sobota, 26 stycznia 2013

15. Przeczucie

 Grudzień bardzo szybko zajął miejsce listopada, przynosząc ze sobą jeszcze więcej śniegu i coraz mroźniejsze wieczory oraz poranki. Grube, wełniane swetry stały się moją codziennością, z którą postanowiłam nie drzeć już kotów – wiadomo, że nie mam szans na wygraną.

 Nieubłaganie zbliża się okres ferii świątecznych. Na samą myśl o spotkaniu z opiekunami robi mi się ciepło na sercu. Jak oznajmiła mi Juliette, do Londynu trafię dzięki świstoklikowi.

 Pomysł ten sprawił, że momentalnie zakręciło mi się w głowie. Świstoklik? Oj, ja już wiem jak skończy się ta podróż – wielkimi falami mdłości i twarzą szarą niczym najgorszego rodzaju papier.

- Naprawdę nie możemy wrócić na dworzec tym śmiesznym pociągiem? – Jęknęłam, gdy przyjaciółka przedstawiła mi sposób powrotu do opiekunów.

- Daj spokój, Caroline, nie będzie tak źle. Poza tym, sama mam spotkać się z babcią w Londynie, więc nie będziesz sama.

 Nie pamiętam dokładnie, co sprawiło, że zapomniałam zapytać się dziewczyny o jej rodziców. Dlaczego spotyka się akurat z babcią? Przez cały okres pobytu w Hogwarcie nie zauważyłam, by dziewczyna otrzymała jakikolwiek list czy innego rodzaju wiadomość od swoich rodzicieli. Z kolei przesyłki od jej babci przybywały niezwykle rzadko.

- Babcia jest strasznie zabieganą osobą, dlatego też pisze do mnie tak sporadycznie – wyjaśniła mi pewnego dnia Juliette, z uśmiechem machając potwornie długim listem. – Za to jak już zacznie pisać, to chyba nie może przestać.

 Wiele razy miałam ochotę spytać współmieszkankę o jej sytuację rodzinną. Jednak odkąd zdałam sobie sprawę, że okłamując ludzi co do własnej tożsamości, nie zasługuję na prawdę, porzuciłam ten temat rozmów w najgłębszy zakamarek własnego umysłu.

 Teraz i tak mam zbyt wiele rzeczy na głowie. Siedząc na swoim świeżo zasłanym łóżku, przejeżdżam dłonią po starannie wykonanej pracy z eliksirów młodego Ślizgona – Camerona. Prawdę mówiąc, nie sądziłam, że tak dobrze będzie szła mi robota „tajnej korepetytorki” chłopaka, biorąc pod uwagę, że od naszego pierwszego spotkania nie zamieniłam z nim ani jednego słówka, nie wliczając w to długich, własnoręcznie wykonanych notatek, zawierających najróżniejsze wskazówki, które jedenastolatek mógłby wykorzystywać w swoich pracach.

 W uszach nadal brzmią mi jego słowa:

 „Nie mam zielonego pojęcia, jak jest w tamtej francuskiej szkole, ale jeżeli myślisz, że tutaj widok ucznia Slytherinu z Gryfonką siedzących razem, powiedzmy w bibliotece, i wesoło rozmawiających o urokach amortencji jest czymś powszechnym, to grubo się mylisz. To zasady, nawet ty ich nie zmienisz.”

 Swoją drogą, jeszcze nigdy nie spotkałam tak poważnego chłopca. Ten specyficzny wyraz twarzy i zdecydowanie zbyt dojrzałe słownictwo, jakim się posługuje, mogą świadczyć tylko o jednym – Ślizgon nie miał i nadal nie ma pojęcia, czym tak naprawdę jest dzieciństwo. Na myśl w mgnieniu oka nasuwa mi się sylwetka jego starszego brata, Roberta... Nie mam pojęcia co bym zrobiła, gdybym miała mieszkać z takim potworem. Co więcej, nie wiem czemu, ale intuicja podpowiada mi, że rodzice chłopca to wcale nie lepsze typy.

 Ciężko wzdychając, chowam częściowo sprawdzoną pracę pod poduszkę, po czym podciągam kolana pod samą brodę, obejmując przy tym nogi rękami dla lepszej równowagi. Niestety, młody Cameron to nie jedna z moich licznych rozterek. Im bliżej do Świąt, tym bardziej zaczynam rozmyślać nad prezentem dla Harry'ego.

 Chociaż nasze relacje nie są bliskie, a ja jestem dla niego zapewne tylko jedną ze znajomych Gryfonek, chciałabym podarować mu chociażby jakiś drobny upominek.

 Tylko... No właśnie – co może spodobać się sławnemu Wybrańcowi? Dopiero teraz, gdy przyszło mi zastanowić się nad podarunkiem dla niego, zdałam sobie sprawę, jak słabo znam własnego brata. I nie chodzi o jego osiągnięcia czy krótki życiorys, bo to zna praktycznie każda istota żyjąca w magicznym świecie.

 Z drugiej strony, czego mogłam się spodziewać – że przybędę do Hogwartu i od razu zaprzyjaźnię się z Potterem, który na dodatek, mimo sławy, wcale nie wydaje się być wielką duszą towarzystwa i przeważnie ogranicza się do dłuższych spotkań jedynie z Ronem i Hermioną?

 Opcja zapytania się Granger, Weasleya lub kogokolwiek innego o to, co najbardziej Harry chciałby dostać na Gwiazdkę odpada. Nie mam zamiaru nigdy więcej słyszeć teorii, iż podkochuję się we własnym bracie.

 Już mam odpuścić sobie rozmyślania, gdy do głowy wpada mi może trochę szalony, ale raczej możliwy do wykonania pomysł.

 Zeskoczywszy z łóżka, dopadam własnego kufra, po czym otwierając go z impetem, zaczynam przerzucać jego zawartość, tworząc wewnątrz chaos nie do opisania.

 Uśmiecham się pod nosem, gdy w końcu odnajduję to, co chciałam. 

 Fotografia rodziców...

 Przez chwilę stoję w milczeniu, delikatnie przejeżdżając opuszkami palców po zdjęciu. Zaczynam bić się z nawiedzającymi mój umysł myślami. Czy to na pewno dobry pomysł? A może jednak zdecydować się na paczkę słodkości z Miodowego Królestwa?

 Pudło, samolubie, nie wiesz jakie słodycze lubi twój brat, ta myśl powoduje nagłą pustkę w moim żołądku.

 Jeszcze raz zerkam na fotografię, przygryzając mocno dolną wargę, po czym zdecydowanie siadam z powrotem na łóżku i wyjąwszy pióro, kreślę na tylnej części zdjęcia dużymi literami:


„Rzeczy istotne najczęściej nie mają ciężaru. Uśmiech często jest czymś istotnym.”
Wszystkiego najlepszego z okazji Bożego Narodzenia!

 Zabawne, że w najmniej oczekiwanej chwili przychodzi mi do głowy ten prosty cytat z jakiegoś mugolskiego opowiadania* – jednego z wielu, które Maman miała w zwyczaju czytać mi do snu, gdy byłam małą dziewczynką.

 Odruchowo chcę napisać „Caroline”, jednak w ostatniej sekundzie pióro zatrzymuje się zaledwie cal nad powierzchnią zdjęcia. Nie powinnam tego robić. Niby jak później wytłumaczę posiadanie tej fotografii? W ogóle, jak wyjaśnię fakt, że znam rodziców Harry'ego? Naszych rodziców... Biorę głęboki wdech, po czym wygrzebawszy z kufra lekko pogiętą kopertę, wkładam do niej zdjęcie, po czym na samym wierzchu kreślę piórem: „H. J. Potter”. 

 Zadowolona rzucam się na swoje zmięte już posłanie, nie zważając na szeleszczące pod poduszką notatki Camerona. Uśmiecham się do siebie, jakbym dokonała jakiegoś szczytnego czynu. W zamyśleniu przejeżdżam koniuszkiem języka po górnej wardze, gdy pewien fakt sprawia, że w sekundzie zrywam się do pozycji siedzącej.

- Szlag! – Jęczę głośno, nerwowo wbijając palce w miękki materac łóżka. – Niby jak ja mu to dostarczę?!


~*~
- Impedimento!

 Ledwo uchylam się przed zaklęciem posłanym z różdżki Neville'a. Szukam wzrokiem piętnastolatka, a gdy natrafiam na jego przepraszający wzrok, posyłam mu pokrzepiający uśmiech, dając jednocześnie znak ręką, że nic się nie stało.

- W porządku, nie było tak źle, jeżeli chcesz polepszyć... – Strzępki rozmowy Harry'ego z kolegą mimowolnie obijają się o moje uszy, usilnie próbując nacieszyć się dźwiękiem głosu mojego brata.

 Momentalnie przypominam sobie o kopercie ze zdjęciem schowanej w kieszeni mojej szaty. Odruchowo szukam wzrokiem Wybrańca, który już nie ćwicząc z przyjacielem, przemieszcza się między grupkami trenujących ze sobą uczniów.

- Juliette, jak sądzisz... – Uderzona zaklęciem współmieszkanki, nie daję rady sformułować pytania.

 Po moim ciele rozchodzi się dziwne uczucie zimna, wnikając w każdą komórkę organizmu. Ruchy zostają właściwie całkowicie ograniczone, a ja wcale nie mam ochoty walczyć z działaniem zaklęcia wiedząc, że zniknie ono za góra dwie minuty. Moje spojrzenie spotyka się ze wzrokiem przyjaciółki i nie wiem czy powinnam czuć się zażenowana, czy rozbawiona.

- Jak sądzę o czym? – Pyta się dziewczyna, gdy już wracam do formy i jednocześnie szykuję się na posłanie Zaklęcia Spowalniającego w jej stronę.

 Otwieram już usta, by zapytać się o zwyczaj dawania prezentów w Hogwarcie, gdy atmosferę w Pokoju Życzeń, wypełnioną okrzykami młodzieży trenującej zaklęcie spowalniające, narusza głośne, drażniące uszy „Auu!”.

 W pomieszczeniu automatycznie nastaje cisza przerywana odgłosem cięższych oddechów niektórych członków GD. Spojrzenia wszystkich zebranych Hogwartczyków skupiają się w jednym z kątów pokoju, gdzie w towarzystwie rozchichotanych bliźniaków Weasley stoi potwornie wzburzony Zachariasz Smith, mocno pocierając dłonią jakieś miejsce na swojej głowie.

- Mało brakowało i byście mi włosy spalili, ciołki!

- Wierz mi, stary, z włosami czy bez nich, w twoim przypadku różnica byłaby właściwie niewidoczna. Nadal byłbyś kompletnym idiotą – odparowuje Fred, puszczając oczko do brata, jednocześnie bawiąc się, jakby od niechcenia własnym magicznym patykiem.

 Z otwartymi ustami obserwuję jak rozwścieczony Puchon celuje w Gryfona swoją różdżką, gdy między nastolatkami pojawia się Harry, gotowy parować ciosy jednej bądź drugiej strony.

- Możecie przestać? Jesteśmy tu przecież w celu nauki Obrony Przed Czarną Magią, a nie sposobów jej wywoływania – Wybraniec posyła wymowne spojrzenie braciom Ginny. – Fred? George?

 Siedemnastolatkowie wzdychają ciężko, wzruszając ramionami mruczą pod nosem ledwo słyszalne przeprosiny, po czym, pochyliwszy się nad uchem Harry'ego, mówią już znacznie głośniej:

- Wybacz, ale nie mogliśmy się powstrzymać – po tych słowach machają wesoło do Puchona, niczym para nienormalnych małolatów i uciekają z pola widzenia całego zbiorowiska, zabierając się do solidnego ćwiczenia zaklęcia Impedimento.

- Twoi bracie są świrnięci, wiesz o tym? – Pytam się Ginny szeptem, gdy zakończywszy pracę nad zaklęciem spowalniającym trafiam wraz z rudowłosą do grupy Hogwartczyków obserwujących poczynania drugiej grupy trenującej Zaklęcie Oszałamiające.

- Non stop powtarzam to mamie – odpowiada z uśmiechem, jednocześnie krzywiąc się ze współczuciem na widok Neville`a celującego na oślep swoją różdżką.

- Tak przy okazji, gratuluję dostania się do gryfońskiej drużyny quidditcha. Z pewnością świetny z ciebie szukający, skoro Angelina obsadziła cię na miejscu Pottera.

- Wiesz już? – Piegowata twarz dziewczyny pokrywa się delikatnym rumieńcem ekscytacji. – Trochę obawiam się, jak na to wszystko zareagował Harry. Johnson z pewnością już mu wszystko przekazała... Szczerze, nie mam pojęcia, co o tym myśleć. Niby od zawsze marzyłam o tym, by należeć do drużyny Gryffindoru, ale też... Ech, bez Harry'ego jako szukającego to nie będzie już to samo. Nawet nie wiadomo czy załapiemy się w tym roku na Puchar Domów.

 Słowa przyjaciółki sprawiają, że prawie zapominam o tym, iż za chwilę przyjdzie moja kolej na ćwiczenie Zaklęcia Oszałamiającego. Przestrzeń Pokoju Życzeń wydaje mi się kilka razy mniejsza, a całe nasze tajne zgromadzenie dziwnie... inne. Spotkania GD w pewnym sensie od zawsze pomagały mi oderwać się od rzeczywistości. Mam wrażenie, że wcale nie muszę kłamać o swojej prawdziwej tożsamości. Że ta niezbyt liczna grupka osób od zawsze wie, kim tak naprawdę jestem.

 Tymczasem znajdujemy się w pomieszczeniu, o którym nie wszyscy uczniowie Hogwartu mają w ogóle pojęcie, ćwicząc właściwie nielegalne rzeczy. Za kilkanaście minut wszyscy wrócimy do rzeczywistości. A przynajmniej ja wrócę – do tajemnic, miliona znaków zapytania i poczucia, że mimowolnie otoczona jestem dodatkową powłoką chroniącą mnie przed przyjaciółmi, którzy mogą odkryć mój sekret.

- Caroline, jesteś gotowa?

- Co? – Zaciskam mocniej powieki, usiłując wrócić do rzeczywistości.

- Mamy razem ćwiczyć – Ginny posyła mi szelmowski uśmieszek, po czym mruga porozumiewawczo. – Widzę, że Francuzeczka znów dryfuje w świecie swoich myśli. Może ty jesteś zakochana?

 Czuję jak policzki mimowolnie pokrywają mi się mocno czerwoną barwą. Dlaczego ta Ginny ciągle doszukuje się jakiś romansów? Jak jeszcze znów zacznie podejrzewać mnie o podkochiwanie się w Potterze...

- Wszystko w porządku, miejmy to już z głowy. – Przyjmuję określoną pozycję, starając się skupić tylko i wyłącznie na zaklęciu. - Na trzy. Raz. Dwa... 

Nie jestem w stanie skończyć, gdyż po lewej stronie klatki piersiowej, na wysokości serca, ni stąd, ni zowąd rodzi się silny, szarpiący ból. Z cichym jękiem opuszczam swój magiczny patyk, osuwając się na kolana.

 Jak przez mgłę dostrzegam postać Ginny lekko potrząsającej całym moim ciałem. Mam wrażenie, że zbiera się wokół nas coraz większe zbiorowisko. Nic mnie to jednak nie obchodzi. Odruchowo przyciskam dłoń do piersi, mając nadzieję, że lekkimi, kolistymi ruchami uśmierzę choć odrobinę ogniste uczucie bólu, rozsadzające włókna mięśni mojego serca.

 Ku mojemu zaskoczeniu, paraliżujące skurcze mijają równie niespodziewanie jak się pojawiły, pozostawiając po sobie pamiątkę w postaci uczucia osłabienia i śladów łez na policzkach, które mimowolnie wypłynęły spod powiek w czasie ataku.

- Odsuńcie się trochę. Przepuśćcie mnie – słyszę znajomy głos brata.

 Chociaż klęczę z nisko spuszczoną głową i dłonią wciąż przyciśniętą do klatki piersiowej, doskonale orientuję się, gdy brat kuca naprzeciw mnie. Przez moment czuję na sobie jego przestraszone, niepewne spojrzenie.

- Caroline, wszystko w porządku? Co to właściwie było?

- Nie mam pojęcia – podnoszę niepewnie głowę, wycierając niedbale łzy szybkim ruchem dłoni. – Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzało. Ten ból... Mam wrażenie...

- Jakie masz wrażenie?

- Wydaje mi się, jakby ktoś specjalnie włączył go gdzieś... Gdzieś we mnie – klepię się porozumiewawczo po miejscu na wysokości serca. – Bo minął on równie niespodziewanie. 

 Cały pokój wypełnia się przeraźliwą ciszą. Nawet oddechy uczniów stają się bezgłośne, co sprawia, że czuję ogromne sfrustrowanie całą sytuacją i tym dziwnym uczuciem słabości.

- Nieważne – rzucam bardziej do siebie, niż do zebranego wokół mnie towarzystwa. 

 Gwałtownie podnoszę się do pozycji stojącej, przez co na moment tracę poczucie równowagi, co nie uchodzi uwadze moich znajomych.

- Może powinnaś pójść do pani Pomfrey? – Sugeruje jedna z bliżej stojących Puchonek, której imienia zupełnie nie kojarzę.

 Kręcę przecząco głową, dając jednocześnie jedną z najbardziej banalnych odpowiedzi o tym, że wszystko jest już w należytym porządku i nie potrzebuję odwiedzin u szkolnej pielęgniarki.

- No dobrze, więc chyba przyszedł czas na zakończenie dzisiejszego spotkania – Harry w niezwykle szybki sposób odciąga ode mnie uwagę wszystkich członków GD, przenosząc ją tym samym na siebie. – Wszystko idzie wam coraz lepiej. Robicie naprawdę duże postępy i właściwie to zastanawiałem się nad czymś trudniejszym. Kto wie, może po feriach zaczniemy ćwiczyć tworzenie patronusów.

 Pomieszczenie wypełnia się radosnymi przytakiwaniami nastolatków. Mnie samej również odpowiada propozycja Pottera, bo jeżeli chodzi o patronusy to wiem o nich jedynie z czystej teorii.

- Wesołych świąt, Harry – mówię do chłopaka przed opuszczeniem Pokoju Życzeń w towarzystwie Juliette i Ginny.

- Naprawdę nic ci nie jest? – Przejeżdża po mnie podejrzliwym wzrokiem i odzywa dopiero po krótkiej chwili ciszy. – No dobrze, w takim razie... Tobie też życzę wesołych świąt. 

 Przypominam sobie o prezencie dla brata, nadal spoczywającym w mojej kieszeni. Automatycznie zaczynam szukać wzrokiem jego torby, klnąc pod nosem, gdy zauważam ją swobodnie wiszącą na ramieniu Wybrańca.
 Trudno, najwyżej zaraz udam się do Sowiarni i zabrawszy pierwszą lepszą płomykówkę, wyślę mu kopertę z zawartością jako anonim.

 Biorę głęboki wdech, gdy z powrotem znajdujemy się na szkolnym korytarzu. Dla pewności rozglądam się dyskretnie, czy nasze pojawienie się nie zwróciło niczyjej uwagi.

- Możemy zaczekać chwilkę na Hermionę? – Pyta się Ginny, odruchowo odwracając się w stronę tajnego wejścia do Pokoju Życzeń. – Muszę się jej o coś zapytać.

 Nie mija dużo czasu jak w towarzystwie najlepszych przyjaciół Harry'ego kierujemy się na siódme piętro. Przez dłuższą część drogi panuje miedzy nami niezręczna cisza.

 Dopiero, gdy docieramy do portretu Grubej Damy, słyszę za sobą przyciszony głos Granger:

- Wiesz, Caroline, to było bardzo dziwne.

- Ale co dokładnie masz na myśli?

- No, twój atak podczas zebrania GD. Nie zrozum mnie źle, ale... Może mi się przewidziało, ale miałam wrażenie, że Harry'emu zaczęła dokuczać blizna dokładnie... Dokładnie w tym samym momencie, w którym ciebie zaczęło boleć serce.


~*~
 Przełykam głośno ślinę, zaskoczona zupełnie nową sytuacją. Przez chwilę mam wrażenie, że wcale nie śnię. Jednak szybko wraca to znajome uczucie wyobcowania, strachu.

 Wytężam słuch, szykując się na kolejne odsłuchanie kołysanki, która przeraża mnie swoją dziwna siłą, nieopisaną mocą. Nagle zdaję sobie sprawę z dziwnej rzeczy. Zazwyczaj w czasie trwania snu jestem częścią otaczającej mnie ciemności.

 Teraz jest inaczej. Tylko... Czym właściwie jestem?

 Ścianą...

 Z zaskoczenia brakuje mi tchu. To przecież nie jest mój sen! Gdzie ja jestem? Próbuję się odwrócić lub poruszyć. Bez skutku. Wzrok też na nic się nie przydaje w tych ciemnościach. Jestem zdana tylko i wyłącznie na własny słuch.

 W pewnym momencie członki mojego ciała ogarnia paraliż. Wszystko spowodowane przez znajomy... Syk. Tylko nie to!

 Próbuję szarpnąć najpierw rękami, potem nogami, jednak nic to nie daje. Za to nieprzyjemne, przerażające syczenie staje się coraz głośniejsze. Po chwili zdaję sobie sprawę, że oprócz mnie w ciemności jest jeszcze ktoś. Syk przybiera na sile i niespodziewanie dla mnie samej, tuż obok ktoś wybucha rykiem pełnym bólu.

 Czuję jak łzy spływają po mojej twarzy. To ponad moje siły, nie wytrzymam tego! Sama mam ochotę krzyczeć, zakamuflować wszystkie inne dźwięki wyciem pełnym strachu i rozpaczy. Nagle do mojej świadomości dobiega pojedynczy, cichy jęk bezsilności. Jęk pokonanego. Co więcej, znam ten głos, przecież to...

- HARRY! – Zrywam się do pozycji siedzącej, gwałtownie nabierając powietrza w płuca.

 Ostatkami sił powstrzymuję torsje, odgarniając do tyłu mokre od potu kosmyki włosów. Chcę zerwać się z łóżka i pobiec w stronę dormitoriów chłopców, bo wręcz jestem pewna jednego – coś złego stało się mojemu bratu.



~*~ 
* Mowa o „Liście do zakładnika” autorstwa Antoine de Saint-Exupéry 

 Cóż mogę napisać – znowu dłuuugo mnie tu nie było.
Muszę przyznać, że jakoś nie ciągnęło mnie do komputera, żyłam rzeczywistością, która ku mojej radości obsypała mnie wieloma niespodziankami. Ogólnie to moje ostatnie miesiące przed staniem się osobą pełnoletnią (cokolwiek to właściwie znaczy), chcę więc jak najwięcej korzystać z życia.

 Co do notki... Pod poprzednim rozdziałem niektórym z Was zabrakło akcji – mam nadzieję, że chociaż troszeczkę udało mi się to jakoś wynagrodzić. Mimo to zrozumcie mnie, nie umiem na siłę wymyślać jakiś dynamicznych wydarzeń, sama od czasu do czasu lubię sobie poczytać sielanki i nie liczcie na to, że wszystkie notki będą jakieś super żywe.
 A, no tak – Harry Potter. Tutaj też muszę wyjaśnić pewną kwestię. Mimo że to brat Caroline, jest to postać drugoplanowa i nie musi pojawiać się w każdej notce, zwłaszcza na obecnym etapie opowiadania, kiedy Francuzeczka jest tylko jego koleżanką (nie przyjaciółką, ta rola to akurat „funkcja” Hermiony). Myślę, że jeżeli dam radę dalej prowadzić tego bloga, to w drugiej części (z akcję przypadającą już na książkową część o Księciu Półkrwi) będzie go znacznie więcej. Tak przy okazji zaczęłam ferie zimowe, więc nie martwcie się, zaległości niedługo nadrobię tak już SOLIDNIE, u każdego – mam czas ;)

53 komentarze:

  1. Ja tam nie mam żadnego "ale" co do tego, że nie ma zbyt dużo Harry'ego. Uważam, że gdyby był non stop, to by było naciągane, biorąc pod uwagę fakt, że jest póki co postacią drugoplanową i nie przyjaźni się jakoś blisko z Caroline.
    Nie mniej jednak, szybko dotarłaś do świąt, mi to zajęło 40 rozdziałów, a tobie 15 ^^. Nie dziwię się, że Caro boi się świstoklika, to w sumie niezbyt miły sposób podróżowania.
    Podobały mi się jej rozmyślania o Harrym i o prezencie dla niego, choć nieco mnie zdziwiło, że ot tak chciała mu oddać swoje jedyne zdjęcie rodziców. W końcu jako egoistka nie umiałam tego zrozumieć xD.
    Oooch, wreszcie spotkanie GD ^^. Fajnie o nim poczytać z perspektywy kogoś innego niż Harry, wgl zawsze lubiłam czytać o GD. Zgrabnie to wszystko opisałaś, a dogryzanie Zachariaszowi przez bliźniaków bardzo mi się podobało, dobrze mu tak, ha ^^.
    Zastanawia mnie jednak ten dziwny atak Caroline. Czyżby, podobnie jak Harry, w jakiś sposób potrafiła odczuwać gniew Voldzia? Tylko że Harry ma swoją bliznę, a ona przeżywa to nieco inaczej... Choć prawdopodobnie nie wie jeszcze, co to oznacza. Ale nawet inni to zauważyli, choć dziwi mnie, że Hermiona połączyła fakty, nie wiedząc, że Caro jest siostrą Harry'ego.
    I ten jej sen... Kurczę, czyżby wizja z wężem? Caro także się znalazła w tym pokoju? Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy... Naprawdę świetny odcinek, mogłabyś częściej publikować, brakowało mi już twojego opowiadania ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, myślę podobnie - tak dziwnie by to wyglądało, gdyby Harry z Caroline stali się nagle jakimiś super przyjaciółmi na zawsze.
      Co do świąt, to Ty akurat masz warunki do tego, by tak akcję rozciągać, ja niestety nie.
      Jeżeli chodzi o sposoby podróżowania w rowlingowskim świecie to raczej żaden nie jest jakiś super rewelacyjny, no może z wyjątkiem pociągu :)
      No cóż, w końcu dziewczyna daje zdjęcie swojemu bratu, to nie aż takie złe, ja odkąd pamiętam musiałam dzielić się wszystkim że swoim rodzeństwem, także przyzwyczajona jestem :)
      Cieszę się, że podobało się spotkanie GD - w końcu miałam okazję by zamieścić o nim jakiś dłuższy fragment i szczerze wyszło to nawet, nawet :)
      Nie, ataki serca nie są związane bezpośrednio z Voldemortem, który nie miał pojęcia o drugim dziecku Potterów. To trochę inny problem.
      Hermiona to moja ulubiona kanoniczna postać z HP jeżeli chodzi o dziewczyny i zawsze uważałam ją za dosyć spostrzegawczą i inteligentną. Oczywiście, dziewczyna może tylko zatrzymać się na własnych przypuszczeniach.
      Tak, chodziło o ten atak węża na pana Weasleya. Chciałam to ująć w opowiadaniu i coś takiego wymyśliłam. Tyle że Caro była tylko obserwatorem (który z resztą niewiele zobaczył przez panującą ciemność).

      Usuń
    2. Zaiste, ja opisuję tylko jeden rok, to mogę sobie rozciągać ile wlezie ^^. Co do sposobów podróżowania, teleportacja to niby fajna sprawa, ale niezbyt przyjemna, te rozszczepienia, nieprzyjemne uczucie przy znikaniu itd. Ja już chyba wolę mugolskie samochody xD.
      Ja się nigdy dzielić nie musiałam, w moim przypadku stereotyp egoistycznej jedynaczki sprawdza się w stu procentach ^^. Nie mniej jednak ,zawsze mnie irytują takie postacie, które najpierw myślą o innych, a dopiero potem o sobie, dlatego często się wkurzałam na Harry'ego czytając książkę ;).
      Cieszę się z tego fragmentu o GD, choć brakowało mi Luny, buuu ;(.
      Voldzio nie wiedział o istnieniu Caro? Hmm... Może chodzi o to, że ona tak bardzo przejmuje się Harrym? Chociaż ona chyba nie wie o jego wizjach, których doświadcza?
      O, ja też lubiłam Hermionę. Najbardziej Lunę, wiadomo, ale Hermiona jest tuż za nią. Czasem wkurzająca ze swoim przesadnym dbaniem o regulamin, ale lubiłam ją. Bez niej Harry przepadłby już dawno ^^.
      No, ale czekam na next ^^. Jestem ciekawa, jak opiszesz wyjazd na święta ;).

      Usuń
    3. No właśnie, ja tak fajnie nie mam. Już robię takie przeskoki czasowe, a i tak nie wiem czy zdążę opublikować całe opowiadanie. Szczerze, to teraz mam napływ pomysłów na drugą część, gdzie w końcu będę mogła wprowadzić swoją kolejną postać autorską i przedstawić dokładniej Juliette.
      Teleportacja? Nie, dziękuję. Ale jest chyba lepsza od Błędnego Rycerza^^
      Caroline to taka osoba pośrodku, niemniej zależy jej na Harrym i coś ją właśnie pokusiło podarowanie mu tego listu.
      Ej, Luny mialas dużo w poprzednim rozdziale - bo jeszcze Ci się przeje :)
      Nie, Voldzio akurat wtedy nic nie wiedział o Caroline. Ale spokojnie niedługo sobie to nadrobi, że tak powiem :)
      Jeżeli już mam dać podpowiedz, to napiszę tylko tyle, że ma to związek i z Harrym, i z tym wymyślonym przeze mnie zaklęciem. Nic więcej nie powiem, bo spoiler wyjdzie :)
      Ja kocham Hermionę - zarówno książkową wersję (zwłaszcza w szóstej i siódmej części) jak i filmową.
      Uwielbiam jej przyjaźń z Harrym i dlatego też nie robię z Caroline drugiej przyjaciółki Pottera, chociaż będą ich łączyć silne uczucia, gdy prawda wyjdzie na jaw :)

      Usuń
    4. Mam nadzieję, że uda ci się dobrnąć do tego czasu ^^. Oby tylko szkoła nie wgniotła cię w podłogę xD. Też tak czasem mam, że mam dużo pomysłów na coś, co ma się wydarzyć za ileś tam rozdziałów, a nie wiem, co wymyślić w międzyczasie... I wychodzą mi potem zapchajdziury, heh ^^.
      Noo, Błędny Rycerz jest... Obłędny xD. W NM też się raz pojawił chyba, o ile dobrze pamiętam, ale to dopiero za jakieś 10 rozdziałów.
      Ogólnie, lubię Caroline, bo nie jest aż tak bardzo przesadzona ^^. Nie mniej jednak ogólnie w książkach/opowiadaniach nie lubię postaci pozbawionych egoizmu. Są zbyt nieprawdopodobne ^^.
      Voldzio się dowie o Caro? Ooo, może być ciekawie, Ginger Grant już zaciera rączki ^^.
      Spoko ^^. Może kiedyś z rozdziałów się dowiem, o co chodziło ^^. Bo ciekawa jestem, ale lubię być trzymana w napięciu, kiedy czytam xD.
      Hermiona była spoko ^^. Może w pierwszej części wkurzająca, ale potem troszeczkę wrzuciła na luz. Z Trójcy to ją lubiłam najbardziej ;).
      Ja nawet bym nie chciała, szczerze mówiąc, żeby powstała między nimi jakaś przesłodzona przyjaźń, a bardziej takie odczucia jak pomiędzy rodzeństwem, choć na to pewnie trzeba czasu, skoro wychowywali się osobno przez tyle lat i nie wiedzieli o sobie ^^.

      Usuń
    5. No, oby, oby :) może nie tyle wgniecie w podłogę, co swoimi przyziemnymi sprawami pozbawi weny...
      Ja będę miała kłopot z rozdziałami po tych “świątecznych“ notkach. Za nic nie wiem, co tam dać, np. jak w książce jest rozdział o walentynkach - Caro nie ma chłopaka (jeszcze^^), więc co ma robić w tym dniu - uczyć się? To chyba zbyt “grangerowskie“ jest ;)
      Ja muszę raz wcisnąć Caro do tego szalonego pojazdu. Od razu mi się przypomina 3 część filmu o HP i scena z Błędnym Rycerzem :)
      A no, dowie się w swoim czasie, dowie - genialny plan Dumbla jednak będzie miał pewną usterkę :)
      Wbrew temu, co już usłyszałam na ocenialniach, mam w zwyczaju wyjaśniać wszystkie zaczete watki, nawet gdyby wyjasnienia miały następować po kilkunastu rozdziałach :)
      Mnie na początku pierwszej części też Hermiona drażniła, ale już pod koniec wiedziałam, że ją mocno polubię i tak zostało :)
      Staram się stopniowo rozwijać relacje rodzeństwa. niestety, niektórzy źle je interpretują i doszukują się romansu, albo przesadnej przyjaźni, a tak naprawdę nie ksztaltuję żadnej z tych opcji. Poki co Harry “kocha“ Cho, przyjazni się z Hermioną, a koleguje z Caroline. A martwić się o nią to chyba może.

      Usuń
    6. Ach, nie lubię nudnych, przyziemnych spraw, dlatego z taką ochotą się od nich odrywam ^^. Po świątecznych notkach, może jakieś sytuacje na lekcjach, jakieś dalsze kłótnie z różową ropuchą, spotkania z Luną, potajemne wypady do Hogsmeade? Sama nie wiem xDD.
      O, mi też się podobały sceny z Błędnym Rycerzem ^^. Tam jest zawsze ciekawie, tylko musisz wymyślić, jak wcisnąć tam Caro.
      Ciekawi mnie, co to za usterkę miał plan Dumbla ;). Choć Voldzio pewnie dowie się o Caro wcześniej, niż Harry xD.
      Ja także mam zamiar większość wątków wyjaśnić, jednak u mnie trzeba czasem poczekać kilkadziesiąt rozdziałów ^^. Np. wątek Michaela Granta ma się wyjaśnić dopiero na sam koniec historii ;). Nie lubię, jak wszystko się wyjaśnia już na samym początku (a oceniający chyba by tak woleli, z tego wynika), bo o czym później pisać?
      Stopniowe relacje są najlepsze ^^. Bez pośpiechu, bo i po co? Dużo osób lubi romanse między postaciami, no ale sorry, romans między rodzeństwem? Mimo, że oni o sobie nie wiedzą, to i tak by mi nie pasowały takie relacje ^^. A Harry się zamartwiał o wszystkich, więc to jest normalne ;).

      Usuń
  2. Brakowało mi Ciebie ^^ Fajnie, że masz już ferie, zazdroszczę. Ja jeszcze 2 tygodnie ciężkiej harówki, już nie wyrabiam, a jeszcze tyle przede mną :( Tak jestem zdołowana i zmęczona, że nie wiem jak mi wyjdzie ten komentarz, bo wena mnie opuściła na cokolwiek.
    Podoba mi się to, że Caro nie jest tak blisko ze swoim bratem, teraz wiem, ze u mnie ta kwestia jest strasznie naciągana, chociaż z drugiej strony tłumaczyłam, ze coś go do niej ciągnęło.
    Widać, że naprawdę jej zależy na bracie, że aż oddaje zdjęcie rodziców. Tym jednym posunięciem pokazuje, że bardzo go kocha i nie jest egoistką, bo woli, żeby on je miał i by trochę uszczęśliwić mu życie tym gestem.
    Całe spotkanie GD jest bardzo naturalnie opisane, scena bliźniaków ekstra, przez chwilę miałam uśmiech na ustach ;)
    A ten ból serca bardzo mnie zaintrygował. To chyba działanie tego zaklęcia, co nie wiadomo robi, a zostało chyba rzucona na Caroline jak była mała (zgadłam? ;>). Wydaje mi się, że gdyby nie powiedziała nic o tym, że ten ból jest z niewiadomych przyczyn to Hermiona by nie połączyła bólów HArry'ego mimo tego, że jest spostrzegawcza i mądra (tak mi się przynajmniej wydaje). Wydaje mi się też, że nie ujdzie to uwadze samego Wybrańca, dlatego tak się przejął jej bólami (znowu moje przypuszczenia ;))
    A ten sen po prostu,... brak mi słów. Zawsze opisujesz jej sny tak wspaniale, że aż ci zazdroszczę takiej umiejętności! ;)
    Kończę, bo i tak napisałam Ci tasiemca pod tamtą notką ^^
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Ty biedna moja meczysz się na studiach. Trzymam kciuki, byś jak najmniej tam się zmeczyła :*
      No, cóż, każdy autor opowiadania o siostrze Pottera widzi relacje rodzeństwa inaczej. W moim przypadku to zwykłe kolezenstwo, aczkolwiek Harry wie o paru przykrych przygodach Caro, np. jej szlabanie, także martwi się o nią trochę.
      Cieszę się, że scena z GD i bliźniakami Ci się podobała.
      Co do bólu serca - idziesz w dobrym kierunku, widać, że masz dobrą pamięć i umiesz kojarzyć fakty :)
      Wiesz co do Hermiony - ona tylko kieruje się przypuszczeniami, no ale gdyby sobie to wyobrazić, to gdybym np. ja widziała swojego najlepszego przyjaciela, którego coś boli i w tym samym czasie zauważyłabym że koleżanka też zwija się z bólów, to chyba też bym zaczęła gdybyć ;)
      A motywy snów po prostu lubię opisywać :)

      Usuń
    2. U mnie to też by było koleżeństwo, gdyby nie dziwna siła, która ciągnęła Harry'ego do Hilary ;) Sam do końca nie wie co to, myślał nawet przecież przez moment, że ona mu się po prostu podoba, ale jednak to nie było to.
      A u Ciebie mam nadzieję, żę po tym incydencie z sercem i teraz (podejrzewam, że wpadnie do niego do dormitorium) to zacznie się bardziej o nią martwić ;)
      Już wyobrażam sobie jak on będzie na ią wściekły i przy okazji smutny jak się dowie, że ona wiedziała, że są rodzeństwem i nic mu nie powiedziała. Współczuję jej tej chwili.
      Jestem ciekawa kolejnej części, bo podejrzewam, że Harry;emu nic się nie stało, ale miał straszliwy koszmar, także z wężem i co z atym idzie. Eh, biedny pan Weasley.

      Usuń
  3. Brakło mi słów. I z powodu Twojego genialnego stylu i jeszcze jednego. Ale najpierw posmęcę ;)
    Spotkania GD są u Ciebie świetnie wykreowane. Tak naturalnie, bez kopiowania z książki, a jednak występuje między nimi pewna zgodność. Podobnie jak Fred i George - nie pozbawiłaś ich tego "czegoś" wręcz dodałaś im jeszcze więcej ekstrawagancji.
    A Caro... Ach, nie wiem jak to określić! Jej uczucia są tak realistyczne, tak żywe i tak pięknie pokazane, że wręcz sama czuję się jakby Harry był moim bratem.
    A teraz drugi powód: Dziewczyno, Ty chyba czytasz mi w myślach! Czytając całą Twoją opowieść odnoszę wrażenie, że piszesz to, co ja mam ułożone w głowie już od dawna, jeno brak chęci i talentu aby to opisać :P
    No cóż, kończę, życzę udanych ferii, duuużo weny na ten zimowy czas i chęci dalszego pisania.
    Pozdrawiam, Keiko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, muszę przyznać, że to spotkanie GD opisałam bardziej szczegółowo, niż jest to przedstawione w książce, ale cóż, nie miałam innego pomysłu jak tu wprowadzić atak serca dziewczyny :)
      Hm... weź, jak ja bym chciała mieć takiego starszego brata jakim jest Harry Potter - to chyba marzenie każdej nastolatki ;)
      Może łączy nas jakaś nić porozumienia, co? ;)
      Dziękuję za ciepłe słowa, cieszę się, że rozdział Ci się spodobal :*

      Usuń
    2. Ta nić porozumienia to nawet niezła myśl. Czyżbym wyczuwała jakieś czarodziejskie zdolności? ;D
      Za Harrym akurat nie przepadam, więc nie wiem czy chciałabym mieć go jako brata, ale jest wielu innych bohaterów świetnie się na to stanowisko nadających :)
      Wszystkie Twoje rozdziały są świetne, jak nie mam weny to czytam najnowszy po kilka razy i wtedy tak jakby coś mi wpadnie do głowy.
      Jeszcze raz udanych ferii (czemu Śląsk ma tak późno?!),
      Keiko :*

      Usuń
  4. ................. Na prawdę nie wiem co napisać. Świetne, genialne, wyśmienite i w ogóle, to o wiele za mało! Dziewczyno, ty na prawdę masz talent. Ale to już na pewno wiesz :) To jest chyba moje ulubione opowiadanie w tym momencie, chyba zacznę czytać od początku :D Ja chcę już następną notkę! Chcę wiedzieć co się stało z Harrym. I czemu jest ta więź, bo ja z moim bratem na pewno czegoś takiego nie posiadamy xD To musi mieć jakiś czarno-magiczny związek :D Nie mogę się doczekać aż Harry się dowie że Caroline to jego siostra, ale jak się domyślam, minie trochę czasu... I miałaś bardzo dobry pomysł z tym prezentem :D Ciekawi mnie reakcja Harry'ego jak to dostanie :)
    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny
    ~ Lexie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety, dziękuję, bardzo się cieszę, że Ci się spodobało :) z racji tego, że mam ferie, to pewnie dodam niebawem jeszcze jedną notkę ^^
      Cała sytuacja nawiązuje do sytuacji książkowej z wężem - tej w Departamencie Tajemnic.
      A więź... No cóż, jej przyczyna pojawi się trochę później, mniej więcej po tym jak Harry dowie się, że ma siostrę :)

      Usuń
  5. Pierwsza połowa rozdział była oki. Pomysł na prezent też trafiony, ale przez chwilę bałam się że da mu to z podpisem... :D Druga połowa znacznie lepsza. Ten sen... Ne wiem o co chodzi i muszę przyznać że chyba brakuję tu często opisów. Zazwyczaj akcji szczegułów, nie jakis ważniejszych rzeczy jak wygląd pomieszczenia, ale raczej takich opisów tego co ktoś robi. :) Na końcu bardzo mnie zaintrygowałaś. Caroline tak siadając wykrzyknęła HARRY! Więc Ginny i Juliette napewno nie ujdzie to uwadze XD Fajna jest ta..więź? No właśnie fajnie by było gdyby ona miała jakieś takie coś z blizną wpostaci bólu... Narazie czekam do następnej notki z niecierpliwością jak zawsze i mam nadzieję że tym razem dodasz szybciej bo kocham to opowiadanie :D
    ~~Deana Winchester~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak wgl to troszkę wynagrodzić? Dziewczyno w tym rozdziale to po prostu m,i szczęka opadła! Siedzę sobie spokojnie na łóżku owinięta kołdrą z laptopem na kolanach i wchodzę tutaj żeby zobaczyć czy wreszcie jest tak bardzo wyczekiwany rozdział. Jest! Więc czytam. Początek czytałam bez szaleńczego bicia serca, ale jak zaczęło ją boleć to normalnie myślałam że ataku serca dostanę... :D A co do serca... Mam nadziejęże Ginny będzie mieć jakieś "ale" co do tej " miłości" Caroline i Harryego... No wiesz zrobi jej kolejny wykład i np zacznie rozglądać się za chłopakiem dla Caro... :D Byłoby zabawnie.. :D
      Mam ferię( Mazowieckie rządzi:) lol) i rozważam przeczytanie wszystkich notek od samego początku. mam nadzieję że za kilka dni będzie następny rozdział chociaż znając mnhie to jak się obudzę rano to pewnie i tak wejdę z nadzieją w sercu :D D.W :P

      Usuń
    2. Haha, Caro by się nieźle wkopała, gdyby dała Harry‘emu zdjęcie z podpisem, nie powiem, byłoby... ciekawie? ;)
      Brak opisów? masz na myśli sen? No cóż, w tym przypadku Caroline nie mogła opisać, co kto robi, bo nic nie widziała. Ogólnie nie miała pojęcia o co chodzi. No cóż, Ginny będzie miała inne zmartwienia, ale z pewnością nie omieszka zapytać się przyjaciółki, o co chodziło, Juliette tak samo.
      Cieszę się, że się podobało, postaram się szybciej dodać szesnastkę :*

      Usuń
    3. Ale Ty masz wgl szalone pomysły ;) spokojnie, spokojnie, planuję rozkręcić życie uczuciowe Caroline... Za jakiś czas :p
      Tak gdzieś w drugiej części opowiadania (o ile dotrwam :)).
      A Ginny sama nie jest lepsza z tymi swoimi związkami, które mają niby na celu zabić uczucie do Harry‘ego :)
      Ja opolskie jestem, więc balujemy razem ^^

      Usuń
    4. Masz rację nie pomyślałam o tym... :D W książce było to chyba bardziej..rozwinięte? Ale tam harry widział wszystko z perspektywy węża więc...:D Ale i tak bardzo lubię opisy snów u cb. Ja kiedy próbuję pisać to po prostu nie umiem. NNie wiem ale po prostu nie umiem tego tak płynnjie przedstawić :D Fajnie że umieściłaś w tym rozdziale takie jakby rozmyślania Caro o Cameronie że jest trochę poważny. Za poważny. Chyba było to twoim zamiarem od początku ale i tak się z tego powodu cieszę :D Szkoda że nie był Luny :( Naprawdę lubię ją w twoim wykonaniu. :) Jest taka chyba bardziej rzeczywista niż u Rowling bo w oryginale często miałam wrażenie jakby miała świram ale lekkiego, a tutaj dajesz jej wypowiedziom mądrość i subtelność, ale też taką wariacje :D Nom..Rozgadałam się o Lunie jak tu jej nawet nie było :D
      Uwielbiam spotkania GD I w Książce i W filmie i u ciebie. Saą świetne. Nie piszesz jakoś nie wiadomo ile informacji naraz ani nie dajesz za dużo akcji, ale tez starasz się szybko wszystko rozwijać. Bardzo to u ciebie cenię :D Podoba mi się taka zachowana znajomość Ginny i Hermiony. Bo przecież Hermiona też by nie wytrzymała z samymi chłopakami, a z tego co pamiętam w książce również miały ze sobą dobre relacje. Czekam na jakieś zamieszanie z naszym "ukochanym" profesorem od eliksirów :D Mało jest też Juliette, to znaczy w tym rozdziale nadrobiłaś to znacznie, ale chciałabym ją bliżej poznać :D Ogólnie rozdział świetny :D Ciepło cię pozdrawiam i życzę wielkiej weny, bo chce już kolejny rozdzial :D XD ~Deana Winchester

      Usuń
    5. W książce właśnie było więcej możliwości tego, by to opisać ze wzgl. na Harry‘ego.
      Na pewno po paru ćwiczeniach i Tobie udawaloby się coś naskrobać - ale grunt to samemu czerpać z tego frajdę :)
      Cameron to taka wersja braciszka mojej koleżanki - nim go spotkałam na serio nie wiedziałam, że mogą istnieć tak poważne dzieci.
      Lubię rowlingowską Lunę, ale rzeczywiście dodałam jej trochę “rozważności“. To tak na potrzeby tekstu ;)
      Ale nie mogę umieszczać jej. w każdej notce, to nawet mi by się znudziło, co innego, gdyby Caro była w Ravenclawie.
      No cóż, w książce Ginny nie miała ani Juliette u boku, ani Caro :) ale tutaj też zachowuję jej bliskie relacje z Hermioną, trochę kanonu musi być.
      A postać Juliette zostanie dokładniej przedstawiona w drugiej części opowiadania. Będzie dużo wątków z jej osobą i... Nie ukrywam, że zrobię z nią coś, za co większość z Was będzie chciała mnie zabić...

      Usuń
  6. Jak ja kocham mieć zaległości, a przede wszystkim, uwielbiam zostawiać je sobie na ostatni dzień wolności. Zazdroszczę ferii! Moje właśnie się skończyły -.-
    Ja tam zawsze uważałam, że Ślizgoni są całkiem w porządku, a w HP rzeczywiście tylko Malfoy'owie psuli ich szeregi, w końcu Harry z całego serca nienawidził Draco, więc chyba nie mógł mieć o nich najlepszego zdania :D Faktycznie, Cameron, którego poznała Caro jest bardzo miły i kulturalny, za to jego brat (przypomina mi mojego, ale to szczegół) wydaje się być nie do zniesienia. Caro naprawdę wspaniale postąpiła oferując chłopakowi pomoc, ale, czy Snape'owi nie wyda się to dziwne, że koleś, który ledwo zdawał u niego z klasy do klasy, nagle, zupełnie niespodziewanie, stanie się jednym z najlepszych? Zdziwi się Sev, oj zdziwi :D
    Uwielbiam spotkania w GD, zawsze lubiłam je opisywać oraz czytać na innych blogach, a u Ciebie wychodzi to naprawdę bardzo naturalnie, zresztą, same opisy uczuć Caroline zasługują na dużego plusa.
    Dobrze wykreowałaś również postacie, czytając o nich, mam wrażenie, jakbym zupełnie widziała w swojej wyobraźni Rowlingowskie oryginały. Luna jak zwykle roztrzepana, Ginny czarująca, Fredowi i George'owi tylko dowcipy w głowie, Hermiona szokuje bystrością swojego umysłu, beztroska Juliette, przewrażliwiony (czy tylko mnie się tak wydaje?) Harry.
    I zaintrygował mnie ten sen o wężu. Dlaczego Caroline widziała atak na pana Weasley'a, skoro, nawet nie ma żadnej blizny? Przecież, Voldemort wiedział o Harry'm, łączyły ich poniekąd więzi krwi, więc okularnik był skazany na Legilimencję, chociaż wcale tego nie chciał, a o istnieniu panny Potter Tom nie miał wcale pojęcia, prawda?
    No i strasznie ciekawi mnie, czy pojawi się tutaj Syriusz *___* Bo znając życie, Caro poleci od razu do Dumbledore'a :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz z czystym sercem mogę napisać, że rozdział był świetny. Czytało mi się go o niebo przyjemniej niż poprzedni, ponieważ zawarłaś ciekawsze wątki. Widzę, że próbowałaś nieco zrehabilitować postać Juliette (szkoda, iż Caroline nie zapytała o jej rodzinę) oraz sprawę poważnego mówienia małego Ślizgona. I cóż mogę rzec, wybrnęłaś z klasą. Pomysł podarunku dla Harry'ego jest wręcz uroczy. Chłopak z pewnością zastanawiałby się, kto mógł przysłać mu fotografię jego rodziców, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że tuż obok ma biologiczną siostrę. Caroline ma dobre serce, kto inny pewnie zostawiłby zdjęcie dla siebie, nie pragnąć się nim podzielić. Z drugiej strony zawsze istniało ryzyko, iż ktoś znajdzie tę cenną pamiątkę, i jak wtedy wytłumaczyłaby się kochana Francuzeczka? Spotkanie GD wyszło Ci dobrze. Widzę, że te ataki rodzeństwa są powiązane, naprawdę ciekawie to wykombinowałaś. Obawiam się, iż ktoś taki jak Hermiona z umiejętnością dedukcji zacznie wkrótce podejrzewać prawdę. Czekam na kolejny, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, ten rozdział też zdecydowanie bardziej mi się podoba, co więcej nie musiałam się trudzić z wymyślaniem akcji na siłę.
      Jeżeli chodzi o postać Juliette to będzie ona dokładniej przedstawiona w drugiej części opowiadania (o ile do niej dotrę) - wtedy dopiero cała prawda o dziewczynie wyjdzie na jaw.
      Prezen od Caroline z pewnością wywoła niemałe zdziwienie u Wybranca i z pewnością będzie szukał jego nadawcy u wszystkich, tylko nie u Caro.
      Rzeczywiście, zdjęcie mogło wpaść w niepowołane ręce, a tak u Pottera to będzie ono w miarę bezpieczne.
      Ataki rodzeństwa mają rzeczywiście coś ze sobą wspolnego, ale od razu mówię, ze nie chodzi tu o Voldemorta.
      A Hermiona jednak będzie miała swoje teorie - jak to Hermiona ;)

      Usuń
  8. Rany, jak ja ci zazdroszczę ferii *.* Moje właśnie dobiegają końca -.-
    Oj tak, wynagrodziłaś nam wszystko w tym rozdziale :D Uwielbiam twoje nagłe zwroty akcji - są fenomenalne! Teraz Ginny może zacząć już coś podejrzewać... W końcu dziwne zachowanie Francuzki w stosunku do Harry'ego, ich wspólne "napady"... To wszystko łączy się w całość, a panna Weasley to inteligentna osóbka ^^ W sumie cieszyłabym się, gdyby dowiedziała się prawdy, przynajmniej Caroline miałaby osobę, której mogłaby się szczerze zwierzyć, wyżalić. Ginny na pewno dotrzymałaby tajemnicy, jestem tego pewna :) Zainteresowała mnie sprawa Juliette... Cieszę się, że napisałaś o niej coś więcej, bo strasznie malutko było o niej wzmianek. Jak przeczytałam, że jej rodzice do niej nie pisują, tylko czasami babcia, to od razu skojarzyła mi się sytuacja Neville'a. No cóż - poczekamy, zobaczymy :D

    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojeju, ojeju, ojeju <3 Cudowny rozdział *o*
    Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby Harry był rzadko, jeśli są bliźniacy+ Caroline to nic mi więcej nie potrzeba ^-^
    Jak czytałam fragment jak Caro zaczęło boleć serce, to od razu pomyślałam że Voldemort ma jakiś związek z tym, ale głupia nie pomyślałam, że może mieć to też związek z blizną Harry'ego ;)
    Szkoda mi Juliette, ale na miejscu Caroline też było by mi głupio spytać o rodziców, nigdy nic nie wiadomo ;]
    Bliźniacy <3 Pisałam już to, ale kocham ich w Twoim wydaniu <3
    Po końcówce rozdziału chcę już kolejny...
    I wiesz co? Strasznie się cieszę że trafiłam na tego bloga ^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dla mnie wszystko jest w porządku, bo w końcu nie każdy rozdział musi być pełen nagłych zwrotów akcji, krwawych bitew, ataku jakiś potworów i tym podobnych. Takie spokojniejsze też są dobre i potrzebne, a często sporo wnoszą do głównej fabuły i można przez nie lepiej poznać bohaterów.
    Coś mi się wydaje, że jak z tymi wszystkimi atakami tak dalej pójdzie to Hermiona zacznie coś podejrzewać (o ile już nie podejrzewa) i dążyć do poznania prawdy. W końcu ktoś taki jak ona na domysłach jedynie nie poprzestanie i znów zacznie przeszukiwać najskrytsze zakamarki biblioteki.
    Bardzo podobał mi się gest Caroline względem Harry'ego. Było to jedyne zdjęcie, jakie posiadała, ale i tak postanowiła oddać je bratu. Piękny prezent. Jednak uważam, że dobrze zrobiła, postanawiając mu go wysłać, a nie dać osobiście, bo zaczęłyby się wyjątkowo niewygodne pytania.
    Nadal zastanawiam się, do czego doprowadzi znajomość Caroline z Cameronem. Skrycie mam nadzieję, że przełamią tę głupią zasadę, że Ślizgoni i Gryfoni nie mogą się dogadywać, bo nie i zakolegują się.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam już wcześniej, ale musiałam do kościoła iść, więc komentuję teraz.
    Miałam zaległość dwóch rozdziałów, ale oczywiście bardzo szybko je nadrobiłam. tym razem 100% bez żadnej przerwy w czytaniu, bo zazwyczaj u wszystkich rozdzielam sobie, jak już przeczytam jeden i pół, żeby odpocząć.
    Spodobała mi się reakcja Caroline na małego Ślizgona ( nie pamiętam imienia, wybacz! ) Tak, czy inaczej rozdział poprzedni uważam za udany i nie rozumiem, czemu ktoś narzeka na brak akcji. W sumie powiem Ci szczerze, że ja też lubię sobie poczytać o sielance, nawet wolę ją dwa razy bardziej, aniżeli takie ciągłe mroczne akcje, bo ileż można coś złego czytać? One są po to, żeby zaskakiwać, a nie... Poza tym był tam obraz tego, jak dziewczyna chce zmieniać jakoś szkołę, więc rozdział miał rację bytu :)
    Jeśli chodzi o ten rozdział, uważam go także za bardzo dobry. Dużo się działo, zawsze, kiedy rzucane są zaklęcia, to dużo się dzieje. Akcja może nie jakaś szybka itp, mroczna, ale była, więc nie ma na co narzekać. Najbardziej zastanawiający jest fakt, co też się stało Caroline? W końcu sama Hermina uznała, że w tym samym czasie zaczęło ją boleć serce, co Harry'ego blizna. Widać, też jest jakoś połączona z Voldemortem i Harrym. Tylko, w jakim stopniu, i czy będzie to dla niej niebezpieczne?
    Swoją drogą współczuję jej. Ja sama, gdybym była na jej miejscu, nie dałabym rady się oprzeć i wygadałabym bratu prawdę. To musi być okropne, taka tajemnica... Kiedy to czytam, wcielam się w jej los, bo zawsze tak robię i prawie czuję ten jej smutek i żal. Niee, nie dałabym rady. Ale ona jest silna. Poradzi sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam małe pytanko. Czy chciałabyś może tworzyć razem z kimś? Świetnie piszesz, a ja dopiero zaczynam... A może po prostu skomentujesz? Jeszcze nie założyłam bloga bo chcę troszeczkę się rozkręcić z rozdziałami źżeby później nie było :D A po za tym rozdział świetny! Świetnie piszesz, bardzo mi sie podobała akcja z sercem, ale jak widze nie tylko mi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy na jaki temat miało by być to opowiadanie (no wiesz, żebym nie pisała samych suchych tekstów) i czy notki wymagałyby częstego dodawania, bo chociaż kocham blogować, to czasy uzależnienia od komputera mam już za sobą i jak np. jest szkoła, to nieczęsto istnieję w wirtualu. Tak poza tym, nigdy nie prowadziłam z nikim bloga na spółę, więc prawdę mówiąc nie wiem, jakie rządzą tym zasady :)

      Usuń
    2. Hmm... No blog chciałabym założyć o Lily, ale rozmyślałam też o nowym pokoleniu, ale lubię huncwotów, więc... :D Albo zastanawiałam się tez o Zakonie Feniksa, tak jako główny cel :D Jesli będziesz zainteresowana napisz na :
      evans.lily133@gmail.com
      Nie wiem tez czy polubiłabyś pisać o trochę bardziej dorosłych ludziach, nie chodzi mi po trzydziestce, ale tak tuż po zakończeniu szkoły, albo może na ostatnim roku, tak by było łatwiej napisac o Zakonie :D

      Usuń
    3. Tematyka Huncwotów mi odpowiada, nawet pisałam kiedyś na ten temat :)
      Od razu zastrzegam, że moim motywem przewodnim jest ten blog. Ale od czasu do czasu mogłabym coś napisać. Napiszę Ci niedługo maila, bo szczerze mówiąc dalej mam małe pojęcie na temat tego, jak taki wspólny blog może wyglądać :)

      Usuń
    4. Oki. Spoko jak nie to zrozumiem :D Masz szkołe i wgl więc mogłabyś nie ogarniać. Ok ok. Jakby co to ja zawsze mogę z toba pisać :D Jeśli naprawdę nie będziesz mogła to oki, ale cy wtedy mogłabym wysyłać ci tekst, albo dać link czy cos? :D

      Usuń
  13. Ty dalas propozycję współpracy, więc jak już coś to ja mogłabym pisać z Tobą :)
    Tylko błagam, powiedz, że masz chociaż minimalne doświadczenie w pisaniu - tzn. nie piszesz jakiś sweetaśnych opisów czy dialogów, nie strzelasz literówkami na prawo i lewo itd. Wiem, że nikt nie jest doskonały, sama dalej się uczę i popełniam błędy, ale natknęłam się już na tyle opowiadan, że muszę się upewnić z kim jak już coś to będę miała przyjemność współpracować. Moje teksty mniej więcej znasz, ale ja o Tobie praktycznie nic nie wiem, więc wiesz - zanim cokolwiek nastąpi, będę musiała Cię lepiej poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Spokojnie moim doświzadczeniem są miliony książek które przeczytałam i dwa pozostawione za sobą opowiadania, i jeszcze jedno, akle piszę je do gazetki szkolnej więc zbytnio się nie rozpiszę. :D No więc nie wiem czy takie doświadczenie może być, ale to właśnie moja wiedza :D No i tu masz rację ty byś pisała ze mną, w końcu ja zaproponowałam. :D Spokojnie w moich opowiadaniach wszyscy się nie kochają, bohaterowie nie mają problemów tylko w miłości i uwielbiam fantasy i sage HP więc no chyba się nadam skromnie mówiąć :D*Lily Evans

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, w porządku, jeszcze się okaże, że wstyd mi będzie publikować swoje rozdziały przy Twoich :) to wiesz, musimy się zgadać na mailach czy gg odnośnie całej organizacji i tego jak to powinno wyglądać. Może masz też na swoim dysku jakaś “próbkę“ swojej twórczości, byś. mogła mi ją na maila wysłać (martynap867@gmail.com), bym zapoznała się z Twoim stylem. Jeśli chcesz gg, to numer wyślę Ci mailem :)

      Usuń
    2. Oki oki :D Już wysyłam :) Jeśli to nie będzie problem to wyśle jeden rozdział taki co do gazetki daje :D Ja też dam ci gg i się jakoś zgadamy. Musze przyznać że pierwszy raz chyba tak mam zamiar prowadzić z kims bloga z kim nie znam :D Raz próbowałam z przyjaciółką, ale ona nie lubi zbyt pisac więc nie wyszło :D Nom to ja już lecę wysła ć próbkę mojej pisaniny. :D * Lily Evans

      Usuń
    3. Ty chociaż próbowałaś, ja kompletnie się w tym nie łapię, więc będziesz moim przewodnikiem ^^
      Ale spróbować zawsze można ;)
      Nie ma problemu, przeczytam to, co wyslesz :)

      Usuń
  15. Super blog to mój ulubiony kocham Pottera i już kiedyś myślałam o jego nie istniejącej siostrze!!! Genialnie piszesz =)=)=)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam twój blog, który znalazłam przez przypadek ;* Nigdy nie czytałam opowiadania o siostrze Harry'ego. Masz świetny styl pisania. ;)
    Serdecznie zapraszam na mój blog: http://aga260213.blogspot.com/. Dopiero zaczynam pisać. Ale myślę że Ci się spodoba. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przemierzając zakamarki Internetu, a właściwie blogspota, natrafiłam na Twojego bloga. I muszę przyznać, że historia z perspektywy siostry Pottera bardzo przypadła mi do gustu :) Nie czytałam jeszcze fan ficka HP w takiej wersji, co mnie zaintrygowało, ponieważ raczej gustuje w tradycyjnych opowieściach. Nie mniej jednak piszesz bardzo dobrze, doskonale operujesz językiem, a dodatkowe francuskie wstawki nadają indywidualny wymiar twojej wersji opowiadania.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis i jeśli to nie problem prosiłabym o informowanie o nn u siebie.

    Serdecznie pozdrawiam
    http://pragnienie-serca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejuuu... Rozdział świetny :D Fajny prezent wymyśliła dla harryego, ja to bym pewnie dała mu jakieś czekoladki czy coś i to pewnie osobiście mówiąć że pomysłam sobie, że miło by było dać ci jakiś mały upominek... Ale ja to ja... :D I ten Atak serca, i ten sen! Jeju... Ja tu patrzę, że rozdział to ty troszeczkę dawno dodałaś. Proszę dodaj niedługo:D Ja i moja starsza siostra wyczekujemy ciągu dalszego bo to było super :D Czekam na kolejny rozdział i zaprawszam cię na flammaincordemeo.blogspot.com gdzie pojawił się rozdział pierwszy i choć krótki może będzie ok...
    Ten atak sera, a raczej ból ale no dobra zostańmy przy ataku był bardzo fajny... ale pewnie nie dla Caroline :D Harry tak fajnie do niej podszedłi wgl, ale dobrze że nie gadali jakoś dłuuugooo bo w książce rozmawiał on z Cho więc... ale no to w końcu ff! :D Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na kolejne rozdziały i mam nadzieję że niedługo będą :D

    OdpowiedzUsuń
  19. NO NIE, NAPISAŁAM TAKI PIĘKNY KOMENTARZ I MI GO SKASOWAŁO - dziękuję za uwagę, żale wylałam i jeszcze raz: zabieram się do rzeczy :D
    Świetny rozdział. Rzadko (nigdy?) spotykam się z taką narracją w blogowych opowiadaniach, a to, podejrzewam, z całkiem prostego powodu: jest ona wbrew pozorom trudna do realizacji. Oczywiście każdy może pisać w ten sposób, nie każdemu jednak wychodzi to realistycznie. Do tego potrzeba talentu, a Ty - mówię to całkiem szczerze - talent posiadasz. Obserwuję i mam nadzieję, że dasz znać o nowych postach, i że takowe pojawią się wkrótce.
    Btw polubiłam Twój pomysł. Zwykle trzymam się swoich ukochanych staruszków - pary James&Lily. Teraz, gdy wróciłam do blogowanie po dłuuuuugiej przerwie (sama z nową koncepcją), cieszę się, że trafiłam na Caroline. Może nawet się wciągnę? :)))
    Lily-Syriusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejusiu kiedy następny rozdział !? <3 świetny blog!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Hejka :) Nie dawno weszłam na twojego blooga i muszę ci powiedziec, że jest mega :) Naprawdę jest super :) Bardzo serdecznie chciałabym zaprosic cie na mój bloog, na którym piszę swoje własne opowiadanie http://pozagranicamiwyobrazni.bloog.pl/?podglad=1 .

    Karolina J

    OdpowiedzUsuń
  22. Skończyłam.
    Jestem oczarowana twoimi pomysłami i sposobem pisania. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału, ciekawe co się stało Harry'emu. Czyżby Hermiona coś podejrzewała? Swoją drogą, czy między Caroline jest jakieś połączenie jak między Harrym a Voldemortem? Prezent wybrała idealny i jest mi smutno jak czytam o tym jak spędzają razem czas, a on jest całkowicie nieświadomy...Kiedy dowie się prawdy? Zakochałam się w tym opowiadaniu i proszę nie każ mi długo czekać na następne. Masz ogromny talent, piszesz z taką lekkością. Zazdroszczę ;p. Sama piszę od jakiegoś czasu ale nie sięgam ni do stóp ^^. Jednak jakbyś zechciała zajrzeć, to zapraszam na http://www.fremionelicious.blogspot.com/.
    Życzę weny i czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  23. cudowny jak zawsze:)
    nominowałam cię do do Versatile

    OdpowiedzUsuń
  24. szczegóły u mnie na blogu w zakładce nominacje

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajny blog ale brak nowych wpisów

    OdpowiedzUsuń
  26. To smutne, nie móc nawet dać bratu prezentu gwiazkowego bez żadnych podtekstów ze strony otoczenia. To przykre. Caroline wpadła na fajny pomysł z tym zdjęciem, ale nie uważam, żeby chęć zatrzymania go dla siebie była samolubna. To jej jedyne zdjęcie rodziców, więc to zrozumiale, że trudno jest jej z tym rozstać.

    Hermiona jest niebezpiecznie spostrzegawcza. Ta dziewczyna zawsze mnie zadziwia. Wygląda na to, że Caroline i Harry'ego łączy jakaś psycho-fizyczna więź.

    OdpowiedzUsuń
  27. GENIALNE.. przeczytałam jednym tchem i pragnę więcej !! Jeju niesamowita historia ! CZekam na kolejne rozdziały ;d

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny, genialny blog... Trafiłam na niego przypadkiem, błąkając się na innych blogach o potterowskiej tematyce. Przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień, a mimo tego pragnę więcej... Piszesz lekkim językiem przez co lepiej się czyta. Nie ma tu ani nadmiaru opisów, ani za dużo dialogów.... Czytając, tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju.... Czyżby Harry zapodział gdzieś Mapę Huncwotów? (Skoro pokazuje ona prawdziwe imiona i miejsce pobytu postaci...:D ) Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały... Życzę dużo weny i czytelników.... :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Szczerze mówiąc dopiero dzisiaj natknęłam się na Twojego bloga.
    Nie jestem z tych co kłamiąc słodzą, więc mówię szczerze, że nie przeczytałam nawet tego rozdziału, ale stwierdzam, że dzisiaj zarywam nockę i mam zamiar przeczytać wszystkie rozdziały!
    Siostra Potter'a? To może być intrygujące *.*
    W każdym bądź razie dam Ci też link do mojego bloga: http://neville-longbottom-i-ja.blogspot.com/
    Może Ty też zarwiesz nockę? :D
    Pozdrawiam :*
    Annabeth Lewis

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter Broom

Obserwatorzy