój najukochańszych wątków w "Zakonie Feniksa".

    W sumie, to jak na taki dość "radykalny" pomysł, że się tak wyrażę, dość mocno trzymasz się kanonu. To chyba jest komplement ;p Kanon w gruncie rzeczy jest dobry, bo ludzie lubią to co znane, no nie?

    Skąd Caroline znała blondynkę? Ja sobie jej nie przypominam. Może spotkała ją przypadkiem na ulicy, na Pokątnej, we Francji. Kurczę, że też musiała się w coś zaplątać podczas pierwszego wypadu do Hogsmeade.

    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no GD to w końcu najlepsza forma sabotażu w HP ;p

      Kanon pozwala mi się jakoś “utrzymać“ nie wymyślam nie wiadomo jakich glupot, a różnie ze mną bywa :p
      Caroline nie znała blondynki, serio. A tak btw to Pokatnej jeszcze nie widziała, zobaczy ją dopiero na czas akcji szóstej części ^^

      Usuń
  22. Chciałam Cię powiadomić tylko, że w żółwim tempie, ale nadrabiam posty. Historia bardzo mi się podoba. Proszę jedynie o cierpliwość w oczekiwaniu na sensowny komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, Shy, sama teraz zmagam się z zaległościami u innych, także doskonale Cię rozumiem, poczekam :)

      Usuń
  23. Pierwsze co zrobie to podziękuje za komentarz u mnie :) I nie, nie pisze co kilka dni:D Schodzi mi się zdecydowanie dłużej głównie przez szkołe, ale też prze rodzeństwo i powolny internet... :D Ten rozdział podobał mi się. Super!
    Bardzo mnie zaintrygowałaś tym morderstwem. o co chodzi? mam kilka teori, ale to tylko teorie :D kiedy w końcu Harry się dowie? jest taka fajną postacią i nic nie wie Omg... jakie emocje.. :D Mam nadzieję, że będziesz pisać dalej, a kiedy już skończysz to może napiszesz coś własnego? Jeśli tak to będę jedną z pierwszych, które zaczną czytac (przynajmniej mam nadzieję) Ciągle pisze o czyms twoim i tylko twoim żebyś napisała, ale no po prostu muszę. Masz talent! I opisy Franci... Zawsze lubiłam Wieżę Eifla czy jak to się tam piszę, ale jeszcze barziej londyn, więc to opowiadaie po prostu kochm :D
    juz kończe ten komentarz i czytam dalej... :)

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Broom

Obserwatorzy